Kiedy wszystkie drogi wentylacji skończyły się, Bonk wyszedł zza mury dziwnego budynku. Był on w środku lasu, nie wiadomo gdzie. Bonk zaczął bez ładu i składu biec przed siebie kiedy nagle się o coś potknął. kiedy wstał zobaczył że potknął się o...tasak.
-O kurwa -Powiedział biorąc tasak do ręki.
-Idę po ciebie Grzękosz -Wykrzyczał cofając się do budynku.
Wszedł ponownie do wentylacji lecz tym razem jak przechodził przez pokój przesłuchań widział tylko leżącego Grzękosza, przewrócone krzesła i biurko. Kiedy wszedł do tej sali szybko podbiegł do Grzękosza.
-Słuchaj Bonk -Mówi zmęczonym głosem Grzękosz.
-Tak? -Powiedział przerażonym głosem Bonk
-Ta zupa którą mieliśmy jeść w twoim domu....była zatruta -powiedział Grzękosz już głęboko oddychając.
-Ale jak to? Zatruta? Co ty gadasz? -Wypytywał Bonk lecz nie dostał żadnej odpowiedzi.
Po chwili do niego dotarło że jego najlepszy kumpel właśnie umarł. Nagle po chwili drzwi od pokoju otworzyły się.
-O, witaj -Powiedział wesołym głosem snajper.
-Przepraszam że zapomniałem się przedstawić. -Kontynuował.
-Nazywam się Polan, Polan Kielecki -Powiedział.
-A ty?
-Jestem....Bonk Labladulek
-Bardzo ładnie, a jak nazywał się twój kolega?
-Grzękosz Czarnok
-Nie, Chodzi mi o jego nick internetowy
-Em....Salamant216, czy jakoś tak a po co ci ta wiedza?
-No cóż, twój kolega ostro ze mną zagrał przez internet.
-Ale o co chodzi?
-To ty nie wiesz? nie chwalił ci się? był takim jakby "zdalnym" zabójcą
-Ale jak to?-Powiedział przerażonym głosem
-To proste, Sprzedawał trutki do jedzenia.
Właśnie do Bonka dotarło że jego kolega tuż przed śmiercią przyznał się że chciał zabić go i jego matkę.
-Łżesz jak pies!
-Oj, nie byłbym tego taki pewny
Po czym Polan pokazał Bonkowi swoje rozmowy z Grzękoszem na których dobijał targu.
-Miałem od niego dostać 3 skrzynie wypełnione trutkami na szczury za 200zł. Nie dość że sprzedał mi puste butelki to potem jeszcze widziałem oferty tańsze o 30zł!
-Ale dlaczego zabiłeś MOJĄ matkę?!
-O tym to już ci nie opowiem, gówniaku.
Kiedy była okazja, Bonk szybko wyciągnął tasak i zranił Polana w nogę, po czym szybko zaczął wracać do wentylacji. Polan zobaczył dokąd uciekł i próbował go ścigać lecz nie mieścił się w środku.
-KONTROLA ZAMKNĄĆ WENTYLACJE! -Wykrzyczał do swojej krótkofalówki którą trzymał w kieszeni w koszuli. Kiedy Bonk był już przy wyjściu z budynku, kratka wentylacyjna zamknęła się.
Kiedy siedział tam nie wiedząc co zrobić nagle ktoś zaczął strzelać w wentylacje. Na szczęście Bonk nie został ani razu trafiony. Strzały w końcu spowodowały że wentylacje się rozpadły. Strzelec kiedy zobaczył Bonka miał już na nim muszkę.
-Jeden zły ruch i masz kulkę w głowie brzdącu -Powiedział swoim donośnym głosem.
Nagle Bonk zamachnął się tasakiem i zranił strzelca.
-Ah kurwa! -Powiedział upadając na ziemie strzelając w ścianę.
Bonk zaczął chodzić po krętych korytarzach próbując odszukać wyjście z budynku. Nagle Polan go zauważył i zaczął strzelać w jego kierunku.
-Wracaj tu! Lepiej dla ciebie będzie jak tu wrócisz do cholery! -Wykrzyczał, Po czym trafił Bonka w ramie. Po dłuższej chwili odnalazł wyjście z tej placówki. Potem, Nie wiedział gdzie jest, musiał walczyć o przetrwanie.