~fifteen~

2.1K 86 99
                                    

Sobotę postanowiłam spędzić w domu, pogrążona w swoich myślach. Kiedy wstałam około południa, ponieważ nie potrafiłam w nocy zasnąć, od razu ubrałam się w luźne ubrania i związałam włosy w wysokiego kucyka, biorąc się za sprzątanie mieszkania.

Zeszłam na dół do malutkiej garderoby, gdzie razem z... Draco, trzymaliśmy kurtki, czy właśnie środki czystości, mopy, szczotki. Zabrałam stamtąd potrzebne mi rzeczy i szybko wzięłam się za sprzątanie kuchni i salonu, aby przestać myśleć o rzeczach związanych z Draco, i tej całej sytuacji.

Po niecałej godzinie przeszłam na górę, zaczynając sprzątać sypialnię razem z łazienką. Kiedy podeszłam do komody, powoli wysunęłam jedną szufladę, która należała do Draco. Nie zobaczyłam tam jego rzeczy, ale...

Zastałam tam jedną, szarą bluzę, na której była mała kartka. Wyjęłam ją i położyłam na marmurowy blat, biorąc do dłoni bluzę, którą zawsze mu zabierałam i ubierałam w chłodne wieczory, kiedy wychodziliśmy na spacer.

Jednak została kartka, którą następnie wzięłam do dłoni i rozłożyłam, czytając jej zawartość.

''Jeśli teraz to czytasz, pewnie
zaczęłaś sprzątać, aby zająć czymś głowę.
Niech ci o mnie przypomina,
kocham cię''

Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie list, który dał mi razem z bransoletką, kiedy byliśmy jeszcze w Hogwarcie. Jednak szybko zgniotłam go w dłoni i upadłam na kolana, biorąc urywany oddech.

Moje oczu wtedy zaszkliły się, ale łzy nie spłynęły po moich policzkach, ponieważ cofnęły się, gdy tylko usłyszałam pukanie do drzwi. Podniosłam się na równe nogi i wzięłam do swoich dłoni bluzę, którą położyłam na blacie.

- Ja ciebie też, Draco... - szepnęłam i schowałam ją z powrotem do szuflady, idąc w kierunku wyjścia z sypialni. Szybko zbiegłam po schodach na dół, a już po chwili otworzyłam drzwi wyjściowe, za którymi nikogo nie było.

Zmarszczyłam swoje brwi i opuściłam swój wzrok niżej, gdzie zobaczyłam bukiet pięknych kwiatów. Powoli sięgnęłam po nie i weszłam do mieszkania, badając swoim wzrokiem bukiet.

Po chwili zauważyłam w nich karteczkę, na której było napisane, abym była gotowa na dwudziestą. Liścik, jak i bukiet był od Blaise'a, dlatego też miałam wątpliwości co do tego, czy powinnam z nim gdzieś iść.

Jednak musiałam zająć czymś swój umysł, więc postanowiłam, że przygotuję się i z nim pójdę, a jeśli nie będzie mi się podobać - wrócę jak najszybciej do domu.

Dlatego, kiedy skończyłam sprzątać, wzięłam długi, odprężający prysznic, po czym ubrałam się w obcisłą, czerwoną sukienkę na długi rękaw do kolan.

Wyprostowałam swoje włosy i zrobiłam nieco mocniejszy makijaż, mogąc powiedzieć, że byłam już w pełni gotowa.

Powoli zeszłam po schodach na dół, kierując się do przedpokoju. Tam nałożyłam na swoje stopy białe trampki, chcąc czuć się komfortowo i wygodnie. W tym samym czasie w mieszkaniu rozbrzmiało pukanie do drzwi, przez co poprawiłam się ostatni raz w dużym lustrze i otworzyłam drzwi, widząc za nimi uśmiechniętego Blaise'a.

- Gotowa? - zapytał, a ja lekko skinęłam głową i odwróciłam się do tyłu, szybkim krokiem podchodząc do stolika w salonie i biorąc z niego telefon. Wtedy wróciłam do Blaise'a, po drodze ściągając z wieszaka czerwoną torebkę.

Wtedy wyszłam na korytarz, zamykając za sobą drzwi.

- Chodźmy - posłałam mu mały uśmiech, zaczynając kierować się w stronę wyjścia z budynku.

Kiedy już wyszliśmy z recepcji na świeże powietrze, w ciszy zaczęliśmy kierować się w stronę klubów nocnych. W duszy miałam małą nadzieję, że chłopak jednak nie chce tam iść, a zabrać mnie w bardziej ciche miejsce - cóż, myliłam się.

- Blaise... - sapnęłam, łapiąc go za nadgarstek i zatrzymując przed wejściem do klubu. Czarnoskóry odwrócił się w moją stronę, a ja odchyliłam swoją głowę lekko do tyłu, biorąc głęboki wdech.

- Możemy pójść do parku? - zapytałam, a Blaise zaśmiał się pod nosem i ułożył swoje dłonie na mojej talii, zaczynając powoli prowadzić mnie w stronę wejścia do budynku.

- Musisz się trochę rozerwać - powiedział, otwierając szklane drzwi. Ja wtedy przewróciłam swoimi oczami i weszłam do klubu, zderzając swój wzrok z kolorowymi światłami i słuch z głośną muzyką.

Blaise złapał mnie za dłoń i zaczął prowadzić mnie do baru przez tłum ściśniętych ze sobą, i spoconych ciał ludzi, którzy bawili się w najlepsze.

Kiedy usiadłam na wysokim krześle, kątem oka spojrzałam na chłopaka, który zrobił to samo i zamówił jakieś dwa drinki, których ja wcale nie chciałam pić. Po chwili przede mną znalazła się niebieska ciecz w szklanym kieliszku, który od siebie odsunęłam.

- Bell, co się dzieje? - Blaise przybliżył się do mnie, obejmując mnie jednym ramieniem, a wolną dłonią przechylając ciecz do swoich ust. Niechętnie posłałam mu uśmiech i zdjęłam jego rękę z siebie, odsuwając się nieco dalej.

- Po prostu nie mam ochoty - wzruszyłam ramionami, a chłopak przytaknął i wziął do dłoni mój kieliszek, opróżniając jego zawartość. Przewróciłam oczami, patrząc jak Blaise wstaje z krzesła, łapiąc mnie za dłoń.

- Zaraz przyjdę, Blaise - zapewniłam go, a czarnoskóry skinął głową i lekko chwiejnym krokiem poszedł na parkiet. Ja nie chcąc tam dłużej siedzieć, wstałam i powoli wyszłam z klubu, biorąc głęboki wdech, kiedy byłam już na świeżym powietrzu.

Powoli wyjęłam z torebki swój telefon, zaczynając kierować się w stronę mieszkania.

- Potter! - usłyszałam za sobą krzyk, przez co ściągnęłam swoje brwi ze sobą i odwróciłam się do tyłu, nie wiedząc o co chodzi. Jednak kiedy znów zobaczyłam Pansy, mocno zacisnęłam swoje pięści, czując jak mój oddech staje się cięższy.

- Czego chcesz, Parkinson? - zapytałam, gdy dziewczyna była już obok mnie. Wtedy odwróciłam się na pięcie, zaczynając kierować się w stronę domu.

- Widzę, że dobrze się bawisz po wyjeździe Draco - prychnęła pod nosem, a ja zaśmiałam się, odwracając swoją głowę w jej stronę.

- Jakim wyjeździe? - zapytałam, na co brunetka wzruszyła ramionami.

- Powiedział mi, że musi wyjechać, bo tutaj jest zbyt wiele rzeczy, które mu o tobie przypominają - odpowiedziała, a ciche sapnięcie opuściło moje usta, ponieważ ja nic nie wiedziałam o żadnym jego wyjeździe.

- Bella, słuchaj. On naprawdę chce się dla ciebie zmienić i naprawdę żałuje tego, że już na samym początku o niczym ci nie mówił - Pansy po chwili ułożyła swoją dłoń na moim ramieniu, zatrzymując mnie.

Zacisnęłam swoje usta w wąską linię i odwróciłam się w jej stronę, krzyżując swoje dłonie na klatce piersiowej.

- Przepraszam, muszę pobyć sama... - powiedziałam łamiącym się głosem, odchodząc od brunetki. Wtedy szybko udałam się do mieszkania, gdzie od razu pobiegłam na górę do sypialni, wyjmując z komody bluzę Draco, którą od razu na siebie nałożyłam.

Powoli podeszłam do dużych, szklanych drzwi od balkonu, przesuwając je i wchodząc na zimne kafelki, podchodząc do balustrady. Oparłam się o nią przedramionami i wzięłam głęboki wdech, odchylając swoją głowę do tyłu.

Po chwili włożyłam swoją jedną dłoń do kieszeni bluzy, wyczuwając tam dziwny przedmiot. Skrzywiłam się i ostrożnie wyjęłam go z kieszeni, po czym okazało się, że był to bardzo przepiękny pierścionek.

Może rzeczywiście planował mi się oświadczyć, jednak nie tak szybko, jak to się stało...

𝑩𝑬𝑳𝑳𝑨 𝑷𝑶𝑻𝑻𝑬𝑹 2 | 𝒅.𝒎. (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz