15

263 14 1
                                    

- No Ron. - powiedziała Y/N kiedy się trochę uspokoiła - Bawisz się w bliźniaków? - spojrzała na niego
- To nie było celowo. - zaśmiał się - Mówiłem to co pierwsze przyszło mi na myśl. - wzruszył ramionami
- I takim sposobem nieźle zaryzykowałeś. - pstryknęła w palce - Chociaż... Pewnie powiedziałabym tak samo. - machnęła ręką
- Każdy z nas by tak powiedział. - George wzruszył ramionami
- Pewnie tak. - spojrzała na niego. Hermiona w między czasie wyciągnęła z torby kilka zeszytów.
- Tutaj masz zeszyty. - położyła je na łóżku obok Y/N
-Ah właśnie. - zebrała je w ręce - Przyjdź po nie wieczorem. - położyła je na szafkę nocną
- To są Twoje zeszyty. - uśmiechnęła się - Pisałam w dwóch zeszytach na raz. - dodała śmiejąc się
- Nie musiałaś, ja bym sobie wszystko przepisała. - spojrzała na nią z czułym uśmiechem - Ale i tak bardzo dziękuję. - dodała
- Wszystko dla przyjaciół. - Hermiona uśmiechnęła się szerzej
- Jak uroczo. - w oczach Y/N pojawiły się łzy - Chodźcie na grupowego przytulasa. - odkryła się. Wstała, a my wszyscy podeszliśmy do niej i przytuliliśmy tak, że ona stała na samym środku.
- Jesteście najlepsi. - uścisnęła nas jeszcze mocniej
- Za bardzo nam słodzisz. - uśmiechnęła się Ginny
- Fakty stwierdzam. - przekręciła głowę w jej stronę - Gdyby nie wy nie odważyłabym się tutaj przyjechać. To była jedna z najlepszych decyzji w całym moim życiu. - dodała uśmiechając się i kilka łez spłynęło jej po policzkach. Wszyscy się odsunęli.
- A druga to to, że zostałaś moją dziewczyną. - uśmiechnąłem się do niej nie puszczając jej
- Nie. - spojrzała na mnie, a ja zmarszczyłem brwi i spoważniałem - To była jeszcze lepsza decyzja. - uśmiechnęła się na co na moją twarz również wrócił uśmiech. Chwyciłem ją za żuchwę i pocałowałem. Odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- To jak? - usłyszałem mojego bliźniaka - Kiedy planujemy wesele? Gdzie ono będzie? - zaśmiał się. Spojrzeliśmy na niego i wybuchliśmy śmiechem.
- A od kiedy facetów to interesuje? - spytała przez śmiech - Bardziej spodziewałabym się tego pytania po Hermionie albo Ginny. - wskazała dłonią na dziewczyny
- Za dużo czasu z wami spędzamy i też zaczęliśmy się tym zachwycać. Za to wy też czasami powiecie coś czego my byśmy się po was nie spodziewali. A szczególnie Ty, Y/N. - Harry wskazał na moją dziewczynę - Snape i jego Obślizgoni. - zaśmiał się
- Oj no, zdenerwowałam się trochę. - usiadła spowrotem na łóżku
- Trochę? - Ron na nią spojrzał z podniesionymi brwiami - Miałem wrażenie, że za chwilę wyciągniesz różdżke z kieszeni. - zaśmiał się
- Profesor Snape taki jest. Nic na to nie poradzimy. - Ginny wzruszyła ramionami - Jakiś Gryfon dobrze odpowie na pytanie zadane do wszystkich, a on i tak odejmie punkty za to, że niby się wyrwał. - dodała
- Wszystko przez naszych ojców. - Y/N spojrzała na Harry'ego - Niby Lily też była w Gryffindorze, niby on ją kocha, a jednak dalej nas nienawidzi. - dodała zakładając ręce na klatkę piersiową
- Nic na to nie poradzimy. Tak jak to Ginny powiedziała. - Harry tylko wzruszył ramionami
- Dobra dzieciaki. Idźcie już. - Pani Pomfrey do nas podeszła - Macie zapewne dużo roboty, ja mam dużo roboty. Idźcie. - zaczęła nas delikatnie popychać. Grzecznie wyszliśmy, a Pani Pomfrey zajęła się pacjętką.

- Chciałabym żeby już było jutro. - zaśmiała się Hermiona kiedy szliśmy w stronę wielkiej sali
- Ja też. - Ginny chwyciła swoją przyjaciółkę pod rękę
- A co ja mam powiedzieć? - spojrzałem na nich - Nie dość, że sobota to jeszcze Y/N wychodzi ze skrzydła szpitalnego. - zaśmiałem się. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Jutro będzie najlepszy dzień. Nikt nie ma prawa nam go zepsuć. Nawet Malfoy. - stwierdził Harry
- Dobrze mówisz Harry. - George klepnął go w plecy
- A niech tylko spróbuje to pożałuje. - spojrzałem na niego i zacisnąłem rękę
- Aha, Fredowi włączył się tryb agresora. - zaśmiała się Ginny - Czas się chować. - przysunęła się do swojej przyjaciółki
- Kogo jak kogo ale Ciebie nigdy nie skrzywdzę. - spojrzałem na nią - Moja kochana siostrzyczko. - objąłem ją ramieniem i przycisnąłem delikatnie do swojego ciała
- Y/N ewidentnie ma na Ciebie bardzo dobry wpływ. - spojrzała na mnie
- Ale i tak jego charakter żartownisia pozostał. - Ron wzruszył ramionami
- Z tego powodu bardzo się cieszę. - George na niego spojrzał
- Pod tym względem nigdy się nie zmienię. - powiedziałem dumnie i przyłożyłem sobie pięść do serca. Pożartowaliśmy, poszliśmy na kolację po czym wszyscy pozbieraliśmy się do łóżek i poszliśmy spać.

Odnalazłam w Tobie Spokój [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz