Nicolas
Zapadłem w bardzo głęboki sen. Śniłem. Śniłem o mnie, Mii i naszym dziecku. Kurwa, z idealnym życiem.
Przeciągnąłem się na łóżku z uśmiechem od ucha do ucha. Szybko jednak zauważyłem, że nie ma w nim Mii. Poderwałem się z łóżka tworząc w swojej głowie najczarniejsze scenariusze. Przecież mogła tylko iść do toalety, a mój mózg kreował najgorsze.
W samych bokserkach zajrzałem do toalety dołączonej do pokoju. Nie było jej. W salonie też, w kuchni, we wszystkich łazienkach oraz pokojach gościnnych.
Zatrzymałem się i krzyknąłem po raz kolejny imię mojej ukochanej. Złapałem się za głowę i ciągnąłem za końcówki włosów tak mocno, że je wyrywałem. Wiedziałem, że coś się stało. Na pewno coś się stało. Coś złego. Bardzo złego.
Ubrałem się w najszybszym tempie jakim tylko mogłem. Wychodząc z naszej sypialni, przelotnie spojrzałem na zegarek. 10.20.
Zebrałem wszystkich moich najlepszych ludzi w wieżowcu, w którym gabinety miały najbogatsze szychy w państwie, w tym ja.
- Macie kurwa znaleźć moją narzeczoną! - krzyknąłem na całą salę jak dowiedziałem się, że nikt jej nie pilnował, a ci którzy pilnowali domu zostali odciągnięci od pracy przez mojego brata.
Do gabinetu wbiegł przerażony młodziak. Miał może z 18 lat i dopiero był wtajemniczany w mafie. Miał być jednym z moich żołnierzy. Od razu wszyscy zwrócili się w jego stronę zdenerwowani, że śmiał mi przerwać.
- Szefie - powiedział nieśmiałym głosem, jakby bał się mojej reakcji.
- Do rzeczy - warknąłem, nie chcąc żeby przedłużał.
- Wśród największych mafiosów krążą plotki.
- Kurwa, jakie? - krzyknąłem ostro jak chłopiec się jąkał i kulił pod moim głosem.
- Że szefa narzeczona zdradziła pana i wyjechała z Marcosem Vazquezem.
Wstąpiła we mnie furia. W środku mnie wszystko się gotowało, a ja stałem oniemiały wciągając łapczywie powietrze do nosa.
- Możemy zostać sami? - Aleksiej zwrócił się do reszty ze złością w głosie.
Wszyscy opuścili potulnie pomieszczenie.
- Kurwa, znajdę ją i sprowadzę tu siłą japierdole, zapierdole Marcosa. Strzele mu prosto między jego jebane oczy.
- Ochłoń kurwa! - Aleksiej krzyknął. - Nie możesz kurwa się ośmieszyć. Zaczną się wojny, uznają cię za słabego. Kurwa Nicolas ogarnij się. Mia zrobiła to co chciała. Miała swój powód.
- Ja pierdolę! - jebnąłem w biurko stojące przy mnie tak, że deska złamała się, a moja dłoń zaczęła mocno pulsować. - Znajdę ją choćby nie wiem co!
- Nie takim kosztem! Vazquez nie takim kosztem. Zniszczysz wszystko co osiągnąłeś. Przejmij tą jebaną władzę po swoim ojcu i kurwa tyle.
- Czyli co kurwa mam tak po prostu wrócić do sypialni, w której jeszcze wczoraj się kurwa kochaliśmy, tak kurwa kochałem się z nią i kurwa pogodzić się z tym, że jej kurwa już nie zobaczę?!
- Tak masz właśnie zrobić do jasnej cholery! - krzyknął Aleksiej, a ja oniemiałem po raz kolejny.
Pokiwałem głową w prawo i w lewo i wyszedłem z gabinetu.
- Ta suka na pana nie zasługiwała - usłyszałem ciche szeptanie młodziaka za sobą.
Odwróciłem się.
- Że co proszę?
- Ta suka na pana nie zasługiwała - zdobył się na odwagę i powiedział to głośniej.
Od razu się na niego rzuciłem, gdy ten już leżał zacząłem okładać go pięściami. Miał całą poobijaną mordę i chyba złamałem mu nos. Jednak jeszcze był przytomny. Nachyliłem się nad jego zakrwawioną mordą i powiedziałem:
- To ja nie zasłużyłem na nią.
Wstałem, szybkim ruchem wyciągnąłem broń spod paska i strzeliłem mu między oczy. Niech wszyscy wiedzą co ich spotka za obrażanie mojej kobiety.
- Posprzątajcie - powiedziałem szybko i wyszedłem.
Wsiadłem do mojego żółtego ferrari, z którym tyle przeżyłem. Czarne paski na masce samochodu wyróżniały się na tle lakieru. Pogładziłem lekko dach samochodu i wsiadłem do niego przypominając sobie wszystkie chwile z Mią, które kojarzyły mi się z tym autem.
***
Wszedłem do sypialni, w której łózko było jeszcze nie pościelone. Wszystko pachniało seksem i Mią. Poszedłem do garderoby gdzie jej ubrania wisiały nieruszone na wieszakach, buty stały na półkach pod wieszakami.
Wziąłem jedną z sukienek, które ostatnio założyła. Pachniała jeszcze nią. Wtuliłem twarz w delikatny materetriał, a na mój policzek wtargnęła samotna łza.
Wstąpiła we mnie furia. Rzuciłem na podłogę materiał i wyszedłem z garderoby. Gdy tylko otworzyłem drzwi w ścianę trafiła moja pięść. Złapałem szbko za pościel na łózku i zrzuciłem ją na podłogę. Chwyciłem lampkę z szafki nocnej i rzuciłem nią z całej siły o podłogę.
W tym momencie do pokoju weszła Maria.
- Panienko Mio?
Zaprzstałem jakichkolwiek działań. W moich oczach zapewne pojawiy się łzy, którym nie pozwoliłem wyciec.
- Przepraszam Panie Vazquez - powiedziała wystraszona staruszka. - Nie wiedziałam, że jest Pan w domu, ale gdzie Paninka Mia?
Zaciskałem szczęki, bo nadal buzowały we mnie emocje.
- Mario, zejdź na dół. Później przyjdę i wytłumaczę.
Gdy gosposia wyszła usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłonie. Kurwa mać, mam nadzieję, że Maria pomoże mi podjąć decyzję. Zawsze miała dobre rady i duże doświadczenie, więc pomagała mi, mojemu ojcu i Marcosowi, który nie jest już moim bratem.
Zszedłem na dół i już zaraz siedziałem ze staruszką na kanapie.
- Zostawiła mnie. Mówią, że z Marcosem. Nie wierze, że mogłaby mnie z nim zdradzić, ona taka nie jest.
- Myślę, że chciała uciec. Mówiłam już panu Marcosowi, że ona długo tu ie wytrzyma. Ma silny charakter. Myślę, że nie dała by się zniewolić.
- Co ja mam teraz zrobić? - pociągnąłem szorstko nosem. - Najchętniej zajebałbym tego skurwiela i sprowadziłbym Mię do siebie chociażby siłą.
- Ale nie możesz tego zrobić i dobrze wiesz dlaczego. Wypuścili plotkę, że uciekli razem, że cię zdradzili.
W tym momencie wstałem z kanapy i podszedłem do barku. Nalałem sobie całą szklankę whisky i dodałem lodu.
- Możesz iść do domu Mario.
Wypiłem całą ciecz, która znajdowała się w szklance.
___
Dawno mnie tu nie było.
Chyba nigdy nie wrócę do regularnego pisania i właśnie zdałam sobie sprawę ile tu jest błędów i jak te zdania są zbudowane. Masakra. Przepraszam.
Wasza Mss_Knaves
CZYTASZ
I should shut up
Romance"-O czym ty do cholery gadasz ,cwelu?-nadal próbowałam się wyrwać ochroniarzowi. -Zapytaj Vázqueza!-krzyknął ,bo mężczyzna wyprowadził mnie już lekko za drzwi. -Co ty pieprzysz?! -Nie wiesz za kogo rodzice cię wydają ,Ruiz? Nie ,nie ,nie ,czemu ja o...