Rozdział 8:Zaraza

8 1 0
                                    

-Jaka zaraza? -Spytał lekko przerażony Bonk.
-Nie wiadomo
-Chyba o tym mówili mi przez telefon....
-Nie wiemy nic o objawach tego czegoś ale obawiam się że długo to ty nie pożyjesz.
-C-co? skąd takie założenie, może zwyczajnie się czym tak lekko zraniłem?
-Widziałem dokładnie taką samą ranę na szyi mojego ojca. Też tak mówił. A teraz? zdechł przez to.
-O kurwa....boże -Bonk był przerażony myślą że za niedługo zginie, czuł się jakby się dowiedział że ma raka.
-Da się coś na to zaradzić?
-Pewnie nie. Nie wiadomo co to i pewnie długo poczekamy zanim się dowiemy.
-Ale....skąd ja mogłem się tego nabawić?
-Też się zastanawiam...dobra, udowodniliśmy że to nie ty mi zabiłeś ojca ale teraz masz kurwa wybór czy umrzesz tu teraz czy będziesz czekał aż ta rana cię wykończy.
-Wiesz możemy mi uciąć rękę -Zaśmiał się Bonk.
-To jest nawet jakaś myśl -Powiedział z zaciekawieniem Maniek
-Ale ja przecież żarto- -Maniek mu przerwał.
-Idziemy do twojego domu, wycinamy ci to.
Maniek bez zastanowienia złapał Bonka i zaczął go ciągnąć do jego mieszkania. Kiedy po długiej szarpaninie weszli do domu, Maniek rzucił Bonkiem w stronę jego kuchni
-Leż tu -Powiedział wybierając nóż z szufladki
-Próbuj się nie wiercić, nie będę ciął za wysoko.
-Ale ty sobie ze mnie jaja robisz...
Po tym Maniek zaczął intensywnie ciąć. Krew była wszędzie było słychać jedynie krzyki i pryskanie krwi. Po całej operacji Bonk stracił przytomność. Po przebudzeniu się pierwsze co zobaczył to to że stracił rękę.
-Boże, to wygląda okropnie -Powiedział załamanym głosem Maniek.
-Wiesz co jest w tym najgorsze Bonk?
-Co?
-To że dopiero za parę dni dowiemy się czy to coś dało...a wiadomo jak nic nie da to umrzesz tak wiesz niepełnosprawny, nikt nie chciałby tak umierać! -Powiedział Maniek zmartwionym głosem.
-Dalej ją czuje
-Będziesz musiał się przyzwyczaić. To nie wygląda tak źle, wiesz?
-Trzeba jakąś z tym poradzić. Ale....powiedz mi jedno. Częściowo jestem odpowiedzialny za śmierć twojego ojca a ty próbujesz ratować mi życie wcześniej strzelając do mnie.
-Nienawidziłem mojego taty, a nie chciałem zabić ciebie tylko tych policjantów którzy nie mogą wiedzieć że człowieka zadziugałeś -Tłumaczył Maniek.
-Eh to co, co teraz zrobimy? 
-Ty? nic, ja musze powstrzymać moich braci. Wielbili mojego tatę, będą chcieli cię sprzątnąć. Na czas tego "oczyszczania" będziemy musieli co jakiś czas zmieniać położenie. Musimy być cały czas w ruchu. I pamiętaj: Mów mi o każdym nowym objawie. Jak nic ci nie będzie będziemy mieli pewność że warto było ci odciąć rękę. 
-Dobra ale teraz dokładnie co robimy?
-Lecimy do Hiszpanii.

Rosół StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz