Rozdział 9

91 11 0
                                    

Kilka następnych nocy spędziłam bezsennie gapiąc się w uchylone okno. Nico zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Wiem, może powinnam być dla niego bardziej wyrozumiała, ale teraz wolałam trzymać się od niego z daleka.

Kiedy tego ranka się obudziłam, zauważyłam, że brakuje Harriet po jej stronie łóżka. Podniosłam się, zdając sobie sprawę, że zaledwie kilkugodzinny sen po kilku nocach bezsenności nie był dobry dla mojej głowy. Wydawało mi się, że waży dwa razy więcej niż wieczorem.

Leniwie przeszłam do kuchni i zastałam Harriet siedzącą przy stole w kuchni przed starym czarnym laptopem. Zmarszczyłam brwi, widząc co robi.

- Skąd masz komputer? - zapytałam ziewając. - Od Oscara?

- Nie, to mój komputer. - powiedziała spokojnie, sięgając do myszki, która miała chyba dwadzieścia lat i była podłączona do USB przez przejściówkę. - Dzień dobry.

- Dzień dobry. - odpowiedziałam, sięgając do dzbanka ze świeżą kawą. - Dzięki, że zaparzyłaś kawę. Dzisiaj jej potrzebuję.

- Nie ma sprawy. - powiedziała, nie podnosząc głowy znad komputera. - Ostrzegam tylko, że to dosyć stary smak, bo potrafię ją parzyć tylko według dziewiętnastowiecznego sposobu.

Zamrugałam, nalewając sobie odrobinę do kubka. Uniosłam go do ust i spróbowałam.

Szczerze mówiąc, to najlepsza kawa, jaką kiedykolwiek piłam. Fakt, nie wypiłam jej zbyt dużo, ale i tak przeżyłam jedno wielkie łał.

- To naprawdę dobre. - powiedziałam, bezgłośnie mlaskając. - Ta metoda musi wymiatać. Nauczysz mnie kiedyś?

- Jasne. - pokiwała głową. - Jutro rano będzie w porządku? Albo po prostu kiedy dasz radę wstać zanim zdążę ją zaparzyć sama.

- Tak, to brzmi sensownie. - pokiwałam głową i znowu spojrzałam na stary komputer podłączony przedłużaczem do kontaktu nad kuchenką mikrofalową. - Masz go w Londynie przez cały czas?

- Tak, a co? - uniosła brwi, nawet na mnie nie spoglądając.

- I masz prąd? - dopytywałam dalej, co wywołało u niej cichy chichot.

- Mam, ale nie podłączam go do kontaktu w mieszkaniu. Mam miniaturową turbinę wiatrową z akumulatorem i zasilaczem. Wystarczy, że mam wiatrak za oknem i energii wystarcza kiedy chcę skorzystać z tego laptopa.

- Kupiłaś tę turbinę na targu podróżników w czasie, tak? - zapytałam powoli.

- Nie. - pokręciła głową. - Kupiłam tam tylko części. Kiedyś Murphy pomógł mi ją zbudować. Miał chyba osiem lat.

- Budował urządzenia wyprzedzające swoje czasy już w wieku ośmiu lat? - wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.

- Tak, dopiero się uczył. - przytaknęła, wyłączając komputer i zatrzaskując klapę. - Ale i tak już był w tym niezły.


Kiedy Harriet wyszła, zajrzałam do swojego kalendarza. Odkąd zaczęłam pracować w domu zrobiłam się leniwa, ale musiałam się upewnić, że moja obecność nie jest konieczna, żebym musiała się tam zjawiać.

Może to było dziecinne, ale unikałam chodzenia do Biura ze względu na Nico. Nie wiedzieć czemu nie chciałam go widywać. Chociaż... Po co mam się okłamywać? Wiem, czemu.

Nico próbował mnie pocałować. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Wiedziałam, że podświadomie ta osamotniona część mnie pragnąca bliskości chciała mu na to pozwolić, ale rozum i poczucie lojalności wobec Henri'ego kazały mi go odepchnąć. Teraz bałam się, że znowu tego spróbuje, więc wolałam zaczekać, aż się otrząśnie i przestanie próbować.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Może to Ines? Obiecała mi, że przyniesie kolejną porcję materiałów i włóczek z pasmanterii. Potrzebowałam ich, bo moje zapasy już się kończyły.

- Już idę! - zawołałam.

Podbiegłam do wejścia do mieszkania i otworzyłam, nawet nie wyglądając przez wizjer. Poczułam jak krew odpływa mi z twarzy. Na schodach nie było Ines. W moich drzwiach stał Nico.

- Źle się czujesz? - zapytał z niepokojem, bez pytania wchodząc do środka. - Jesteś strasznie blada.

Zanim zdołałam zareagować, objął mnie ramieniem w pasie i zaczął prowadzić do kuchni. Po chwili odsunął mi krzesło i posadził, jakbym zasłabła.

- Przyniosę Ci wody. - powiedział szybko, na sekundę kładąc mi rękę na głowie.

- Nie! - zaprzeczyłam.

Nico zamarł w drodze do blatu kuchennego, gdzie stał dzbanek z wodą.

- Co? - zdołał z siebie wykształcić. Jego głos dobiegał jakby z oddali.

- Co Ty tu w ogóle robisz? - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.

- Nie przyszłaś do pracy, chciałem sprawdzić, czy wszystko z Tobą w porządku. - wyjaśnił powoli, jakby rozmawiał z małym dzieckiem. - I widzę, że przyszedłem w odpowiednim momencie.

Wciągnęłam głęboko powietrze do płuc, próbując nad sobą zapanować. Nie mogłam być z nim sam na sam. Bałam się, co jeszcze przyjdzie mu do głowy.

- To już sprawdziłeś. - powiedziałam słabym głosem. - A teraz proszę, wyjdź. Zanim stracę nad sobą panowanie.


Weszłam do pracowni Oscara będąc pewna, że tutaj Nico nie przyjdzie. Sama zaglądałam tu tylko od czasu do czasu, więc nie powinien się domyśleć, że przyszłam właśnie tutaj.

Na pierwszy rzut oka sklep był pusty. Ale Oscar nie zostawiłby otwartej pracowni. Za bardzo ją cenił. Za dużo zależało od tego miejsca.

- Po prostu to zrób, dobrze? - usłyszałam głos Harriet dobiegający z zaplecza. - To nie jest specjalnie trudne zadanie.

- Harry, nie jestem pewny, czy to dobry pomysł. - teraz odezwał się Frank. Tak, jestem pewna, że to był on. Jego głos był zniekształcony, ale tylko on mówił do Harriet „Harry".

- Jak wypraszają mnie drzwiami, wchodzę oknem. - oznajmiła z typową dla siebie pewnością w głosie. - Ty zgodziłeś się bez problemu. Wszyscy pozwolili mi to zrobić po dobroci poza Nico.

O co go prosi? Prosiła wszystkich o zrobienie kilku drobnostek. Czego nie chciał zrobić Nico, że tak bardzo jej na tym zależało?

- Po prostu podmień te opaski, dobra? - jęknęła. - Nie zorientuje się. Sam mówiłeś, że są jak smartwatch i zapisują dosłownie wszystko co odbierają i przechwytują każdą czynność z telefonu.

- No tak, ale nie uważasz, że to naruszanie cudzej prywatności?

No jasne, telefon... Przeglądała nasze telefony. Ale dlaczego Nico jej na to nie pozwolił? Jeśli nie miał nic do ukrycia, nie miał się czego bać.

- Z opaski nie da się niczego usunąć. - zauważyła. - Po prostu to zrób, a ja najwyżej niczego nie znajdę. Jedna noc. Nie powinien niczego zauważyć.



Z miłości - Lena & Nico Crime Story || Znajdź mnie w ParyżuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz