Rozdział czwarty Wspomnienia

86 6 1
                                    

Czasem życie kończy się szybciej niż nam się wydaje, utrata jednej osoby za drugą i nie tylko śmierć nas dzieli. Głupie słowa, myśli ,czyny. Kto pokazuje jak bardzo kocha? Życie kończy się w tedy ,kiedy nie masz dla kogo żyć, kiedy nie jesteś już nikomu potrzebny.
Jak miałam pięć lat stukłam babci przez przypadek dwa porcelanowe talerze. Pamietam,że miały na brzegach ręcznie malowane, filetowe kwiatuszki. Babcia dostała całą zastawę w prezeńcie ślubnym.
Klęczałam na podłodze i starałam się je jakoś poskładać. Łzy cały czas płynęły po moich pulchnych policzkach i rozmazywały mi wzrok.
- Skarbie co się stało? - Zapytał tata spokojnie,a ja się przestraszyłam, bo nie wiedziałam,że za mną jest i rozcięłam sobie przez przypadek rękę odłamkiem szkła. Zaczęłam szlochać głośno z bólu.
Dziś nie sądzę by to było takie złe. Przecież ciągle to robię,tylko nie szkłem, a żyletką.
Za chwilę przybiegła babcia i dziadek by zobaczyć co się stało. Byłam już w ramionach tatusia,który niusł mnie do łazienki. Miałam tego dnia zszywaną rękę. Po wszystkim dostałam naklejkę dzielnego pacjęta w kształcie jednorożca. Gdy wróciliśmy do domu tata zapytał:
- Dlaczego zaczęłaś zbierać szkło? Mogłaś przecież przyjść i powiedzieć co się stało.
Pokręciłam głową, przez co mój tata ściągną brwi. Przykucną przede mną.
- Nie nakrzyczał bym na ciebie. Przecież wiesz,a tak tylko zrobiłaś sobie krzywdę- mówił tak spokojnie. Miał bardzo ciepły i aksamitny głos.
- Nie, nie mogłam ci powiedzieć, bo babcia by się dowiedziała, a ona zawsze mówiła, żebym uważała na te talerze - odpowiedziałam piskiliwie.
Tata kazał mi iść spać,a sam pszedł do babci. Nie poszłam spać, tylko podsłuchiwałam ich przyciszoną rozmowę.
- Mamo dlaczego jej to mówiłaś to tylko dziecko, przez to bała się powiedzieć co się stało i się skaleczyła - słychać było,że tata nie jest już taki spokojny,jak przy rozmowie ze mną.
- Nie wiedziałam,że ona tak zareaguje, prosiłam ją tylko ,żeby uważała.
- To tylko szkło pamiętaj o tym. Zawsze można kupić nowe. To nic innego jak puste skorupy. - To zdanie pamiętam dokładni, słowo w słowo do dzisiaj.
Jakieś pół roku później tata zmarł. Czasem śni mi się jego pogrzeb. Obraz jest zawsze rozmyty przez moje łzy, a dźwieki zagłuszone moim szlochem. Staciłam w tedy mojego tatusia. Tak bardzo go kochałam. Boję się czasem,że zapomnę jego twarzy. Potrafię się wpatrywać godzinami w jego zdjęcię i na nowo zapamietywać jego oblicze. Wyobrażam też sobie w takich chwilach jak by to było ,gdyby żył i był ze mną. Za szybko Bóg mi go zabrał, nie miał prawa mi tego zrobić.
Słowa taty o pustych skorupach wbiły mi się głęboko w pamięć. Teraz mają dla mnie podwójne znaczenie. Ja jestem taką pustą skorupą z wierzchu cudowną i kolorową, ale gdy popatrzysz do środka jestem pusta. Nie ma we mnie nic. Żadnych uczuć.
Wpadam na kogoś i to przerywa moje myśli.
- Och... Ja - jąkam się. - Przepraszm bardzo, nie zauważyłam cię - mówię ze wzrokiem wbitym cały czas w ziemię.
- Nic się nie stał.
O matko ten głos. To wlaśnie on,a miałam go unikać.

Co mogę stracić?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz