Rozdział 11

69 10 0
                                    

Nadszedł wieczór wspomnień o Henrim. Chciałam się do tego jakoś przygotować, dlatego poprosiłam Harriet, żeby na kilka godzin zostawiła mnie samą, chociaż nie miała zamiaru wychodzić z mieszkania. Kiedy zamknęła za sobą drzwi, natychmiast tego pożałowałam. Znowu poczułam się bardziej samotna, niżbym tego chciała.

Dawniej prosiłam Henri'ego, żeby nie wracał przez jakiś czas do domu, bo chciałam mieć chwilę na skupienie i przemyślenia. Myślałam, że tym razem będzie tak samo... Ale niestety.

Próbowałam przypomnieć sobie urocze historie związane z Henrim. Natychmiast pomyślałam o pikniku na dachu Garnier, który dla mnie przygotował. Samodzielnie powykrawał baletnice z ananasów, wiedząc że je lubię. Później o tych wszystkich momentach, kiedy robił mi wstyd.

W takiej chwili najprościej byłoby wyciągnąć jego zdjęcia, ale wiedziałam że na to było zdecydowanie zbyt wcześnie. Nie mogłam wyjąć albumu, jakbym zapomniała twarzy Henri'ego. Jego obraz musi jeszcze żyć w mojej głowie bez wspomagania zdjęciami.

Ktoś zapukał do drzwi. Wstałam z krzesła, zadowolona, że mogę się oderwać od tego zajęcia i że przez chwilę nie będę sama. Podeszłam do drzwi i otworzyłam. Wytrzeszczyłam oczy na widok Nico. Byłam pewna, że wystarczająco dałam mu do zrozumienia, że chcę ograniczyć z nim kontakty do niezbędnego minimum...

- Cześć. - odezwałam się w końcu, czując w ustach suchość z nerwów. - Nie spodziewałam się Ciebie dzisiaj.

- Tak postanowiłem wpaść. - powiedział leniwie, swobodnie wchodząc do środka, chociaż nie chciałam go zapraszać. - Dzisiaj jest wieczór wspomnień. Będziesz?

Na chwilę się speszyłam, zapominając co chcę powiedzieć. W końcu udało mi się otworzyć usta.

- Tak, Victor mnie zaprosił. - odpowiedziałam. - Wybierasz się?

- Na początku nie miałem zamiaru, ale skoro Ty idziesz, to ja chyba też. - wzruszył ramionami, stając naprzeciwko mnie.

Minęłam go, żeby stanąć w taki sposób, żeby zagrodzić mu dalszą drogę i mieć go później łatwiej wyprosić. Nie chciałam, żeby był w moim mieszkaniu dłużej niż to konieczne.

- Wspaniale, na pewno masz dużo do powiedzenia o Henrim. - pokiwałam głową i sięgnęłam po notatnik, w którym zapisywałam wszystkie terminy spotkań i ważnych wydarzeń. Otworzyłam go na stronie z dzisiejszym dniem. - Victor mówił, że to ma być w barze muzycznym dwie ulice stąd.

- Na prawdę? - uniósł brwi, intensywnie się nad czymś zastanawiając. - Byłem pewien, że w teatrze w sali konferencyjnej.

- Nie. - pokręciłam głową. - Victor mówił, że w barze muzycznym. Na pewno. 


Nadeszła pora wyjścia. Włożyłam na siebie cienką kurtkę i położyłam dłoń na klamce od drzwi. Trzymałam klucze w drugiej dłoni, chcąc po wyjściu zamknąć mieszkanie.

Szarpnęłam za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Zmarszczyłam brwi, spoglądając na wszystkie zamki. Wszystkie wewnętrzne były otwarte. Harriet nie mogła mnie zamknąć. Odprowadzałam ją do drzwi, kiedy chciała wyjść. Poczułam jak wzrasta we mnie panika. Jeszcze raz szarpnęłam za klamkę, mimo że zdawałam sobie sprawę, że efekt będzie taki sam.

W końcu wzięłam głęboki oddech i starałam się odzyska zdolność trzeźwego myślenia. Wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer do Harriet.

- Halo... - odezwała się po pierwszym sygnale.

- Gdzie teraz jesteś? - zapytałam trzęsącym się głosem.

- Jeszcze u Oscara, ale obiecuję, że w barze będę wcześniej. - zapewniła mnie powoli, jakby w ten sposób zdołałaby mnie uspokoić. - Wychodzę dosłownie za minutę.

- Nie o to chodzi. - powiedziałam szybko, zanim się rozłączy. - Jestem zatrzaśnięta w mieszkaniu.

- Co? - pisnęła z zaskoczeniem. - Jak to zatrzasnęłaś się w mieszkaniu?

- Jeden z zamków można otwierać tylko od zewnątrz. - wyjaśniłam, przysiadając na szafce na buty.

- Tak, wiem. - przerwała mi. - Ale jak to się stało?

- Nie wiem, ale coś jest nie tak. On nigdy się nie zatrzasnął sam z siebie. - powiedziałam, teraz będąc bliska płaczu. - Ten zamek nigdy tak nie nawalił. Błagam, przyjedź tutaj i mnie uwolnij!

Usłyszałam, jak po drugiej stronie coś się dzieje. Harriet mi nie odpowiedziała, tylko przewracała różne rzeczy. Słyszałam stukot, jak się ze sobą zderzały.

- Harriet? - odezwałam się nie pewnie.

- Nie mam kluczy. - stwierdziła, ciężko dysząc.

- Zgubiłaś klucze?

- Lena, ja nigdy niczego nie zgubiłam! - zaprotestowałam. - Dobra, już do Ciebie jadę. Rzucisz mi swój komplet przez okno i wtedy Cię uwolnię.


Kiedy Harriet przyjechała pod mój blok, wyglądała na wściekłą. Nic nie powiedziała, kiedy rzuciłam jej klucze, tylko podniosła je z trawnika i wbiegła do środka.

Nie musiałam długo czekać, żeby dotarła pod drzwi. Nic nie powiedziała przez następne dziesięć minut. Nie chodziło o to, że nie zdążyłybyśmy przed siódmą wieczorem, ale naprawdę wolałabym już siedzieć w taksówce.

- Lena, skup się... Był ktoś u Ciebie dzisiaj po tym jak wyszłam? - zapytała, kiedy w końcu udało jej się cokolwiek spokojnie powiedzieć.

- Był Nico, chciał mnie zapytać, czy idę na wieczór wspomnień Henri'ego. - przyznałam, kiwając głową. - Myślał, że wieczorek jest w sali konferencyjnej Garnier, ale powiedziałam mu, że na pewno to będzie w barze. Pogadaliśmy chwilę i wyszedł.

- Jakby nie mógł tego zrobić przez telefon. - prychnęła. - Dzisiaj go widziałam niedaleko pracowni Oscara, a zostawiłam tam torebkę, kiedy poszłam po jedzenie...

Urwała, aż w końcu spojrzała na mnie dysząc ciężko. Zamrugała, patrząc na mnie z uwagą.

- To oczywiste. - powiedziała, przełykając ślinę. - Nico ukradł mi klucze, a potem Cię zamknął. Nie wiem, czy zrobił to, kiedy jego ściema ze zmienionym miejscem nie chwyciła, ale...

- Harriet, Nico mnie nie zamknął. - jęknęłam ze zniecierpliwieniem. - To nie ma sensu.

- Nie. - pokręciła głową, zachowując kamienną twarz. - To ma więcej sensu niż Ci się wydaje. Jestem tego pewna, bo to się składa w jedną logiczną całość.

Wiedziałam, że dyskusja z nią nie ma sensu bo tak będzie przekonana o własnej nieomylności. Mimo, że Nico ostatnio nie zachowywał się zbyt w porządku i wywoływał u mnie nieprzerywalną niezręczność, przez co przestałam się czuć dobrze w jego towarzystwie, nie mogłam uwierzyć, że posunąłby się do zamknięcia mnie w mieszkaniu, żebym nie dotarła do baru muzycznego na wieczorek wspomnień o swoim zmarłym chłopaku. 

Z miłości - Lena & Nico Crime Story || Znajdź mnie w ParyżuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz