Rozdział 11:Ćwierćfinał

4 1 0
                                    

Maniek miał ranę na brzuchu, nie było jak tego uciąć.
-I co my teraz z tym zrobimy? -Spytał przerażony Bonk.
-Pamiętam...mój wujek Żoł, kiedy mój tata i bracia zaczęli produkcje trutek, postanowił że zrobi na to antidotum. Byłem przy tym jak robił na to lekarstwo. Kiedy ojciec dowiedział się o tym, zabił wujka lecz leku nie odnaleziono. Podobno trzymał leki w piwnicy.
-Gdzie się znajduje jego dom?
-Na północ stąd
-Musimy go znaleźć.
Bonk i Maniek ruszyli w drogę...

2 TYGODNIE PÓŹNIEJ

Byli non-stop w drodze na północ. Maniek wyglądał coraz gorzej i czuł się naprawdę słabo.
-Wszystko ok? -Dopytywał Bonk.
-Nie wiem czy...dam rade...
-Robimy postój. Jesteś pewien, że znajdziemy ten lek?
-T-tak. . .idziemy dalej.
Po tak długiej podróży w końcu ujrzeli dom wuja. Wtedy Bonk zdał sobie sprawę że ten dom okradł uciekając od Polana. Lecz, nie przypominał sobie by zabierał stamtąd jakiejś leki. 
-Jesteśmy na miejscu. -Powiedział Maniek.
Weszli do środka. Maniek bez namysłu zaczął szukać drzwi do piwnicy, a Bonk wyszedł na zewnątrz by poszukać czegoś przydatnego. Nagle usłyszał krzyk Mańka.
-Wszystko ok?! -Spytał przerażony Bonk ale nie uzyskał żadnej odpowiedzi. 
Wparował do domu lecz nikogo tam nie było. Po chwili usłyszał jakiś dźwięk. Spojrzał na tyły domku a tam stał Maniek przy drzwiczkach do piwnicy.
-Po prostu się potknąłem.
-Eh...nie wyglądasz za dobrze. zgarnijmy te leki i przeczekajmy tu jakiś czas.
-Niech ci będzie.
Bonk wszedł do środka piwnicy, gdzie był jakiś dziwny granatowy płyn w buteleczkach które były podpisane "ANTIDOTUM NA TRUTKĘ", a obok tego leżała strzykawka. Maniek natychmiastowo chwycił strzykawkę w której znajdowało się już antidotum, wtedy Bonk go zatrzymał
-Zaczekaj chwile, a jak to jest pułapka? -Sugerował Bonk
-Nie przekonamy się jeżeli nie spróbujemy, poza tym mówię ci widziałem jak mój wujek robił te antidotum w tej piwnicy, w tym domu.
-Niech ci będzie, tylko nie bądź zawiedziony jak nie zadziała.
Potem Maniek wbił sobie strzykawkę w okolice rany i wstrzyknął płyn.
-I co? czujesz się inaczej?
-Jak narazie nie.
-Miejmy nadzieje że zadziała...
-Dobra, jutro idziemy  do mojego domu, tam powinno być bezpieczniej.
Rano Bonk i Maniek ruszyli do miasta. Po naprawdę długiej drodze dotarli pod drzwi mieszkania Bonka, wtedy usłyszeli jakieś dziwne dźwięki zza drzwi.
-C-co to jest? -Spytał zaniepokojony Maniek.
Kiedy otworzyli drzwi, rzucił się na nich Polan, po chwili szarpaniny zrzucili Polana z schodów przez co zmarł na miejscu. Zeszli na dół sprawdzić Polana.
-Ale jak to?! widziałem jak umiera.
-A co jeżeli ta rana...
-NIE. . .
Bonk i Maniek doszli do wniosku że ojciec Mańka stworzył trutke-zombie.
-Boże...ty się zamienisz w zombie!
-Spokojnie, przecież użyłem antidotum, nic mi nie będzie.
Następnego dnia, z samego rana do mieszkania ktoś zapukał. Bonk z niechęcią otworzył drzwi i został poinformowany wprost.
-Tak, ta rana z trutki przywraca do życia osoby które zmarły z powodu owej trutki. Twój kolega umrze, ponieważ zanim wstrzyknął sobie antidotum zaraza doszła do mózgu. Tobie nic nie grozi.
po czym nieznajomy jak gdyby nigdy nic zamknął drzwi.
-O boże....nie...
Bonk odrazu po dostaniu tej informacji zaczął budzić Mańka
-C-co się stało?
-MANIEK! UMRZESZ!
-C-co d-dlaczego?
-Nie wstrzyknąłeś sobie antidotum na czas! infekcja z trutki doszła ci do mózgu i-
-Nie wierze...i co teraz?
-Wychodzi na to że jak zabijemy mózg, nie ożyjesz z ochotą zjedzenia mnie.
-Mam się zabić?!
-Na to wygląda...
Maniek nie wierzył w to że jego dni życia są policzone. . .
-Musimy zdobyć kajdanki, bym nie zagryzł cię po tym jak się przemienię...
-Ok, tylko skąd?
-O...tym się już nie zamartwiaj.
Po tych słowach Maniek szybko zaczął się ogarniać i wyszedł z domu. Bonk nie miał zamiaru za nim biec ale obawiał się, co zrobi Maniek.



Rosół StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz