p o s t 2 7
s o n g: m a d a t g o d - s a r a h s a i n t j a m e s
l u k eRaczej rzadko stawiałem się mamie, tak samo jak z dużą łatwością zatajałem przed nią rzeczy, by przypadkiem nie wywołać konfliktu. Tym razem nawet o niej nie pomyślałem w tym kontekście, nim zasnąłem objęty przez Michaela, bo potrzebowałem tego przytulenia.
Liz nie wyglądała na szczególnie zawiedzioną, czy skonsternowaną, kiedy prowadziła mnie przez korytarz, abyśmy mogli zjeść wspólnie jakieś śniadanie przed rozpoczęciem szopki w postaci przygotowań do imprezy. Prawdę mówiąc wolałbym nie musieć brać w tym udziału, jednak hej, rodziny się nie wybiera i nie w porę odmówiłem, dlatego przekonywałem się w głowie godzinami, że to tylko dwa dni, co złego może się stać?
Odpowiem wam: wszystko.
Usiałem przy stole w kuchni, bo ten z jadalni został już rozłożony. Przywitałem się skinieniem z nastoletnią córką sąsiadów i jej dwoma koleżankami, którym mama widocznie zapłaciła za obsłużenie tego spędu, a także przygotowanie go przed przyjściem wszystkich. Sam obskoczyłem tak parę imprez z Calumem, niby matki w mojej dzielnicy umówiły się ze sobą na wypożyczanie sobie wzajemnie taniej siły roboczej.
Liz zdążyła wstać długo przede mną, choć zegarek na mikrofalówce wskazywał dopiero pięć po siódmej rano. Przeciągnąłem się więc, ale gdy tylko chciałem wstać, by wsunąć chociaż płatki przed paranoidalnym spojrzeniem kobiety, które skomentowałoby jakoś moje przytulanie się z Cliffordem, mama mnie wyprzedziła, bo zrobiła i kanapki, i kawę, które postawiła przede mną.
- Dziękuję – mruknąłem pod nosem. – Nie trzeba było.
Przewróciła oczami. To był właśnie sens jej życia, gdy mieszkałem w tym domu. Podstawianie mi odpowiedniej ilości posiłków pod nos, wożenie mojej dupy na treningi i sprawdzanie, czy w moich gierkach nie ma zbyt wiele przemocy. Boże, jak dobrze, że wyjechałem.
- Dziewczynki, jesteście głodne?! – zawołała prosto do jadalni, zupełnie nie dbając, czy obudzi tatę, albo Mike'a, bo babcia z pewnością włączała aparat słuchowy tylko wtedy, gdy była od Liz bardzo daleko, albo nie wypadało udawać, że sprzęt nie działa.
- Nie, dziękujemy! – odkrzyknęły wszystkie trzy chórem.
- Dobrze, jakby co lodówka jest pełna, możecie się częstować, co byłoby wskazane, bo nie wiem czy garażowa wystarczy na nasz catering. – Zaśmiała się perliście, a one za nią.
Moja zmęczona głowa, z ustami zatkanymi chlebem pełnoziarnistym wysmarowanym humusem z buraka, wyobraziła sobie właśnie, że Liz powinna sama otworzyć taką działalność imprezową z nieletnimi kelnerkami, którym płaciłaby w formie poniższej, niż najniższa krajowa, ale powtarzałaby też, że daje im cenne doświadczenie. Mama doskonale pasowała do tej roli, choć gdybym powiedział to na głos, obraziłaby się na mnie.
Z zamyślenia wyrwało mnie zamknięcie się drzwi kuchennych, które nie pozostawały otwarte wtedy i tylko wtedy, gdy między rodzicami zapanowała nieprzyjemna sytuacja i musieli odciąć się od wszystkich domowników, by przedyskutować to w pomieszczeniu z ostrymi nożami. Prawie podskoczyłem na krześle, humus wylądował na mojej brodzie, natomiast kanapka na kolanie.
- Kurwa – zakląłem pod nosem, ściągając z siebie śniadanie, bowiem dotarło do mnie, że muszę patrzeć gdziekolwiek indziej, niż w jej oczekujące spojrzenie, by nie wykrzyczeć w panice „jestem gejem, daj mi spokój!".
- Proszę. – Mama podała mi namoczony ręcznik.
- Dzięki, niby to są tylko spodnie do spania, ale wciąż, mogłoby nie być na nich plamy. – Zirytowałem się na samego siebie. – Dojem i pójdę się ogarnąć, obudzę Mike'a i w ogóle. O, zrobię mu jajecznicę! – Podniosłem się na równe nogi. – W akademiku kuchenka ma tylko dwa palniki, które działają jakby chciały, a nie mogły, pewnie nie jadł jajecznicy od stuleci, bo Mike nienawidzi wcześnie wstawać, a o ósmej we wspólnej kuchni są już całe tłumy. W sumie to mu się nie dziwię, sam bym sobie dłużej pospał... - Świetnie, jednak wpadłem w ten cholerny słowotok.
CZYTASZ
boyshit {muke} ✓
Fanfic"Założyłem tego bloga, aby się dla was poświęcić, jakbym był bohaterem romantycznych uniesień, cesarzem rozmów o pogodzie, królem flirtowania i weteranem udawania, że zostawiłem włączone żelazko. Jeżeli spartaczyłeś randkę, nie martw się! Na pewno n...