Poranek nastał bardzo wolno. Cała noc dłużyła im sie niemiłosiernie.
Cass podniósł sie równo o szustej trzydzieści. Przetarł dłonią kark, zrobił dłonią znak krzyża na dobry dzień i zaczął sie rozciągać na siedząco, unosząc wysoko ręce.
Zazwyczaj z rana robił kilka pompek na rozbudzenie. Zerknął na Deana pogrążonego w półśnie.
Uznał, że przy prowadzeniu rehabilitacji powinien być w ciągłej formie, więc zszedł ze swojego "łóżka", złożył je na fotel i na wolnej przestrzeni podłogowej zaczął wykonywać wcześniej wspomniane ćwiczenia, bez przerwy, przez około 15 minut.
Po tym czasie zabrał swoje ubrania i udał się na zimny, poranny prysznic.
Wolał nie śmierdzieć podopiecznemu podczas rehabilitacji.
Szybko się uwinął i miał czas jeszcze przygotować sobie wszystko co potrzebne do porannych ćwiczeń z Winchesterem.Przez ten czas Dean był całkowicie świadomy co się dzieję w jego otoczeniu. Bardzo teraz żałował, że nie może się jakoś lepiej ustawić, aby móc zobaczyć mężczyznę pompującego na ziemi. Sam by to zrobił z wielką chęcią. Tak wyglądał u niego każdy poranek. Zaczynał się serią pompek i kończył na szybkim, ohydnym śniadaniu. Zatęsknił trochę za tym i za tym jak bardzo tego nie znosił.
Zdążył podglądnąć jak Cass wychodził zakładając na spocone plecy koszulkę, którą wcześniej zdjął do porannych ćwiczeń.
Był mężczyzną zaintrygowany, przez co zrobiło mu się trochę wstyd.Gdy nastała godzina siódma zielonooki leżał z otwartymi oczami i gapił się zamyślony w sufit.
Myślał o tym co przeglądał na laptopie, o tym czy to może być powiązane z Cassem. Jeśli tak, to dlaczego on teraz jest w takim miejscu jakim jest i tak dalej.
Z rozmyślań wyrwał go ten seksowny głos.-Zaczynamy?
Zapytał, już ubrany w normalne ubrania niebieskooki.
-Co?
-Czy zaczynamy?
-A. Tak, no. Możemy zaczynać.
Cass ściągnął kołdrę z nóg mężczyzny i podwinął bardzo wysoko jego luźne spodenki.
-Na czym to będzie polegać?
Zapytał nieco speszony tym Dean.
-Zaczniemy od masażu, a potem będziemy rozgrzewać stawy i takie tam.
Odpowiedział mu, a zielonooki kiwnął głową. Nie poczuł, kiedy Cass zaczął uciekać mięśnie na jego nogach. Do nosa Deana dotarł zapach olejku kwiatowego.
-Czym ty mnie smarujesz?
-Olejek kwiatowy. Wygodniej rozgrzewać mięśnie.
Winchester wiedział, że musi sie do tego przyzwyczaić i najlepiej jakby nie zaglądał co robi czarno włosy.
Jednak tym razem ciekawość wzięła górę i Dean podparł się łokciami, aby zerknąć jak to wygląda. Widok Casa hachylającego się nad jego nogami, dokładnie rozprowadzającego olejek z uroczo skupioną miną i lekko przekrzywioną głową jak kotek...zahipnotyzował sierżanta.
Patrzył jak jego dłonie suną z naciskiem po jego łydkach. Z pewnością gdyby to czuł, to byłoby to naprawdę przyjemne.Z zamyślenia wyrwała go pewna zmiana. Taka, że Cass skończył obie łydki i zaczynał masować uda, po całej długości. Dean poczuł jak coś ściska go w żołądku, kiedy dłonie mężczyzny uciekały wewnętrzną część ud, bardzo wysoko.
Trwało to kilkanaście minut.-O, siedzisz. Czemu nic nie powiedziałeś? Podałbym ci jakieś oparcie…
-Tak jakoś.
-Mniejsza. Teraz to i tak musisz położyć się na płasko.
Cass zabrał poduszkę zza sierżanta i pokazał mu, że może już się położyć. W czasie, gdy Dean się kładł, on zabrał kołdrę, złożył ją w kostkę i położył z boku łóżka.
CZYTASZ
Sierżant Wiewiór [DESTIEL]
FanfictionSierżant Dean Winchester aka Wiewiór zawsze wracał pełen optymizmu. Miał swój pewien obyczaj, że pierwsze co robił po przekroczeniu progu to zostawinie swoich rzeczy i udanie się na przejażdżkę chevrolettem impalą z 1967 roku. Tym razem tak nie jes...