Po skończonej pracy, zebrałam wszystkie swoje rzeczy i udałam się do wyjścia ze swojego biura, aby spokojnie opuścić korporację i wziąć długi, odprężający prysznic w domu.
Przez papierkową pracę zdołałam chociaż na moment zapomnieć o tym incydencie, który miał miejsce dziś rano. Nie ukrywam, że kiedy weszłam do biura Tom'a, czułam się bardzo nieswojo i niepewnie pod jego wzrokiem, który wodził po moim ciele z góry na dół.
- Wychodzę - odchrząknęłam cicho, zmierzając do dużych, drewnianych drzwi. Kiedy ułożyłam swoją dłoń na klamce i już miałam za nią pociągnąć, na swoich biodrach poczułam duże, silne dłonie, które odwróciły mnie do tyłu.
- Odprowadzę cię na dół - uśmiechnął się, a ja jedynie przytaknęłam i poczekałam na mężczyznę, który wrócił do swojego biurka po marynarkę. Wtedy wrócił do mnie i w ciszy udaliśmy się do windy długim korytarzem.
Kiedy zjeżdżaliśmy nią na dół, zazwyczaj zajmowało to niecałe trzydzieści sekund - teraz jakby czas się dłużył i zdawało mi się, że ta winda nigdy się nie zatrzyma. Jednak w końcu znaleźliśmy się na dole, a ja od razu rzuciłam się do szklanych drzwi na końcu recepcji.
Po chwili wyszliśmy już na zewnątrz, a ja nie byłam pewna jak mam się z nim pożegnać. Prawdopodobnie widzimy się teraz już ostatni raz, a moją niepewność potęguje tylko moje zbliżenie się do niego.
- Cóż, miło było z tobą pracować... - zaczęłam, chichocząc pod nosem. Tom również się zaśmiał i podszedł do mnie, zamykając nas w szczelnym uścisku. Wtedy ja również objęłam go swoimi dłońmi, wtulając się w mężczyznę i czując dziwne ciepło w swoim brzuchu.
- To nie jest nasze ostatnie spotkanie, Potter - oddalił się ode mnie, zatrzymując swoje dłonie w tym samym miejscu na moim ciele. Kiedy jego twarz zaczęła się do mnie zbliżać, ja potrząsnęłam głową i z uśmiechem cofnęłam się do tyłu.
Posłałam mu ostatni uśmiech i odwróciłam się do tyłu, a tam zobaczyłam znajomego mi blondyna, który opierał się o betonową ścianę i patrzył na mnie spod swoich czarnych rzęs.
Ściągnęłam swoje brwi ze sobą, podchodząc do niego pewnym krokiem. Kiedy już znalazłam się obok niego, ten wyciągnął swoją dłoń i złapał za mój nadgarstek, szarpiąc mnie w swoją stronę. Po chwili zaczął iść w stronę naszego domu, kiedy to ja zaczęłam się mu wyrywać.
- Co ty robisz? - Draco zapytał, spoglądając na mnie kątem oka. Prychnęłam pod nosem i pokręciłam głową, wiedząc, że nie muszę się mu tłumaczyć, gdy on robi coś gorszego.
- Puść mnie, Malfoy - warknęłam, wyrywając mu swoją dłoń. Wtedy puścił mój nadgarstek, a ja zaczęłam masować swoje obolałe miejsce, idąc przed siebie.
- Po prostu się z nim przytuliłam, to nic wielkiego - wzruszyłam ramionami, głośno wzdychając. Jednak kiedy usłyszałam jak blondyn się zaśmiał, moje oczy pociemniały ze złości, ale nie chciałam wybuchać na środku ulicy.
- Nic wielkiego? Bell... - Draco pokręcił głową, kiedy weszliśmy do recepcji. Rozejrzałam się wtedy po całym pomieszczeniu i nie widząc w nim ludzi, zagrodziłam drogę blondynowi i złapałam za kołnierzyk jego koszuli, przyciągając w swoją stronę. Wtedy ten pochylił się nade mną, ściągając swoje brwi ze sobą.
- Tak, nic wielkiego. A jeśli będziesz chciał posądzać mnie o zdradę to... - zacięłam się, nie wiedząc czy mam to powiedzieć. Jednak przyciągnęłam go jeszcze bliżej, aby nikt poza nim tego przypadkiem nie usłyszał.
- Proszę bardzo, tylko, że ja nie ukrywałabym tego tak jak ty - szepnęłam i puściłam mu oczko. Wyminęłam go i szybko wyszłam na zewnątrz, kierując się do budynku, w którym mieszka Astoria. Nie miałam ochoty iść do domu i podejmować z nim tej trudnej dla mnie rozmowy.
- Bella! - po chwili usłyszałam za sobą krzyki, a za moment poczułam szarpnięcie za ramie. Jednak tak szybko jak się odwróciłam, tak szybko moja dłoń zderzyła się z zimnym policzkiem Draco, który odchylił się do tyłu.
Ja wtedy prychnęłam i zaczęłam iść dalej, aż w końcu dotarłam pod drzwi mieszkania Astorii, której prawdopodobnie nie było jeszcze w domu, ale zapukałam, wiedząc, że był tam Cedric.
Kiedy brunet otworzył mi drzwi, podeszłam do niego i oparłam swoje czoło o jego klatkę piersiową, zaczynając cicho płakać. Cedric zamknął drzwi i ułożył swoją dłoń na moich plecach, delikatnie mnie po nich gładząc.
- Co się stało, Bella? - zapytał, kiedy przeszłam obok niego, zaczynając kierować się do kuchni. Tam usiadłam przy blacie kuchennym na wysokim stołku i otarłam swoje łzy z policzków.
- On mnie zdradza, Ced - wzruszyłam ramionami, tępo wpatrując się w marmurowy blat przede mną. Obok mnie usłyszałam ciche sapnięcie bruneta, który podszedł do mnie i objął swoim ramieniem.
- To niemożliwe, Bella - zaśmiał się, jednak ja wstałam z krzesła, zatapiając swoje palce we włosach. Zaczęłam nerwowo krążyć po pomieszczeniu, pociągając za swoje brązowe włosy.
- Zabini wysłał mi zdjęcia...
- I wierzysz mu? - zapytał z niedowierzaniem, siadając na krzesło, na którym uprzednio to ja siedziałam. Odwróciłam się w jego stronę, nawiązując z nim kontakt wzrokowy.
- Bella! On cię porwał, chciał zabić i po tym wszystkim naprawdę mu kurwa wierzysz? - Cedric wyrzucił rękoma, a ja odchyliłam swoją głowę do tyłu, wypuszczając głośne westchnięcie.
Po chwili rozmyślań, podeszłam do jednej, szklanej szafki, za którą znajdowało się kilka butelek ognistej. Wyjęłam jedną razem ze szklanką i ponownie usiadłam przy blacie, otwierając alkohol.
- Tak, wierzę mu. Draco ostatnio dziwnie się zachowuje, ciągle wyjeżdża, wraca późno do domu... To wszystko nabiera sensu, nawet jeśli zdjęcia, które mam, byłyby nieprawdziwe - rzuciłam podczas nalewania ognistej do przezroczystej szklanki.
- Może ma jakieś problemy. Rozmawiałaś z nim o tym? - brunet przeczesał swoją dłonią włosy i zaczął śledzić moje wszystkie ruchy swoim wzrokiem. Ja wtedy przechyliłam gorzką ciecz do swoich ust, szybko ją połykając.
- Nie rozśmieszaj mnie, Ced. Raczej przez problemy nie uśmiechałby się jak głupi do telefonu. W dodatku przed snem - skrzywiłam się, dalej broniąc swojego zdania, do którego zaczęłam przekonywać chłopaka.
- Myślę, że powinnaś z nim spokojnie porozmawiać - powiedział, kiedy ponownie nalewałam alkohol do szklanki. Kiedy wypełniłam ją już do połowy, przytaknęłam i wlałam swoją ciecz do ust, która przy przełykaniu paliła moje gardło.
- I tak właśnie zrobię - wzruszyłam ramionami i wstałam, odkładając szklankę na blat. Będąc pod czujnym spojrzeniem Cedric'a, skierowałam swoje kroki do salonu, gdzie usiadłam na długiej kanapie i owinęłam się kocem.
Po chwili położyłam się na bok i zaczęłam płakać, nie wiedząc już co mam myśleć - co robić. Czułam się cholernie bezradna.
Gdy Astoria wróciła z pracy, od razu wzięła mnie w swoje ramiona - pocieszając i mówiąc, że będzie wszystko dobrze. Mówiła, abym nie wierzyła Blaise'owi, a porozmawiała z Draco i dowiedziała się prawdy.
CZYTASZ
𝑩𝑬𝑳𝑳𝑨 𝑷𝑶𝑻𝑻𝑬𝑹 2 | 𝒅.𝒎. (18+)
Fiksi Penggemar''𝑰 𝒎𝒐𝒛𝒆𝒔𝒛 𝒎𝒐𝒘𝒊𝒄 𝒎𝒊, 𝒋𝒂𝒌 𝒃𝒂𝒓𝒅𝒛𝒐 𝒎𝒏𝒊𝒆 𝒏𝒊𝒆𝒏𝒂𝒘𝒊𝒅𝒛𝒊𝒔𝒛, 𝒂𝒍𝒆 𝒋𝒂 𝒘𝒊𝒆𝒎, 𝒛̇𝒆 𝒑𝒐 𝒑𝒓𝒐𝒔𝒕𝒖 𝒄𝒉𝒄𝒆𝒔𝒛, 𝒂𝒃𝒚𝒎 𝒎𝒐𝒄𝒏𝒐 𝒄𝒊𝒆 𝒘𝒚𝒓𝒖𝒄𝒉𝒂𝒍'' Bella Potter i Draco Malfoy są w zasadzie z dwóch róż...