Rozdział 11

2K 45 18
                                    

Mia 

Postanowiłam ,że przez ten tydzień będę balowała. Ćpała ,piła itd. Ale za każdym razem gdy tylko próbowałam Vázquez przeszkadzał mi jak tylko mógł. Albo proponował wyjścia we dwójkę na które oczywiście się nie zgadzałam, albo łazili za mną jego ochroniarze i cała zabawa poszła się pieprzyć.

Zrezygnowałam po 3 dniach i postanowiłam się po prostu nie opierać. Uważam ,że nie jest to oznaka słabości ,ale właśnie siły. 

Minął właśnie 3 dzień od tych wiadomości. Wstałam z własnego łóżka i poszłam się orzeźwić pod prysznicem. Mam zamiar dzisiaj iść odwiedzić Arię.

***

Wyszłam z pod prysznica uczesałam się w luźnego koka i nałożyłam tusz na rzęsy. W końcu wyszłam z domu.

Wsiadłam do mojego samochodu na miejsce kierowcy i odpaliłam auto.

Audi zmierzało do domu Arii gdzie wypoczywała. Wysiadłam z samochodu i wcisnęłam przycisk na bramie ,który powiadomił ochroniarzy. Jeden z nich otworzył mi bramę.

Skinęłam głową do mężczyzny i podeszłam do drzwi ,które zostały mi otworzone. Skierowałam się do pokoju przyjaciółki.

Gdy otworzyłam drzwi zastałam małżeństwo razem. Rafael siedział na łóżku w nogach żony i uśmiechał się z wzajemnością. Szczerze mówiąc gdy tylko zobaczyłam go w tym pokoju popsuł mi cały dzień.

-Nie przeszkadzam?-zapytałam trudno zachowując powagę.

-Oczywiście ,że tak-ten dupek się odwrócił i powiedział to chamsko.

-Sss-syknęłam żeby skupić na czymś złość.- Wypierdalaj...-cud że jeszcze go nie zastrzeliłam tym razem na śmierć.

-Może grzeczniej?!-krzyknął.-Jesteś w moim domu!

-Wypier...-Aria przerwała mój krzyk.

-Ogarnijcie się! Nie zachowujcie się jak dzieci-nastała cisza na kilka sekund.-Kochanie wyjdziesz?-otworzyłam buzię na słowo kochanie ,a Rafael uśmiechnął się od ucha do ucha i wyszedł.

-Kochanie!?

-Nie krzycz już. Głowa mnie boli.

-Madafak co to było?(przepraszam nie mogłam się powstrzymać  😂🤣 przeczytajcie bez tego madafak)

-Mia, usiądź.

Usiadłam i spojrzałam w jej oczy.

-Po tym incydencie jest dla mnie taki opiekuńczy... Zaczynam go kochać.

-Jak możesz? Nie wiesz co zrobił?

-Kiedyś się przekonasz jak to jest. Daj sobie czas.

-Nie mam czasu...

-Wiem-powiedziała ze smutkiem w oczach. 

Wie? Nie mówiłam jej jeszcze o moim ślubie.

-Wiem wszystko ,mąż mi powiedział.

-Co?! Jeszcze kilka dni temu mówiłaś ,żebym nie żeniła się z przymusu ,a dziś odwalasz coś takiego?!

-Mio, wtedy jeszcze nie wiedziałam jakie Rafael potrafi mieć dobre serce.

-Nie wierzę jak tobą zmanipulował.

Aria położyła swą drobną dłoń na moim ramieniu. Wstałam tym samym strącając jej rękę. Wyszłam z pokoju i złapałam się za głowę. Nie mam chyba już żadnego wsparcia. Isabel próbowała mnie przekonać do małżeństwa z Nickiem ze względu na korzyści.

Powstrzymałam się od łez i orzeźwiłam w łazience zmęczoną twarz. Od kilku dni nie mogę się wyspać przez to wszystko ,bo chociaż jestem twarda to nie na tyle by wytrzymać  z taką wiadomością wiedząc ,że nie można nic na razie zrobić. 

Wyszłam z łazienki z poważną miną. Nie wiem jak bym mogła teraz się uśmiechać. W tej chwili chce być w łóżku i płakać lub się zdrzemnąć.

Gdy opuściłam dom na schodach ujrzałam Vázqueza rozmawiającego z Lópezem. To złamało mnie doszczętnie i uroniłam jedną łzę ,którą szybko starłam ,ale Nicolas i tak zauważył i mnie i moją małą łezkę. Podszedł do mnie i mnie przytulił.

-Ciężka rozmowa?-zapytał.

Nie odpowiedziałam. Ale po moich policzkach zaczęły płynąć setki łez ,które pozostawały na garniturze kruczowłosego. Rafael wszedł do domu rzucając tylko:

-Bawcie się dobrze!

Po chwili Nick odsunął się ode mnie i starł łzy z moich policzek. Uśmiechnął się pocieszająco ,a ja spytałam:

-Po co przyjechałeś?

-Chciałem cię zobaczyć. Dostałem wiadomość od chłopaków ,że jesteś tutaj ,a ja akurat musiałem pogadać z przyjacielem. Czego się dowiedziałaś od Arii? Co cię aż tak zmartwiło?

-Nic ważnego.

-Wybierzesz się ze mną na obiad?

Aha więc o to chodzi? Przyjechał tu ,aby mnie zaprosić na obiad bez możliwości odmowy.

-Nie mam nastroju jak widzisz-spojrzałam na dół by uwiarygodnić moją wypowiedź.

-Proszę, posiłek może poprawi humor?-naciskał.

Pewnie ma rację ,a ja jestem głodna ,bo nic dziś jeszcze nie jadłam. 

Uśmiechnęłam się i się zgodziłam.

***

Położyłam się na łóżku myśląc o sobocie. Aktualnie jest czwartek ,chociaż 22.

Kolacja przeminęła spokojnie i raczej dużo nie rozmawialiśmy. Zjadłam i Nick odwiózł mnie do domu. 

Rozmyślając usnęłam.

___

Powracam!

Z kolejnym krótkim rozdziałem. Ale za to mogę wam zdradzić ,że za niedługo będzie się działo!!!

Wasza Mss_Knaves

#Itdoesntconcernyou ❤

I should shut upOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz