Rozdział szósty Gorzka tajemnica

54 6 2
                                    

Nadal stoję w moim lesie, lecz teraz coś się zmieniło...teraz jest troche jaśniej. Słońce nadal ma mnie gdzieś, ale gwiazdy i ksieżyc zdecydowali się mnie odwiedzić.

Drew odwiózł mnie w końcu do domu. To był bardzo przyjemny dzień. Jeden z bardzo niewielu miłych dni w całym moim życiu. Pożegnałam się z nim krótkim cześć i weszłam do domu.
- Babciu już jestem! - krzyknęłam,ale nikt mi nie odpowiedział. - Babciu?
Weszłam do kuchni, ale jej tam nie było. W salonie także. Rzuciłam torbę na podłogę i wbiegłam po schodach.
- Babciu? - zawołałam jeszcze raz.
Przeszukałam wszystkie pomieszczenia, ale nigdzie jej nie znalazłam. To nie podobne do babci. Zawsze jest o tej godzinie w domu, ewentualnie jak gdzieś wychodzi zostawia mi wiadomość.
Ostatnie pomieszczenie, w którym mogła być to mój pokój. Weszłam do niego. Usłyszałam jakieś dźwięki, to chyba płacz, a raczej szloch. Szybko podążyłam za odgłosami. Dochodziły z łazienki. Babcia siedziała na podłodze i przeszukiwała moją kosmetczkę.
- Babciu co robisz? - Cofnęłam się o krok.
Podniosła głowe i spojrzała mi prosto w oczy.
- Skarbie... - Pociągnęła nosem. - Czy ty się...się tniesz?

😜😜😜😜😜😜😜😜😜😜😜😙😙😙😙😙😙😙😙😙😙
Nie mam pomysłu, dlaczego babcia grzebała w jej rzeczach, więc zakańczam na tym. (Pisze tak o jeśli ktoś to w ogóle to czyta, w co szczerze wątpie)

Co mogę stracić?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz