7

299 20 4
                                    

Zbiegłam do pokoju wspólnego i się uśmiechnęłam. Podeszłam do Freda i oparłam się rękami o oparcie kanapy.
- Dlaczego Ty zawsze musisz na mnie czekać? - zaśmiałam się patrząc na chłopaka
- Świat się nie zawali jak trochę na Ciebie poczekam. - również na mnie spojrzał - Idziemy się przejść? - spytał i wstał nie odrywając ode mnie wzroku
- A co z Flichem? - zmarszczyłam brwi
- Nie będziemy się nim przejmować. - uśmiechnął się
- Nie wiem czy chce mu podpadać już w pierwszych dniach. - pokręciłam głową
- Ja mu podpadłem. - wzruszył ramionami - Nie masz co się nim przejmować. Najwyżej będziemy uciekać. - puścił mi oczko, a ja delikatnie się zaczerwieniłam
- No... - zaczęłam niepewnie - No dobrze. Chodźmy. - dokończyłam. Uśmiechnął się i podeszliśmy do wyjścia. Ponownie puścił mnie przodem i wyszliśmy.

Perspektywa George'a

Patrzyliśmy jak Fred i Y/N wychodzą z pokoju wspólnego.
- Idziemy za nimi? - spojrzałem na mich towarzyszy
- Jest to bardzo ryzykowne. Możemy mieć kłopoty. - odpowiedziała mi Hermiona
- Jeżeli Flich albo któryś z nauczycieli nas przyłapią Gryffindor może stracić wszystkie swoje punkty. - Ginny poparła Hermione
- Przecież mam pelerynę niewidkę. - rzucił Harry - Możemy jej użyć. - dodał
- To jak dziewczyny? - spojrzałem na nie - Ryzykujemy. - zaśmiałem się. Dziewczyny wymieniły pomiędzy sobą niepewne spojrzenia.
- Ja wiem, że ciekawi was to w jaki sposób Fred wyzna miłość Y/N. Nie zaprzeczajcie. - uśmiechnąłem się głupkowato
- Mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale tu nas masz. Bardzo nas to ciekawi. - Hermiona na mnie spojrzała
- No to Harry biegnij po pelerynę i wychodzimy. - popatrzyłem na ciemnowłosego.

Kiedy Harry przyszedł z peleryną niewidką popatrzyłem na wszystkich.
- Ktoś musi wyjść nie zakryty żeby nie było to zbyt podejrzane. - powiedziałem
- To ja wyjdę. - zgłosił się Ron
- Dobra. To Ron wyjdzie, a my od razu za nim. Zejdziemy za róg i Ron dołączy do nas pod pelerynę. - popatrzyłem na mojego, młodszego brata. Ja, Hermiona, Ginny i Harry okryliśmy się peleryną niewidką, a Ron ruszył do wyjścia. Wyszliśmy, schowaliśmy się za ścianę i Ron dołączył do nas.
- To teraz poszukać Freda i Y/N. - Ron na mnie spojrzał
- To nie będzie trudne. - pokręciłem głową - Zapewne zabierze ją na błonia. - dodałem ruszając przed siebie.

Perspektywa Y/N

Szłam obok Freda i rozglądałam się po obrazach. Osoby znajdujące się na nich powoli układały się do snu.
- Chciałeś o czymś porozmawiać. - spojrzałam na niego - Aż takie to jest pilne, że musimy już, teraz rozmaiwać? - zaśmiałam się
- Może przeszlibyśmy się jeszcze raz na błonia? - Fred również na mnie spojrzał - Taki piękny wieczór szkoda zmarnować. Tam porozmawiamy na spokojnie. - uśmiechnął się
- Ty na prawdę chcesz wpakować nas w kłopoty. - założyłam ręce na klatkę piersiową
- Boisz się? - szturchnął mnie i zaczął się śmiać
- Ja? - wskazałam na siebie dłonią - No coś Ty. Możemy iść na błonia. - wzruszyłam ramionami i ruszyłam w tamtym kierunku. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki więc odwróciłam się w tamtym kierunku. Fred wydawał się też to słyszeć, bo zrobił to samo co ja.
- Czyli mi się nie przeszłyszało? - szepnął do mnie
- Ktoś na pewno za nami szedł. - spojrzałam na niego - A jeżeli nie za nami to gdzieś w pobliżu. - dodałam
- Wiesz co? Chodźmy już lepiej. - odwrócił się i ruszył dalej, co i ja uczyniłam.

Doszliśmy na błonia bez większych problemów. Spojrzałam na niebo. Było piękne, pokryte setkami tysięcy gwiazd. Przyjemny, ciepły wietrzyk targał nasze włosy i liście na drzewach.
- Faktycznie jest piękny wieczór. - spojrzałam spowrotem na chłopaka, z którym tutaj przyszłam
- Mówiłem. - zaśmiał się
- Chodź dalej. - wyciągnęłam do niego rękę, a on ją chwycił. Poszliśmy dalej wzdłuż linii zakazanego lasu.

Odnalazłam w Tobie Spokój [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz