Piątek przyszedł szybciej niż się obejrzałam. Cały tydzień zajęć zleciał dosyć szybko i przyjemnie. Może nie licząc hiszpańskiego, który właśnie dobiegł końca. Mój autobus dzisiaj się spóźnił i weszłam pięć minut później na zajęcia Pana Sancheza, który na kolejnych już wykładach, skupiał swoją uwagę w dużej mierze na mnie, co było dosyć krępujące.
Jestem w trakcie pakowania swoich rzeczy, kiedy zatrzymuje mnie głos nauczyciela.
— Panno Lockwood, mogę na chwilę Panią prosić?
Patrzę na Kat, która tak samo jak ja, domyśla się, o co może chodzić. Proszę by, zaczekała na mnie na zewnątrz, więc podchodzę w stronę mężczyzny, chcąc mieć to jak najszybciej za sobą.
— Olivio, pamiętasz, co mówiłem o spóźnieniach? — Opiera się o biurko, rzucając mi spojrzenie brązowych oczu.
Przez chwilę przypominają mi obraz zupełnie kogoś innego. Kogoś, kto posiada równie ciemne oczy.
— Tak wiem, przepraszam, mój autobus miał małe opóźnienie. Postaram się, aby to się więcej nie powtórzyło. — Więc to rzeczywiście o to chodziło, o moje spóźnienie. Chyba nikt nie sądził wtedy, że gość mówi poważnie, ale jak widać naprawdę ma swoją żelazną zasadę.
— W porządku. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz, bo bardzo, bardzo tego nie lubię. Do twarzy Ci w czerwonym. — Uśmiecha się, a ja czuję, jak moje policzki oblewa kolor purpury.
Okej, sytuacja robi się dziwna. Pora na ewakuację.
— Dziękuję. — Zmieszana odsuwam się od mężczyzny — Czy to już wszystko? Bardzo się spieszę na kolejne zajęcia, sam Pan rozumie. — Próbuję brzmieć jak najbardziej normalnie, choć czuję się na tyle skrępowana jego zachowaniem, że mój głos brzmi ledwo słyszalnie.
— Tak. Do zobaczenia, Olivio. — Prostuje się, obchodzi biurko i ponownie zajmuje swoje miejsce.
— Do widzenia. — To jedyne co jestem skłonna z siebie wydusić, chcąc jak najszybciej opuścić pomieszczenie.
Czując na sobie spojrzenie Sancheza, szybkim krokiem ruszam w stronę wyjścia, aby zdać relację czekającej pod salą Katrinie. Ten nauczyciel naprawdę zaczyna mi działać na nerwy. Samo gapienie się na mnie podczas zajęć było wkurzające, a teraz jeszcze te jego durne komentarze.
Kiedy znajduję się już obok przyjaciółki, opowiadam jej wszystko, ze szczegółami.
Postanawiamy urwać się z reszty zajęć i właśnie kierujemy się do centrum handlowego, aby kupić prezent urodzinowy dla Jasona.— Jesteś pewna, że mu się spodoba? — pyta, obracając przedmiot w dłoni.
Wywracam oczami, bo usłyszałam to pytanie już z dziesięć razy w sklepie.
— W zasadzie to nie wiem. — Udaję, że się zastanawiam, ale widząc jej spanikowaną minę, przyznaje się, że tylko żartowałam.
Nie było łatwo, ale po kilku godzinach poszukiwań brunetka wybrała zegarek, a ja postawiłam na kolejną czapkę z daszkiem do kolekcji. Jason ma ich naprawdę mnóstwo.
— Skoro prezenty mamy odhaczone, to może skoczymy jeszcze coś zjeść?
Patrzę błagalnie na dziewczynę, czując skręcające się wnętrze żołądka. Przyznam szczerze, że samo jabłko na śniadanie to marny pomysł.
— Jasne, umieram z głodu.
***
Jest już wieczór, Kat właśnie bierze prysznic, a ja kończę makijaż. Z racji, że idziemy do klubu, postawiłam na nieco mocniejszy makijaż niż zwykle.
CZYTASZ
Chłopak ze słonecznikiem
Roman d'amourOlivia Lockwood to dziewczyna z planem na przyszłość. Rok w zupełnie obcym miejscu zaowocował sukcesem. Zaklimatyzowała się w nowym mieście, znalazła przyjaciół i kłopoty w postaci ciemnowłosego chłopaka. Colton Morgan w wieku dwudziestu pięciu lat...