16

67 5 0
                                    

Rok później trochę się pozmieniało. Wszyscy przeprowadzili się na złomowisko do Bobby'ego, gdyż Sam zawalił studia i musiał powtarzać. Dean i Castiel zaczęli pracować dla Singera, a Felicia poszła do szkoły. 
Ich relację zdążyły już się całkiem poukładać. 
Nikt nie spodziewał się, że przeszłość zapuka do ich drzwi. 

Dzień był nadzwyczajnie zwyczajny. Felcia siedziała sama na korytarzu, czekając aż jej tata wyjdzie z gabinetu dyrektora. 

Obok niej przysiadł się Dean, podając swoją laskę Castielowi. 

-Co nawiwijałaś młoda? 

Zapytał Dean. 

-Dziękuję i porozmawiam z nią. Taka sytuacja już się nie powtórzy. 

Przerwał im Sammy, który akurat wychodził z gabinetu. 

-Do samochodu. 

Dodał. 

W drodzę do domu zaczął rozmowę. 

-Kochanie. Ja wszystko rozumiem… ale powiedz mi. Dlaczego do ciężkiej anielki uderzyłaś koleżankę pojemnikiem na śmieci, wysypałaś na nią jego zawartość i założyłaś jej na głowę? 

-To nie jest moja koleżanka. Pasowało jej… 

Odpyskowała sześciolatka. 

-Nie takim tonem. Masz szlaban na miesiąc. 

-Ale… 

-Niema żadnego "ale".

Ani jeden wujek nie odezwał się w aucie. 
Felcia od razu pobiegła do swojego pokoju, kiedy zatrzymali sie pod domem. 
Dean postawił teraz z nią pogadać. Jakoś wyczołgał się po schodach do góry. 

-Cześć młoda. Opowiesz miw wszystko po kolei? 

-Fajnie, że chociaż ty chcesz wiedzieć co się stało… 

-Nie gniewaj się na tatę. Musi czasami pobyć złym policjantem. Słucham. 

-Booo. Ja chciałam się z nimi, kiedyś pobawić, ale oni uznali, że jestem jakaś dziwna, a potem śmiali się że mieszkamy na złomowisku. Juleka przezywała mnie, a potem zaczęła Ciebie i wujka Cassa… to uderzyłam ją tym śmietnikiem i reszte wiesz. 

-Nie mów tacie, ale jestem z Ciebie dumny. Ja też jak byłem młodszy nie dawałem się wyzywać i tak reagowałem… 

-Jednak nie jest to najlepszy sposób na rozwiązywanie konfliktów. 

Wtrącił się nagle Cass. 

-Chociaż nie ukrywam, że chciałbym zobaczyć jak ten kosz uderza ją w twarz. 

Dziewczynka zaśmiała sie. 

-Jak następnym razem jak zacznie cie wyzywać to przyznawaj jej rację. Z głupim dyskutuje tylko głupszy. 

-Cass ma rację, a tymczasem… chodź postrzelamy do puszek. 

Dodał Dean. 

Podczas, kiedy Felcia uczyła się strzelać, Sammy zmienił brata, aby dogadać sytuację z samochody. Ogólnie ojcowska strona młodszego usunęła szlaban dziewczynce, ale miała obiecać, że nie będzie się już biła z koleżankami… A przynajmniej tak, żeby nie było przypału. 

Wieczorem Sam z Cassem pomagali odrabiać lekcje Felci. Winchester dodatkowo uczył się na swoje studia. Jakoś to godził. 
Dean i Bobby popijali browara, kiedy do drzwi ktoś zaczął natarczywie pukać. 
Wiewiór wstał. W jednej ręce trzymał gnata, tak na wszelki wypadek. 
Otworzył drzwi, a jego oczom ukazała się dziwnie znajoma, ale nieco zakrwawiona twarz, niższego mężczyzny, który opierał się zmęczony o framugę. 

Sierżant Wiewiór [DESTIEL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz