Rozdział 12 ✅

78 9 2
                                    

Pov. Kirishima

Wchodząc do pokoju, ujrzałem przeuroczy widok. Katsuki wtulał się w poduszkę, a na jego twarzy malował się taki spokój, jak nigdy. Uśmiechnąłem się na ten widok.
Martwiło mnie jednak jego zachowanie. Nie chciałem, by przy każdej możliwej okazji, wpakowywał się w tarapaty.

Gdybyśmy dzisiaj nie przyszli... Nie, z pewnością by sobie poradził. Jest cholernie męski, potrafi się bić! Mimo to, z jakiegoś powodu coś każe mi się nim opiekować i dbać o niego. Najlepiej, schowałbym go przed całym niebezpieczeństwem tego świata i dopiero wtedy odetchnął z ulgą. Ten chłopak ma wyjątkowy dar... dar wpakowywania się w problemy.

Spojrzałem raz jeszcze jak uroczo spał i postanowiłem zrobić mu zdjęcie. Sam nie wiem dlaczego.

- Oh,  śpisz już. Dobranoc, Katsu. - Szepnąłem i zgasiłem światło. 

Kiedy zorientowałem się, jak go nazwałem, zrobiłem się lekko różowy, a serce zabiło mi szybciej. Prawdopodobnie ze strachu, tak, właśnie...
Udałem się w stronę własnego łóżka i próbowałem zasnąć.

***

- Pobudka! Bakugou, Kirishima, Profesor Aizawa prosił bym Was obudził. Za piętnaście minut widzimy się na dole! - Głos Iidy nie pozwolił mi się wyspać.

Otworzyłem leniwie oczy, po czym ziewnąłem. Podniosłem się do pozycji siedzącej i wyciągnąłem, spoglądając w tym samym momencie w stronę blondyna. Chłopak nic sobie nie robił z pobudki, jedynie obrócił  się na lewy bok. Jego twarz skierowana była w moim kierunku, jednak on sam wciąż spał. Westchnąłem cicho na ten widok i podszedłem do niego z uśmiechem na ustach. Sama słodycz...

- Hej, Bakuś, wstajemy. - Zacząłem nim lekko szturchać.

- Spierdalaj, śpię. -  Powiedział, zasuwając na twarz kołdrę.

Zacząłem zastanawiać się w jaki sposób mógłbym go obudzić. To nie będzie łatwe wyzwanie...  Nie chciałem jednak, by Iida ponownie tu wracał. Po co miałbym robić mu kłopot, skoro mogę ogarnąć sprawę samodzielnie? Być może pomysł, jaki wymyśliłem był skokiem do paszczy bestii, jednak postanowiłem zaryzykować i zwiedzić jej wnętrze.

Wziąłem blondyna na ręce  i zacząłem iść w kierunku naszej prywatnej łazienki. Każdy pokój takową posiadał, co w tym momencie było mi na korzyść. Oczywiście zaczął się wyrywać i przeklinać, wyzywając mnie przy tym. Raz nawet zagroził, że użyje swojego daru jak go nie puszczę, jednak postanowiłem to zignorować. Położyłem go w wannie i szybkim ruchem odkręciłem kurki, oblewając tym samym go zimną  wodą. Zacząłem się śmiać w chwili, w której podskoczył niczym oparzony.

- Kurwa, Kirishima, zajebie Cię jak psa! Niech no ja Cię tylko złapie, pożałujesz...

Chwilę po jego słowach chłopak rzucił się na mnie cały mokry. Sam nie wiem dlaczego, automatycznie go złapałem gdy leciał, przez co obaj byliśmy mokrzy.  To jedynie sprawiło, że zacząłem się głośniej śmiać.

- Idioto, co Cię tak bawi? - Warknął, okładając mnie pięściami. Nie były to jednak mocne uderzenia, co najwyżej zostanie mi kilka siniaków. Będę miał co wspominać.

Kiedy się uspokoiłem, spojrzałem na niego ponownie.

- Zaraz zbiórka i nie chciałeś wstać,  musiałem coś zro-

Urwałem w chwili, w której zauważyłem, że jego biała, mokra koszulka stała się niemal przezroczysta. W dodatku cała się do niego kleiła, przez co trudno było nie zauważyć  jego torsu. Niemalże nagiego torsu.
Zarumieniłem się na ten widok, sam nie wiem dlaczego. Przecież wiele razy widziałem go już bez koszulki, przykładowo w szatni. Mimo wszystko pech chciał, byśmy znajdowali się w dwuznacznej pozycji, bo przez ten skok upadłem i wylądował mi na kolanach... O mój Boże, stop!

Wyrok Gwiazd - KiriBakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz