Olivia:
Cóż, może zbyt pochopnie zareagowałam, obrażając się na Coltona i zostawiając go bez słowa, jednak nie mam w zwyczaju pozwalać, aby ktoś na mnie krzyczał i tak mnie traktował. Tym bardziej z powodu jakiegoś... No właśnie. Kogo?
Ten cały Brad był jakiś dziwny. W życiu widziałam wiele i nie trzeba być znawcą, by zauważyć jego stan. Zdecydowanie był pod wpływem. Zastanawiam się, czy właśnie w takim towarzystwie obraca się Colton? Z drugiej strony przyjaźni się również z Jaredem i Jasonem, a ich znam bardzo dobrze. Przynajmniej tak sądzę. Daleko im do ludzi pokroju Brada.
Cała ta sytuacja pozostawiała wiele do życzenia.
Nie ukrywam, że jest mi przykro. Od tamtej sytuacji minęło już kilka dni. Najzwyczajniej w świecie mnie olał. Nie zadzwonił, nie napisał. Dokładnie tak samo jak ja, w momencie, gdy opuściłam jego samochód.
Naiwnie liczyłam, że być może mnie chociaż przeprosi. Jak widać na marne. Szkoda, bo naprawdę dobrze się bawiłam i wydawało mi się, że on również. I choć muszę przyznać to z bólem serca, nieustannie siedzi w mojej głowie.
— Nadal nie rozumiem, co Ty w nim widzisz.
— Co? — Czy ja powiedziałam coś na głos?
— Olivia, nie słuchasz mnie. Uparłaś się na Pamiętniki Wampirów, a wychodzi na to, że oglądam je sam. Przecież to Twój serial. Wszystko okej?
Ulga, jaką czuję, jest nie do opisania. Przez chwilę wydawało mi się, że za głośno myślałam. Całkiem zapomniałam o serialu, ale Jaredowi chodziło tylko o Jednego z braci Salvatore, nie o Coltona.
— Musiałbyś obejrzeć cały serial, żeby zrozumieć, co w nim widzę. Co wszyscy w nim widzą.
Odpowiadam wymijająco, po czym rzucam w niego popcornem, ale jego refleks jest zbyt szybki. Bez problemu łapie przekąskę do buzi, co spotyka się z moim śmiechem.
Układam głowę wygodniej na jego kolanach. Cóż, gdyby ktoś obcy nas teraz zobaczył, zapewne uznałby nas za parę. Bardzo cenię sobie naszą relację i mam nadzieję, że związek z Alice na nią jakoś szczególnie nie wpłynie. Nie jestem zazdrosna. Przeciwnie. Chcę, by był szczęśliwy, bo na to zasługuje, ale jednocześnie boje się go stracić.
Straciłam w swoim, życiu już zbyt wiele osób.
Podrywam się do góry, w momencie, gdy jego telefon zaczyna dzwonić. Chłopak nic sobie z tego nie robi. Posyłam mu pytające spojrzenie, dlatego podnosi się z kanapy i bierze telefon, ale zanim to się staje, urządzenie przestaje dzwonić.
— To Colton.
Na wzmiankę o chłopaku spinam się nieznacznie, co zauważa Jared.
— Liv, co jest? Dziwnie się zachowujesz. Może jednak chcesz pogadać co Cię gryzie?
— Mówiłam Ci. Ciężki dzień w kawiarni. — kłamię. Tak naprawdę, ruch w kawiarni był na tyle mały, że większość czasu spędziłam na rozmowie z właścicielami.
— Nie będę naciskał, ale pamiętaj, zawsze możesz mi powiedzieć.
Nie wierzy mi. Cóż, nic dziwnego. Nie jestem w tym zbyt dobra.
Zamyka mnie w szczelnym uścisku. Kiedy składa na moim czole buziaka, zalewa mnie fala ciepła, a jednoczenie robi mi się przykro. Nie lubię go okłamywać.
— Wiem, dziękuję. — szepczę. — Powinieneś oddzwonić.
— Tak — odpowiada z uśmiechem. — Będę już leciał. Dobrej nocy. I uśmiechnij się w końcu. Straszysz z tą posępną miną.
CZYTASZ
Chłopak ze słonecznikiem
RomanceOlivia Lockwood to dziewczyna z planem na przyszłość. Rok w zupełnie obcym miejscu zaowocował sukcesem. Zaklimatyzowała się w nowym mieście, znalazła przyjaciół i kłopoty w postaci ciemnowłosego chłopaka. Colton Morgan w wieku dwudziestu pięciu lat...