1

9.9K 250 141
                                    

Olivia:

Podobno człowiek całe życie na coś czeka. Na dzwonek kończący zajęcia, koniec pracy, na to żeby zasnąć i się obudzić. Zawsze na coś lub na kogoś. Ja również czekam, na Katrinę — moją przyjaciółkę. Odkąd się poznałyśmy, nieustannie się spóźnia. Nigdy nie było imprezy, na której pojawiłybyśmy się na czas, o większości zajęć nie wspomnę. Robi to notorycznie.

 Tak jest również i tym razem.

Miała być u mnie o dziewiętnastej. Wzdycham, widząc na zegarku godzinę dziewiętnastą dwadzieścia dwie, a jej jak nie było, tak nie ma. Śmiało mogę powiedzieć, że w pewnym sensie zdążyłam do tego przywyknąć, dlatego dzisiaj zaczęłam szykować się później niż powinnam. Choć przyznaję, czasami wciąż bywa to irytujące.

Co do samej imprezy, co roku na koniec lata, ludzie z wydziału prawa organizują na plaży ognisko. Taka ich mała tradycja, do której dołączyłam rok temu. 

Dokładnie wtedy przyjechałam do Atlanty na studia. Od dziecka widziałam siebie studiującą prawo i oto jestem.

Wspólnie z rodzicami wybraliśmy to miejsce. Cieszę się, że zaufali mi na tyle, aby puścić mnie samą do miejsca tak oddalonego od domu. W końcu od Rochester dzieli nas kilkanaście godzin jazdy. Co prawda trochę nam zajęło, nim z mamą namówiłyśmy tatę, ale w końcu się udało. Pewnie to za sprawą dziadków, którzy wyprowadzając się do Californii postanowili nie sprzedawać tego mieszkania, które właśnie zajmuję. Dzięki temu nie muszę cisnąć się w akademiku, co jest niezwykle wygodne. Prawdę mówiąc, tata od początku był przeciwko, żebym tam mieszkała. Ufa mi i wierzy we mnie, jednak wielokrotnie powtarzał, że nie chciałby, aby cokolwiek mnie rozpraszało, bo jak twierdzi, jeśli chcę zostać dobrym prawnikiem, muszę być konsekwentna i unikać nadmiernych rozrywek. Nie trzeba być wybitnie inteligentnym, by domyślić się, że miał tu na myśli imprezy i chłopaków.

Nie narzekam. Są plusy tego wszystkiego, ponieważ nie muszę dzielić łazienki z setką innych dziewczyn i chłopców mieszkających tuż za ścianą. Nie jestem aspołeczna, jednak jeśli mam być szczera, mam okropnego bzika na punkcie czystości i lubię spokój, więc ciężko byłoby mi się tam odnaleźć. 

Właśnie tutaj, pierwszego dnia poznałam Kat. Spóźniła się na zajęcia, a jedyne wolne miejsce znajdowało się tuż obok mnie. Tak się wszystko zaczęło. Od początku złapałyśmy wspólny język, a ten sam kierunek studiów nam to tylko ułatwił.

Katrina jest osobą odważną i zwariowaną. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, nieco szaloną. Czasami w jej głowie rodzą się takie pomysły, że zastanawiam się, jakim cudem się zaprzyjaźniłyśmy, biorąc pod uwagę jak się od siebie różnimy. Podobno przeciwieństwa się przeciągają, a między nami jest ich dosyć sporo.

Dzisiejszego wieczoru, głównie chodzi o to aby posłuchać muzyki, napić się, pogadać ze znajomymi i jakoś zakończyć te piękne lato, za którym już tęsknię. Kat nie może przegapić żadnej imprezy. Odkąd rozstała się z Cameronem, non stop imprezuje, nieraz wciągając w to również mnie. W kółko powtarzała, że to dla niej jak terapia na złamane serce. Bzdura czy nie, w każdym razie podziałała. Nie jestem typem imprezowiczki, ale bywały wieczory, gdy dzielnie jej towarzyszyłam. Trochę ją rozumiem, bo najzwyczajniej w świecie chciała zapomnieć o tym gnojku, który jak się okazało, za jej plecami zaliczył więcej lasek niż wypuszczono sezonów Gry o Tron, i to w zaledwie miesiąc. Tym razem twierdzi, że ognisko ma być jej ostatnią imprezą w najbliższym czasie, ale poznałam tę dziewczynę na tyle, aby w to, po prostu nie wierzyć.

Chłopak ze słonecznikiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz