"NIC"
Stoję teraz w samym sercu lasu i starm się sobie przypomnieć, co ja tu robię. Nic jednak nie przychodzi mi do głowy. Stoję w jednym miejscu i rozgladam sie po kręcącym się w okół mnie świecie. Tylko ja ciągle stoję. Czy deszcz, czy śnieg stoję w jednym martwym punkcie. Ziemia robi obrót wokół własnej osi, a ja nie kręcę się wraz z nią. Wszystko zniknęło. Co to za różnica czy ktoś umiera, czy żyje. Ja nic już nie poczuję..."Trochę wcześniej"
Jak w każdą środę na szóstej lekcji siedziałam na plastyce. Ten dzień jest moim ulubiony w tygodniu. Nic więcej mi nie trzeba. Sztaluga, płutno, pędzel i kilka farb. Maja moja najlepsza przyjaciółka nie była tak uradowana jak ja.
- Mia jak ty możesz się z tego cieszyć? Znów będę cała upaprana - mówiła z obrzydzeniem w głosie i machała dłonimi przed sobą.
- Och. O tym mówisz? - Wzięłam pędzel, zamoczyłam go w farbie i już chciałam zrobić jej kilka plamek na twarzy, gdy usłyszałam głos nauczycielki.
- Mia - nie mówiła tego jednak z ostrzeżeniem, tylko wielkim smutkiem i ostrożnością.
Już wiedziałam, że coś się stało. Obróciłam się i zobaczyłam łzy w jej oczach. Zawsze bardzo lubiłam Panią Lili. Nigdy nie spotkałam milszej kobiety, a jej teraz szklane oczy tylko potęgowały mój strach.
- Możemy na chwilę wyjść? - zapytała prawie szeptem.
- Oczywiście- mój głos lekko drżał.
Później wszystko działo się tak szybko. Podeszła do mnie babcia. Nie wiedziałam skąd ona się tu w ogóle wzięła. To ona razem z dziadkiem się mną zajmowali. Matka mnie zostawiła, gdy miałam dwa lat. Tata zmarł trzy lata później na raka. To dziadek i babcia zostali moimi prawnymi opiekunami. Tak było jeszcze przed chwilą.
- Skarbie. Dziadek miał wypadek... On... On... -Wzieła drżacy wdech. - On nie żyje. - Zaczęła szlochać.
Nie docierało to do mnie. Nie żyje? Jak? Co się stało? To jakiś absurd. Powoli osunęłam się na ziemię i patrzyłam w martwy punkt na ścianie. Potem wstałam, jak gdyby nigdy nic i poszłam do klasy.
- Mia dokąd idzie... - Zaczęła mówić babcia, ale ja nie dałam jej skończyć. Po prostu zamknęłam drzwi od klasy i usiadłam na swoim miejscu. Nie płakałam. Patrzyłam tylko na małą plamkę na ścianie przez całą lekcję. Nie wróciłam wtedy z babcią do domu, bo nie chciałam się jeszcze z tym wszystkim zmierzać, choć wiedzialam, że to nie uniknione.
CZYTASZ
Co mogę stracić?
Random"Czy życie czasem nie płata nam psikusów, które wcale nie są śmieszne? Ja przez jeden taki głupi kawał jestem teraz deszczową chmurą cieżką i poszarzałą. Płynę jak statek po oceanie, tylko ja spadnę, nie utonę, później znów się podniosę. Stanę się...