post 7: festiwal parówek i chichot na pogrzebie

1K 132 105
                                    

    p o s t  7
   s o n g:  b o y s  -  k a t  c u n n i n g

„To co faceci nazywają „męskim wypadem" ja wolę nazywać festiwalem parówek. Na takich spotkaniach z reguły występuje zasada walki o dominację, bo mężczyźni nie potrafią pogodzić się z faktem, że nie są najsilniejszym samcem stada. Okazują to na różne sposoby, poprzez obieranie ról; kto jest najbardziej ekstrawertyczny, kto jest najmądrzejszy, kto najlepiej prowadzi, kto wyrywa najwięcej i kto jest najbogatszy, oczywiście na skutek własnej, ciężkiej pracy, a nie nierówności społecznych. Niewielu mam kumpli, którzy potrafią swój sukces rzeczywiście określić osiągniętym nie tylko dzięki swojej ciężkiej pracy. Gdybym miał usiąść i zastanowić się, kto sprawił, że na tej kiełbasianej paradzie byłem wszystkim „naj", powiedziałbym „dziękuję mojej mamie, że zapewniła mi warunki, bym się kształcił i nigdy nie sprowadzała mnie w dół za to, że nie pasuję do ustawień fabrycznych". Wymieniłbym również całą serię innych rzeczy, ale wiecie co mam na myśli, a przynajmniej ten kto umie łączyć kropki wie, ten co nie umie, może dłużej będzie nad tym myślał.

Samcze tripy są doskonałym momentem nie tylko, by zacieśniać więzy z przyjaciółmi, ale także sprawdzić, czy w ogóle tolerujemy ludzi, z którymi zadajemy się być może latami, ale jeśli w swojej paczce znajomych macie kogoś, kogo naprawdę lubicie i liczycie, że mięcho, które tej nocy wsuniecie jest nie tylko mięchem w hot-dogu ze stacji benzynowej, to teraz mocno się skupcie.

Nie jestem fanem sypiania ze znajomymi, bo jeżeli na tym polu coś pójdzie nie tak, cała reszta może się później posypać (żeby nie było, że nie ostrzegałem!) Zresztą dobrze ten mechanizm wyjaśnili Mitch i Cameron w Modern Family, to znaczy – jeśli ty i twój facet macie wspólnych przyjaciół, będziesz musiał później pogodzić się z tym, że gdy zerwiecie, na pięćdziesiąt procent wylecisz z paczki.

Mimo wszystko, jesteśmy ludźmi, mamy potrzeby, chcemy sprawdzić, czy istnieje chemia, a serce nie sługa, dlatego oto kilka moich sugestii jak flirtować ze znajomymi i jednocześnie jak sprawdzić, czy oni flirtują z wami:

1. Podczas spotkań sam na sam macie swoje rzeczy, których z jakiś przyczyn nie powielacie w grupie. Może to być na przykład przytulanie, albo jakiś sposób zwracania się do siebie.

2. Będąc gdzieś ze znajomymi, cały czas siadacie koło siebie, albo dziwnym trafem zawsze kończycie siedząc ze sobą, na sobie, albo nieprzerwanie szukając swojego wzroku.

3. Dzielicie się ze sobą jedzeniem.

4. Bierzecie mocno pod uwagę swoje wzajemnie zdanie; gdy coś opowiadacie, to z reguły tak, by interesowało/śmieszyło tę jedną, konkretną osobę, uznanie całej reszty nie jest dla was aż tak niezbędne.

5. Dzielicie się ubraniami.

6. Z reguły idziecie sami z przodu, albo na końcu.

Oczywiście mogą to być oznaki dobrej przyjaźni, ale zazwyczaj, gdy jeszcze wprowadzicie do tego jawny flirt, nieznaczny dotyk, czy miłe słówka, możecie skończyć nie tylko w łóżku, co na kilku, albo kilkunastu randkach.

Ktoś musi zrobić pierwszy krok, więc powodzenia!

*nie odpowiadam za utratę przyjaciela

**to naprawdę nie musi nic znaczyć

***jeśli jest was przynajmniej czwórka, załóżcie zespół i zróbcie band bang zamiast gang bangu wink, wink

Do zobaczenia!"

Nie spodziewałem się skończyć w towarzystwie Luke'a i Ashtona, a jedynie Caluma, ponieważ z nich wszystkich zasadniczo tylko Hood oferował to, co miałem ochotę tej nocy przyjąć. Z drugiej strony jednak Luke był Lukiem, to znaczy cały świat waliłby się i palił, a ja poszedłbym za zapachem jego perfum, bo wiodły mnie za nos bardziej, niż woń ciasta pieczonego przez Karen za każdym razem, gdy kończyłem jakiś etap edukacji. (No dobra, ciasto piekła zaprzyjaźniona sąsiadka, ale oboje z mamą udawaliśmy, że ja nie wiem, iż to nie ona, a ona udawała, że nie wie, że ja wiem.) Miałem trudność w określeniu, czy po prostu lubię Hugo Bossa, bo strzelałem, że to właśnie to, czy raczej działają na mnie jego feromony. Cokolwiek to było, mogłem zwalić na to winę za fakt, że nawet nie jestem zły myśląc o wspólnym tripie, zamiast bycia sam na sam z Calumem.

boyshit {muke} ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz