p o s t 1 5
s o n g: l o s t - s a r a h p r o c t o rNigdy nie przyprowadziłem do domu żadnego chłopaka, z którym coś mnie łączyło. Wyjątkiem był oczywiście Ashton, ale on nie zaliczał się do tego typu kolesi. Właściwie nie wiedziałem, jak powinienem określić Luke'a, tym samym trudno było mi powiedzieć, czy przez Hemmingsa łamię jakąś kolejną swoją zasadę. Skłamałbym gdybym nie przyznał, że zaburzył mój spokojny sen. Intrygował mnie, trochę denerwował, a w tym samym czasie okrutnie pociągał, chyba przede wszystkim faktem, jak bardzo pogubiony nie tyle się wydawał, co po prostu był.
Miałem tendencję wyłapywać ładne buzie, zwodzić swoich łóżkowych partnerów, a przedstawiając sprawę dość jasno, kończyć te znajomości szybciej, niż niektórym ludziom w ogóle udawało się wchodzić w związki. Nie dawałem sobie szansy, aby polubić któregoś z nich, dobrze, albo chociaż odrobinę poznać, a przede wszystkim stworzyć jakieś nasze wspólne rzeczy.
Jak choćby to, ze na tamtą chwilę mieliśmy z Lukiem już różowe włosy, różowe róże i różowy brokat, a zatem róż stanowił definicję naszej znajomości. Frezje również kupiłem dla niego w tym kolorze. To był z mojej strony zwyczajnie sympatyczny gest, który wiedziałem, że Hemmings doceni. Wydawał mi się osobą balansującą pomiędzy prawdą, a marzeniem. Taką, którą wyciągnięto brutalnie ze świata fantazji, nagle oczekując od niego, iż zagra doskonale rolę poważnego, młodego dorosłego. Trochę jak w Zaczarowanej. Pytanie, kto był przeciętnym nowojorczykiem, a kto księciem – ja bardziej czułem się tym pierwszym, Lisie zatem przypadła rola monarchy. Nie muszę chyba mówić, że Luke w tej metaforze to księżniczka, prawda?
Idąc z nim przez hol kamienicy, w której mieszkała moja mama, uśmiechnąłem się pod nosem, bo z zaciekawieniem obserwował graffiti na ścianie. Nie mieszkaliśmy w złej okolicy, tak samo jak nie narzekaliśmy na sytuację finansową, zwyczajnie Karen miała sentyment do mieszkania swojej martwej ciotki (która według niej wciąż dzieliła z nami lokum, odzywając się czasem poprzez stłuczony kubek), a ja nie podważałem estetyki własnej matki wierząc, że bez problemu wynajmę, a potem kupię własne mieszkanie, gdy tylko nadejdzie odpowiedni moment.
Mimo wszystko budynek nie znajdował się na osiedlu złożonym z białych domków z podwórkiem i amerykańską flagą przywieszoną do drzwi, za oknem nie biegały rozbawione dzieciaki sąsiadów, tylko bezdomne koty, natomiast zamiast czuć kwiaty oraz grilla, do naszych nozdrzy dochodziła jedynie woń spalin. Osobiście czułem się w takim otoczeniu bardziej bezpiecznie oraz bardziej sobą, niż odwiedzając znajomych, których rodzice posiadali wielką działkę i na trzyosobową rodzinę, postawili wręcz pałac. Co za marnotrawienie zasobów – pomyślałem.
- O tak, też lubię się nad tym zastanawiać. – Stanąłem za Lukiem, kiedy oczekiwaliśmy aż przyjedzie po nas stara, skrzypiąca winda, którą zawołałem. – Te niesamowite freski namalował Szwedzki artysta, którego imię nie jest nam znane, co roku setki gości przyjeżdża do tej kamienicy, by podziwiać ten kunszt sztuki plastycznej. Linie układają się w napis „Chuj ci w dupę", co jednocześnie można interpretować, jako komunikat, abyś usunął się z przestrzeni, a także zachętę do obcowania płciowego, jest to zatem erotyk... - Powiedziałem całą tę formułkę bardzo radiowym, niskim i uspokajającym głosem, na co Luke uniósł tylko jedną brew, obserwując moją buzię uważnie. Z każdym kolejnym słowem tracił powagę coraz bardziej, aż wreszcie wybuchnął śmiechem, co odwzajemniłem.
- Po prostu patrzyłem. – Wzruszył lekko ramionami, na jednym poprawiając swoją torbę. – Ale podoba mi się ta historia, niczym interpretacja kawałka If you seek Amy, jako odnajdywanie siebie i porównanie Britney Spears do Shakespeare'a, gdzie akcentujesz „spear" w nazwisku Shakespeare.
CZYTASZ
boyshit {muke} ✓
Fanfic"Założyłem tego bloga, aby się dla was poświęcić, jakbym był bohaterem romantycznych uniesień, cesarzem rozmów o pogodzie, królem flirtowania i weteranem udawania, że zostawiłem włączone żelazko. Jeżeli spartaczyłeś randkę, nie martw się! Na pewno n...