6

311 19 15
                                    

Dotarliśmy do pokoju wspólnego i pierwsze co to posadziłam Freda na krześle przy kominku.
- Siedź i się nie ruszaj. - powiedziałam do Freda. Wzięłam torbę do ręki i w tym momencie podeszły do nas dziewczyny.
- Co Ci się stało? - spytała Ginny
- Malfoy się stał. - odpowiedziałam i zaczęłam grzebać w torbie - O co wogóle poszło? - spytałam wyciągając chusteczki i flakonik z wodą
- O to co zawsze czyli kto ma więcej kasy. - odpowiedział mi George. Zwilżyłam chusteczkę, podeszłam do Freda i zaczęłam przemywać mu nos.
- Ja w Ciebie nie wierzę człowieku. - zaśmiałam się - Najpierw taki spokojny, wszystko w porządku, a nagle wdajesz się w bójkę z Malfoyem. - dodałam
- To tylko mała szarpanina. Nic mi nie jest. - Fred spojrzał na swoją siostrę
- Mówiłam żebyś siedział i się nie ruszał. - chwyciłam go za żuchwę, przekręciłam jego głowę w swoją stronę i odchyliłam ją trochę do tyłu
- Nie możesz dawać się tak prowokować. - skomentowała Hermiona - Wiesz, że Malfoy tylko z tego czerpie korzyści. Tym jak was wkurza. - dodała
- To wy nieźle macie na pieńku. - ponownie się zaśmiałam - Ale Hermiona ma rację. Nie możesz się dawać tak prowokować do bójek. Jeszcze więcej coś Ci się stanie i nie będzie śmiesznie. - odłożyłam wilgotną chusteczkę na stół
- Przecież nic takiego mi się nie stało. Ale miło, że się o mnie martwisz. - uśmiechnął się do mnie
- Teraz nic więcej się nie stało. A jeżeli następnym razem wyciągnie różdżkę? - wyjęłam suchą chusteczkę. Wytarłam mu nos do końca, chwyciłam obie chusteczki i wyrzuciłam.
- Musisz bardziej na siebie uważać. - podeszłam spowrotem do Freda - Obiecaj mi, że nigdy więcej nie wdasz się w bójkę z tym głupkiem. - podparłam ręce na biodrach
- Tego nie mogę Ci obiecać. - uśmiechnął się do mnie szarmancko
- Musisz. - zaśmiałam się
- Nic nie muszę. - chwycił mnie w talii i posadził obok siebie. Zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się śmiać i nawet nie zauważyliśmy z Fredem, że nasi przyjaciele poszli. Chwyciłam go za ręce i próbowałam jego ręce odciągnąć od moich bioder.
- Fred przestań! Proszę! - krzczałam przez śmiech
- W twoich snach. - zaśmiał się. Tak długo mnie łaskotał, że zaczęło brakować mi tchu i sił.
- Na prawdę przestań, proszę. Nie mam już sił. - ponownie chwyciłam go za ręce. Zaśmiał się i przestał. Położyłam głowę na jego kolanach i dość mocno dyszałam przez śmiech.
- Nie nawidzę Cię. - uśmiechnęłam się patrząc na niego
- I z wzajemnością. - również na mnie spojrzał. Nasze oczy ponownie się spotkały. Zaśmialiśmy się i rozejrzałam się w poszukiwaniu naszych przyjaciół.
- Gdzie reszta? Chwila... - wróciłam wzrokiem do Freda - Kolacja! - zerwałam się do pozycji siedzącej. Wstałam pośpiesznie i chwyciłam Freda za rękę.
- Chodź. - powiedziałam ciągnąc go za sobą. Wibegliśmy z wierzy i trochę trzasnęłam portretem Grubej damy, na co się podburzyła.
- Wybacz! - krzyknęłam odwracając się do niej przez ramię.

Dobiegliśmy do drzwi prowadzących do wielkiej sali i weszliśmy. Podeszliśmy do reszty.
- Przyszła nasza zakochana para. - George na nas spojrzał - Już się baliśmy, że zpomnieliście o kolacji. - zaśmiał się
- To dlaczego nam nie przypomnieliście? - spojrzałam na niego
- Tak uroczo wyglądało jak się wygłupialiście i nie chcieliśmy wam przeszkadzać. - zaśmiała się Ginny
- Ginny! - krzyknęłam nie za głośno. Puściłam rękę Freda i usiadłam do stolika cała czerwona.
- Czyżbyś się zawstydziła Y/N? - zaśmiała się Hermiona. Schowałam twarz w dłonie, a Fred usiadł obok mnie.
- Spokojnie. Trochę się pośmieją i przestaną. - szepnął mi do ucha - A teraz się napij, bo chyba trochę się zmęczyłaś tym biegiem. - podał mi kubek z sokiem z dyni. Wzięłam kilka łyków, odłożyłam kubek i poczułam, że ktoś mnie szturcha.
-Y/N. Y/N! - usłyszałam za sobą więc się odwróciłam. Okazało się, że tą osobą, która mnie szturchała i wołała był Malfoy.
- Czego chcesz? - spytałam nie zbyt zadowolona
- Nie mów, że jesteś z tym idiotą. Przecież on nawet złamanego galeona nie ma. Jestem lepszą partią od tego zdracy krwi i zapewniłbym Ci lepszą przyszłość. - szepnął z niewyraźną miną
- Człowieku. Jesteś na mojej czarnej liście od naszego pierwszego spotkania. - skrzywiłam się - Nie myśl, że nagle Cię polubię, a tym bardziej pokocham. Poza tym to Ty jesteś jedynym idiotą w tej sali. Więc się zamknij i zajmij się jedeniem. - dodałam i odwróciłam się spowrotem do stolika. Zauważyłam na twarzy Hermiony grymas.
- Co on od Ciebie chciał? - spytała patrząc na mnie
- Myśli, że ja i Fred jesteśmy parą. - również na nią popatrzyłam - Stwierdził też, że on jest lepszą partą niż "ten zdrajca krwi" i zapewniłby mi lepszą przyszłość. - zaśmiałam się
- No to się jeszcze ździwi. - warknął Fred
- Mówiłeś coś? - spojrzałam na niego
- Tylko tyle, że nie nienawidzę Malfoy'a. Irytujące jest to jak się przechwala kasą. - powiedział i wziął do ręki kubek
- Fred jest po prostu o Ciebie zazdrosny Y/N. - rzucił George. Fred zakstusił się sokiem, a ja spaliłam buraka.
- Słucham? - spojrzałam na niego
- Ja nic nie mówiłem. - George spojrzał na Freda - Fred nie duś się! - krzyknął i próbował pomóc swojemu bratu.

Fred złapał oddech i rzucił swojemu bliźniakowi mordercze spojrzenie.
- Lepiej? - spojrzałam na niego
- Tak, już lepiej. - również na mnie spojrzał
- Napij się jeszcze trochę. Mi czasami to pomaga na podrażnione gardło. - podałam mu kubek - Tylko teraz pij spokojnie żebyś się znowu nie zaksztucił. - zaśmiałam się, a rudowłosy wziął kubek do swojej ręki i zaczął pić
- Jak uroczo. Y/N zajmuje się Fredem. - Hermiona zaczęła się zachwycać, a ja na nią spojrzałam wzrokiem mordercy
- Możecie przestać? - spytałam i zirytowana podparłam głowę na rękach
- My tylko przez cały czas stwierdzamy fakty. - Ginny wzruszyła ramionami
- Mogę was wszystkich po kolei zatłuc? - spojrzałam na nich
- Myślę, że profesor Dumbledor nie byłby zachwycony gdyby dowiedział się, że jego ulubieni uczniowie zostali zabici. - Harry zaczął się śmiać
- Macie szczęście. - spojrzałam na Harry'ego, który płakał ze śmiechu. Widząc go w tym stanie sama zaczęłam się śmiać i reszta do nas dołączyła.

Po zjedzonej kolacji i dotarciu do wierzy, usiedliśmy przy kominku w pokoju wspólnym.
- To o czym ciekawym teraz rozmawiamy? - spytała Ginny - Może o tym jak bardzo uroczo Y/N i Fred wyglądają razem? - zaśmiała się
- Ginny proszę Cię. Skończ. - spojrzałam na nią
- Ale dlaczego? - Hermiona się zaśmiała - Przecież Ginny tylko stwierdza fakty. Na prawdę stowrzylibyście z Fredem uroczą parę i nie zaprzeczaj mi, bo wiesz, że to prawda. - spojrzała na mnie
- Ej, a może porozmawiamy o tym jaką uroczą parę stworzyliby Harry i Ginny. - wskazałam na nich - Albo Ty Hermiona razem z Ronem. - spojrzałam na Hermione
- Proszę nie zmieniać tematu. - zaśmiał się George - Rozmawiamy o Tobie i moim bracie. - dodał sturchając Freda
- Wiecie co? - wstałam i spojrzałam na wszystkich - Mam dość. Idę spać. - stwierdziłam i poszłam w stronę dormitorium.

Perspektywa Freda

Patrzyłem jak Y/N odchodzi po czym spojrzałem na dziewczyny.
- O co wam chodzi, że cały czas mówicie o tym, że ja i Y/N stworzylibyśmy uroczą parę?
- Przecież Ci już mówiłam, że się jej podobasz. - zaśmiała się Hermiona
- Przed kolacją sama się do tego przyznała. - dodała Ginny
- No to bracie masz idealne pole do popisu. - George obją mnie ramieniem
- Możesz jej na spokojnie wyznać miłość. - zaśmiał się Ron
- Czyli ona Tobie też się podoba?! - krzyknęły podekscytowane dziewczyny
- Myślałem, że się domyśliłyście. - odpowiedziałem
- Musisz z nią porozmawiać. Teraz. - Ginny z tej całej ekscytacji zerwała się z miejsca
- Teraz?! - zdziwiłem się
- A kiedy? Jutro? - spytała ironicznie Hermiona - Co możesz zrobić dzisiaj, zrób dzisiaj. Nie okładaj tego na jutro. - wstała i spojrzała na moją młodszą siostrę
- Jestem tego samego zdania co Hermiona! - George podniósł rękę
- Ja też. - zaśmiał się Harry
- To i ja się dołączam. - Ron spojrzał na Hermione
- Żartujecie sobie ze mnie? - spojrzałem na nich
- Nie. - stwierdziła z przekonaniem Ginny - My idziemy po Y/N, a Ty tutaj masz czekać i masz z nią porozmawiać. - dodała przechodząc obok mnie razem z Hermioną
- To my też się zbieramy. - stwierdził George, wstał i zabrał chłopaków ze sobą przez co zostałem sam.

Perspektywa Y/N

Siedziałam na łóżku z ramką ze zdjęciem moim i taty w ręce. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju więc spojrzałam na te osoby i odłożyłam ramkę na szafkę nocną.
- Nie obrażaj się na nas Y/N. - Ginny i Hermiona usiadły po moich obu stronach
- Mamy Ci do przekazania wiadomość, która na pewno Cię ucieszy. - Hermiona uśmiechnęła się od ucha do ucha
- Mów. - powiedziałam troche tak jakbym bez życia
- Fred czeka na Ciebie na dole. - Ginny się wyszczerzyła
- Słucham? - spojrzałam na nią z nie dowierzeniem
- On chce z Tobą porozmawiać. Jestem pewna, że chodzi o waszą relację. - zaśmiała się Hermiona
- Dobra to ja... - wstałam i odwróciłam się przodem do dziewczyn - Dobrze wyglądam? - spytałam niepewnie
- Jest dobrze. - odpowiedziała Ginny
- Idź już! - zaśmiała się podekscytowana Hermiona
- To ja lece. Trzymajcie za mnie kciuki. - uśmiechnęłam się i szczęśliwa wyszłam z pokoju.

Odnalazłam w Tobie Spokój [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz