Rozdział 46

3.4K 147 80
                                    

Diego

To wszystko stało się jakoś machinalnie. Byłem nakręcony, choć chyba bardziej zależało mi na jakiejś formie... rewanżu... ulżenia sobie... może po prostu poprawienia humoru.

Podciągnąłem jej fioletową, ciemną sukienke do góry, poświęcając wiele uwagi miękkiej szyi Jess, która pojękiwała, ciągnąc mnie co jakiś czas za końcówki włosów i przyciskała do siebie jeszcze bardziej.

Obmacywałem ją, a koleżka w moich spodniach nie mógł się już doczekać finału tej gry. Pragnąłem jej ciała ale wiedziałem, że to zbliżenie, nie będzie znaczyło nic więcej.

Przyszła pocieszyć, więc spełni swoją rolę. Nie dlatego, że coś miałem do Jess, choć w pewnym stopniu tak. Podejrzewałem, że wcale nie zależało jej na moim samopoczuciu, a pieniądzach. Poza tym nawet, gdybym na coś się zdecydował, to na pewno nie tak prędko, po tym wszystkim co się stało.

Zdrada Alicji w końcu w pewnym sensie zabolała mnie podwójnie, bo dziewczyna wyglądała... jak Leila.

Po pewnym czasie, gdy dostęp do ciała Jess wydał mi się niewystarczający, szarpnąłem za dekolt, wydobywając na wierzch dwie dorodne piersi, które powitały moje spojrzenie sterczącymi sutkami. Dobrze zrobiła, że nie założyła stanika.

Uśmiechnąłem się figlarnie, po czym zaraz przyssałem do jednej z nich, popychając ją bardziej, żeby się położyła i żebym mógł sięgnąć po prezerwatywę.

- Nie musisz... - Chwyciła mój nadgarstek, a następnie niespiesznie zaczęła rozpinać mi koszulę. - Biorę tabletki - wyjaśniła, ale na wszelki wypadek wziąłem gumkę.

Rozpiąłem pasek, aby zaraz opuścić spodnie i zsunąć stringi Jess.
Jej pewność siebie oraz brak wstydu tą całą sytuacją, jakoś kompletnie wybił mnie z rytmu.

Dotychczas... moje łóżkowe partnerki były raczej wstydliwe, co niezwykle mnie rozczulało i działało... pobudzająco. Czułem satysfakcję, bo miałem odczucie, że to dla nich coś nowego, a to dawało wrażenie, że byłem tym jedynym, nawet jeśli to nie do końca prawda. A nawet kiedy z czasem się ośmielały, wyglądało to inaczej. Przede wszystkim zwykle nie brało się z samego pragnienia ciała, tylko miało podstawy w głębokich uczuciach. Nie samym zaspokojeniu, tak jak teraz.

Jess natomiast prężyła się odważnie, eksponując całe swoje ciało i uśmiechała się lubieżnie, gdy owinęła swoje nogi dookoła moich bioder, aby zaraz przysunąć mnie do siebie, a tym samym przyspieszyć wszystko.
Zaczęła muskać ustami moją klatkę, bo chyba wyczuła, że mój nastrój się zmienił. Ale szybko moje podniecenie wróciło, kiedy odważnie chwyciła w rękę moją męskość.

Po wszystkim, ubraliśmy się bez słowa, jednak Jess wciąż się przytulała i wymuszała pocałunki.

- Wreszcie trochę się rozluźniłeś - szczebiotała zadowolona, masując mi barki.

Jej blond włosy połaskotały moją szyję oraz twarz, gdy mocno przytuliła mnie od tyłu.

- Przestań! - warknąłem, bo zaczynałem mieć wrażenie, że za bardzo uleciała w fantazję.

Potraktowała to chyba aż za bardzo poważnie i prawie już weszła mi na głowę. Dosłownie.

- Nie lubisz się przytulać po seksie? - zapytała wprost. Zasmuciła się, ale nim zdażyłem odpowiedzieć, do środka wszedł Santiago.

Na nasz widok zmieszał się potwornie, po czym zaczął mierzyć nas gniewnym wzrokiem. Tak jakbym miał szesnaście lat i przyłapał mnie na igraszkach z koleżanką.

Bez wątpienia od razu zrozumiał co między nami zaszło. Zwłaszcza, że wciąż miałem rozpiętą koszulę, a Jess choć poprawiła sukienkę, to nie założyła stringów, leżących teraz na krawędzi stołu, zwracając na siebie uwagę mojego ojca, który poczerwieniał na twarzy.

Uśmiechałem się złośliwie tym bardziej, im bardziej widziałem jego wściekłość. Jeszcze jakiś czas temu, cynicznie rozkazał spalić mi wszystkie pamiątki i pójść na dziwki, jeśli tęskniłem za kobietą, a teraz nagle był niezadowolony, że nie miałem ochoty myśleć o Leili przez tę sukę, która zbeszcześciła jej pamięć swoim występkiem?

- Musimy porozmawiać! - oznajmił twardo.

- Słucham - wzruszyłem ramionami, bo czułem, że jeśli zaraz wyjedzie z jakimiś umoralnianiem, albo dawaniem porad jak poradzić sobie z utratą kobiety, to jedynie skupienie się na Jess mogło być moim wybawieniem oraz ratunkiem.

- W cztery oczy! - Zazgrzytał zębami ze złości.

- I tak miałam już dać ci odpocząć - mruknęła Jessica, po czym nachyliła się, aby dać mi buziaka, którego celowo wydłużyłem.

Wyraźnie usatysfakcjonowana, chwyciła bez skrępowania swoje majtki, a następnie wyszła, kręcąc uwodzicielsko biodrami, odprowadzona przez mój wzrok do samych drzwi.

- Co ty najlepszego do cholery wyprawiasz?! - zawołał, gdy tylko drzwi się zamknęły.

- Nie wiem o co ci chodzi. - Wzruszyłem ramionami i napiłem się whisky Jess. - Ale nie mam czasu na głupoty. Mów, co cię sprowadza.

- Byłem w szpitalu.

- Z dziadkiem źle? - zapytałem, udając, że zajmuję się dokumentami.

- Kurwa, Diego! - Podszedł do biurka. - Wiesz, że byłem w szpitalu u Alicji, którą potrącił samochód!

- Posłuchaj! - Wstałem i znów czułem jak rósł mój gniew, przez tą jego wściekłość. - Nie chcę wiedzieć, co cię z nią łączy, ale ja mam to w dupie. Rób, co chcesz, jednak nie mieszaj w to mnie! Nie obchodzi mnie! Rozumiesz! Nie obchodzi mnie, jeśli umiera! Nie obchodzi mnie, jeśli potrzebuje przeszczepu! Nie obchodzi mnie, jeśli ma się lepiej! Więc jeśli o niej, chciałeś rozmawiać, to lepiej wyjdź i daj mi spokój!

- Dobrze. Wyjdę. - Spojrzałem na niego zaskoczony, nagłą zmianą w tonie. - Wyjdę, ale dopiero jak powiem ci co chcę powiedzieć.

- Ojcze, proszę...

- Po tym jak trafiła do karetki. Od razu zrobiono jej badania...

- Mówiłem, że mnie to nie obchodzi.

- Wyniki wykazały obecność GHB w jej organizmie - powiedział, na co momentalnie zastygłem w bezruchu.
Poczułem się, jakby zabrakło mi tchu i zrobiło się ciemno przed oczami. - Czyli tak zwaną...

- Pigułkę gwałtu - dokończyłem po nim, a następnie opadłem na fotel, łapiąc się za głowę.

Nie miałem pojęcia, dlaczego w ogóle nie pomyślałem o tym od razu! Ale teraz czułem się jak skończony kretyn. Tym bardziej mając na uwadze to, co przed chwilą zrobiłem.

W dodatku tak okropnie potraktowałem moją kochaną Alicję, którą ktoś tak potwornie skrzywdził i wrobił. A na dokładkę... teraz walczyła o życie!

- Od początku czułem, że to nie mogło być prawdą! - Santiago nie wytrzymał. - Kompletnie mi to do niej nie pasowało, zwłaszcza, że była w tobie tak szalenie zakochana! Patrzyła na ciebie jak Vee na czekoladę, którą ubóstwia! Ale nie chciałem być przeciwko tobie i wysnuwać własne podejrzenia, czy ją bronić, gdy powiedziałeś, że przyłapałeś ją na gorącym uczynku! Poza tym byłeś taki przybity, zły... że nie chciałem ci dodawać bólu swoim brakiem zaufania i wsparcia. - Zamilkł na moment. - A teraz jeszcze...? - Machnął ręką, nie mogąc wypowiedzieć na głos tego co zaszło między mną, a Jess. - Coś ty zrobił, Diego? - Pokręcił głową z dezaprobatą, a na dokładkę posmutniał bardzo. Wręcz jakby miał się zaraz rozpłakać.

- To teraz nie ważne. - Oprzytomniałem nagle. - Powiedz mi gdzie jest Alicja i czy rozmawiałeś z lekarzem.

Nieślepa miłość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz