31

5.1K 146 161
                                    

- To naprawdę ładne co dla ciebie robi, ale nadal jestem na niego zła, po tym jak cię okłamał. Na Jasona zresztą też.

Dziewczyna w dalszym ciągu nie wie, skąd tak naprawdę wzięła się ta blizna i wolę, by tak zostało. Byłam bardzo podekscytowana i chciałam jej opowiedzieć o tatuażu, na który zabrał mnie Colton, więc delikatnie zmieniłam genezę jej powstania, opowiadając jej o wypadku samochodowym z dzieciństwa. Takowy faktycznie miał miejsce, jednak wtedy nie odniosłam żadnych obrażeń poza złamaną ręką i kilkoma siniakami.
Katrina nigdy wcześniej nie widziała tej blizny więc nie wiedziała jak duża była. Tusz ładnie przysłonił to co trzeba i na pierwszy rzut oka ciężko w ogóle ją zauważyć.

- Jasne Kat. Ja też, ale wyjaśniliśmy sobie wszystko. Naprawdę go lubię i chcę dać tej znajomości kolejną szansę. Może jestem naiwna, ale zależy mi na nim. - dodaję ściszonym głosem.

Katrina patrzy na mnie spod przymrużonych powiek.

- Lubisz? Inaczej bym to nazwała.

Przewracam na nią oczami. Przyzwyczaiłam się do jej przytyków. Poza tym wiem, że ma rację. Lubię go nieco bardziej niż resztę, ale dopóki sama nie zrozumiem, co dokładnie nas łączy, nie będę przyznawać tego głośno. Póki co, jest dobrze tak, jak jest.

Wybraliśmy się dzisiaj do klubu, żeby się trochę wyluzować. Ostatnio spędzam więcej czasu w kawiarni. Razem z Susan, bierzemy nadgodziny, by pomóc w jej prowadzeniu. Pan William kilka dni temu przeszedł zawał więc staramy się odciążyć Panią Lydię, by mogła spokojnie opiekować się mężem. Kiedy wczoraj rozmawiałyśmy przez telefon, powiedziała mi, że rozważa sprzedaż tego miejsca ze względu na ich wiek. Twierdzi, że lata świetności mają już dawno za sobą i będzie im coraz trudniej dbać o biznes. Spędziłam tu niecałe dwa lata, ale śmiało mogę przyznać, że to jedne z nielicznych miejsc, które pokochałam całą sobą. Czuję się jego częścią odkąd Państwo Pharell mnie przygarnęli, a świadomość, że ktoś prawdopodobnie zmieni to miejsce, budzi we mnie smutek. Nawet jeśli postanowi kontynuować obecny interes, to już nie będzie to samo miejsce. To właśnie obecni właściciele wnoszą całą tę przyjazną atmosferę.

- Szkoda, że Jared i Alice dzisiaj nie dołączą. Zdecydowanie wolałby sączyć sobie piwko w klubie, niż pić cokolwiek tam pije z przyszłym teściem.

- Był dzisiaj w kawiarni. Dawno nie widziałam go tak zestresowanego. Naprawdę bał się poznania ojca Alice.

Spotkanie zapoznawcze jego mamy i dziewczyny przebiegło pomyślnie. Powtarzałam mu to od początku. Dogadały się świetnie, a Jared kolejnego dnia chodził cały w skowronkach. Dzisiaj przyszła pora na niego. Alice zdecydowała, że tym razem to ona przedstawi go swojemu tacie, który podobno był bardzo krytyczny do każdego z kim dotychczas spotykała się jego córka.

- Jest już po dwudziestej drugiej. Albo jest naprawdę spoko, albo już dawno nie żyje. - żartuje Katrina, przejeżdżając po ustach różową pomadką, w klubowej łazience.

- Nie wiem, po co poprawiasz te usta. Przecież za chwilę znowu Jason ci ją zje. - docinam jej, łapiąc z nią kontakt wzrokowy w lustrze.

- Za to twój błyszczyk coś za dobrze się trzyma. Colton powinien nad tym popracować.

Puszczam jej uwagę mimo uszu i ponownie wracamy do stolika, gdzie siedzą chłopacy. Zajmuję miejsce obok Coltona, który wciąż jest pogrążony w rozmowie z Jasonem. Moje serce przyśpiesza, kiedy nadal na mnie nie patrząc, kładzie swoją dłoń na moim udzie. Robi to tak naturalnie, jakbyśmy mieli w zwyczaju tak robić od dawna. Wolnym ruchem gładzi moją nogę przez materiał jeansów, co przyciąga uwagę Kat.

W tym samym czasie czuję wibracje telefonu w torebce. Wyciągam urządzenie i patrzę kto dzwoni o tej porze. Kiedy wstaję, Colton posyła mi pytające spojrzenie.

Chłopak ze słonecznikiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz