Rozdział 10

4.5K 155 0
                                    

Alicja

- Nie krępuj się. - Zachęcał mnie Santiago, więc zaczęłam przeglądać zdjęcia ubrań na stronie jakiegoś niezwykle drogiego sklepu.

- Te ubrania są strasznie drogie - jęknęłam. - Nie stać mnie tu nawet na głupi podkoszulek - dodałam ciszej.

- Dlatego nie ty za to płacisz. - Zaśmiał się, na co poczułam się jeszcze gorzej, co Santiago zauważył. - Alice. Jesteś naszym gościem, w dodatku z mojej winy. I tak jestem ci bardzo wdzięczny, że nie chcesz wnieść oskarżenia, więc potraktuj to jako część zadośćuczynienia za cały kłopot jaki wywołałem. - Usiadł obok mnie. - To całkiem ładne. - Pokazał na białą, satynową, obcisłą sukienkę z wyciętymi plecami, na cienkich ramiączkach.

- Jest piękna, ale gdzie ja miałabym się w nią ubrać? Wystarczy mi zwykła para spodni, bluzka na zmianę i coś z bielizny.

- Możesz kupić nawet cały sklep, Alice.  Nie musisz się w żaden sposób ograniczać.

- Wiem. Dziękuję, ale naprawdę nie potrzebuję niczego więcej - zapewniłam. I tak zamierzałam potem oddać im te pieniądze.

Miałam swój honor i nie chciałam żerować na innych, tak jak mój były. Takie zachowania mnie obrzydzały. 

- Chciałbym, żebyś nie przejmowała się humorami Diega. Jest mu naprawdę ciężko, zwłaszcza, że każde spojrzenie w twoim kierunku przypomina mu Leilę.

- Nie przejmuję się. Rozumiem, że to dla niego trudne. Sama czuję się dziwnie, gdy patrzę na jego zdjęcie ślubne i widzę tam w zasadzie siebie - mruknęłam, a następnie przeniosłam na nie spojrzenie.

- Diego bardzo przeżył śmierć Leili. Choć nic nie mógł zrobić, ani nie przyczynił się do tego, co się stało, z jakiegoś powodu nieustannie się obwiniał. Nalegałem nawet, żeby spalił wszystkie ich zdjęcia, bo był dosłownie wrakiem, rozpamiętując to bez przerwy. Nasze relacje wtedy nieco się zepsuły, aż w końcu zabrałem swojego ojca do Bułgarii do lecznicy zgodnie z zaleceniami lekarza. Ale chyba nadal ma do mnie o to, że kazałem mu o niej zapomnieć. - Westchnął. - Kocha ją nawet po śmierci.

- To piękne. - Uśmiechnęłam się, zaczynając naprawdę zazdrościć mojej sobowtórce, że trafiła na takiego faceta.

Być może byłyśmy podobne, ale chyba los dla niej okazał się łaskawszy. W końcu ona miała męża, który był w niej beznadziejnie zakochany po uszy, a ja... zostałam oszukana, bo obdarowałam uczuciem faceta, bawiącego się moim naiwnym zauroczeniem.

- Jak się poznali? - zapytałam, próbując przekierować myśli na inne tory.

- To bardzo ciekawa historia. Otóż Leila studiując udzielała się w wolontariacie i zbierała pieniądze na leczenie chorych dzieci. Któregoś dnia zawitała do naszej firmy z prośbą o wsparcie zbiórki. Konkretniej sprzedawała jakieś ciastka, pieczone przez wolontariuszy. Diego oczywiście nie mógł jej odmówić, więc kupił chyba wszystkie ciastka jakie ze sobą wtedy miała, a potem zaproponował, że jeśli umówi się z nim na randkę, to opłaci całą operację dla dziewczynki, dla której akurat pilnie zbierali pieniądze. Jak nie trudno ci się domyślić, Leila się zgodziła, a potem były kolejne randki i jeszcze kolejne, aż wzięli ślub. - Westchnął z cieniem uśmiechu na twarzy.

- Historia rodem z jakiegoś romansu. - Uśmiechnęłam się również, wyobrażając sobie siebie w jej roli.

Czasami sama lubiłam tak fantazjować. Obsadzać się w roli jakiejś kobiety z komedii romantycznej i wierzyć, że poznam porządnego faceta. Czułego, męskiego, a przede wszystkim takiego, który będzie coś do mnie czuł, bo już zdołałam się przekonać, że miłość po jednej stronie nie wystarczy.

- I taka sama miłość, ale choć szczęśliwa, to nie długa. Stracił ją zdecydowanie za szybko. - Zapanowała kilkusekundowa cisza. - No! Wybrałaś już sobie wszystko? - zapytał.

- Myślę, że tak - odparłam i zaczerwieniłam się, gdy w koszyku pierwszą wyświetloną rzeczą były damskie, koronkowe figi.

W zasadzie jedyne, które w miarę nadawały się do codziennego użytku, a nie tylko na upojne noce.

- Sfinalizuję wszystko i jeszcze dziś, wszystko powinno być w twoich rękach.

Nieślepa miłość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz