Rozdział 14

1.8K 47 15
                                    

Mia

Klęczałam tam przed fiutem Matea Navarretea i próbowałam mu go nie złamać rękoma.

Nicolas klęczał jak ja patrząc na to wszystko ledwo żywy. Ledwo nie mdlejąc.

Czułam takie obrzydzenie jego chujem że jeszcze trochę by mnie nim walnął w usta ,które i tak i mi już rozciął to bym się zrzygala.

Vázquez na kilka sekund mdlał ,ale zaraz odzyskiwał przytomność.

-Chlopaki -Mateo lekko zirytowany wysyczał.

Jeden tych jego 'chłopaków' przyłożył Glocka do mojej głowy. Nawet nie drgnęłam. Kurwa to było tak obrzydliwe i miałam taką ochotę odciąć mu tego fiuta i udławić go nim.

Byłam słaba. Wykończona po godzinach siedzenia w tej ciemnej piwnicy czy co kolwiek to było. Chciałam wrócić do domu. Chciałam żeby było jak przed kilkoma miesiącami. Chciałam wtulić się w tors Vázqueza i zasnąć, poczuć jego woń doświadczyć przyjemności jakimi nie był seks.

Niestety byłam tu. Nie mogłam tego zmienić. Po raz kolejny dokonać wyboru. Miałam dość wszystkiego. Przez to wszystko wcale nie myślałam trzeźwo ,a potok łez spływał po moich policzkach.

Nie reagowałam więc człowiek Navarret'a przystawił spluwę do głowy wpół przytomnego Nicolasa ,który już wcześniej lekko się poruszał i szarpał ,ale nic nie zdziałał przez to chujostwo które podał mu mój były.

Mój nie doszły mąż znowu stracił przytomność po wysiłku który sprawił sobie próbując się wyrywać.

Przydupas tego chuja ,który próbował dowieść że jestem jego odbezpieczył broń.

Jak wspominałam wcześniej na nie myślałam trzeźwo lecz jakieś resztki świadomości mi zostały. Wiedziałam że nie zawacha się strzelić.

Nie bardzo będąc świadoma tego co robię ,otworzyłam szerzej usta. Wtedy usłyszałam szamotanie się Vázqueza i krzyki.

-Szefie!

W tym momencie ogarnęła mnie ciemność. Za dużo emocji i obrzydzenia wtedy mną rządziły żebym mogła dalej to znosić.

Miałam przebłyski. Ktoś niósl moje bezwładne ciało na rękach. Wcześniej chyba twarz Nicka jak próbowali go ocucić ale nie jestem pewna. W jadącym samochodzie na tylnym siedzeniu. I w końcu zapadła cimnosc bez przebłysków.

***

Obudziłam się ostatecznie w łóżku. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Poznałam mój pokój.

Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Co z Vázquezem? Co z Mateo?

W tej chwili poczułam jak żółć na wspomnienia z niedawna zbiera mi się w gardle. Wstałam z łóżka i ignorując migrenę pobiegłam do muszli klozetowej wypróżnić żołądek.

Ktoś zebrał moje włosy w kuc i stanął nade mną gdy jeszcze przyszła fala nieprzyjemnego uczucia w gardle.

Gdy to już się skończyło wstałam i podeszłam do umywalki wcześniej spuszczając wodę. Oplukalam usta i jamę ustną i spojrzałam w lustro przekrwione oczy ,wory siniaki na twarzy.

Miałam ochotę wypłakać się pod prysznicem lecz oczy piekły mnie niemiłosiernie i miałam tego dość.

Za mną stanęła moją matka że łzami w oczach. Widać że miała za sobą nie przespane noce. Odwróciłam się przytuliłam ją nie wytrzymując powstrzymywania łez. Trwalysmy tak dobrze kilka minut później lekko odsunęłam się od niej.

-Ile spałam? Co z Vázquezem? I Mateo?-wpadlam w szał.

Nie mogłam się opanować. Łzy leciały z moich zamęczonych oczu.

-Csiii-mama przytuliła mnie ponownie.

Ciągle tkwilysmy w toalecie nie mogąc się ruszyć ciągle płakałam czując pustkę i tylko jedno pytanie. Gdzie kurwa Vázquez?! Mama osuwając się lekko poprowadziła mnie do pokoju i położyła na moim łóżku.

- Kochanie. Spałaś dwa dni- jej oddech wcale się nie uspokoił chociaż próbowała zachować pozory.- Vázquez wybudził się już kilka godzin po porwaniu. Powinien jeszcze leżeć ,lecz wolał zająć się Navarretem. Bardzo się uparł. Nie wiadomo co z nim. Siedzi tam już dobre kilka godzin.

Myślałam że moje serce na chwilę przestało bić. Poczułam potrzebę zobaczęnia go.

-Pójde do niego-zerwalam się z łóżka by do niego iść lecz nawet nie wiedziałam gdzie jest.

-Stój -matka mnie zatrzymała.- Ktoś go powiadomi umyj się i poloz. Był u ciebie lekarz i nakazał odpoczywać. Wiele przeszłaś choć dokładnie nie wiemy co Nicolas nam nic nie zdradził.

Umycie się to nie najgorszy pomysł. Tego potrzebuje.

-Pójde się umyć -skwitowalam.- Zadbasz o to ,aby się tu pojawił? Proszę.

-Jasne cukiereczku- mama otarła łzę.

Weszłam do łazienki zdejmując każdy skrawek ubrania w które ktoś mnie przebrał. Weszłam pod prysznic i puściłam zimna wręcz lodowata wodę.

Miałam ochotę zmyć fiuta z ust najchętniej wydrapalabym je tak mocno do momentu aż bym nie zapomniała. Szorowalam się dokładnie usta jeszcze bardziej. Wyszłam owinelam się ręcznikiem i ponownie spojrzałam w lustro. Teraz widziałam więcej szczegółów.

Rana na wardze , rozcięty łuk brwiowy, okropnie zmęczona twarz i oczy od płakania. Oparłam ręce o umywalkę i postanowiłam umyć zęby po raz trzeci.

Mama przyniosła spirytus którym oczyściłem rany i twarz. Ubrałam luźne dresy z oversizową bluzą. Położyłam się z powrotem do łóżka i zapadłam w sen.

___

Krótsze niż zawsze ale jest szybciej!!! Rozkręciło się w końcu. Ale przykro mi że tak mało komentarzy praktycznie w ogóle ich nie ma. Dzięki za wszystkie gwiazdki miło mi!!! Kolejny będzie za niedługo ,ktoś jeszcze to czyta?

Całuski Wasza Mss_Knaves ❤️

I should shut upOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz