Rozdział 34

3.7K 135 6
                                    

Alice

Jego obecność była nie tylko zaskoczeniem, ale również odgrzebaniem nadziei, których już prawie zdołałam się pozbyć. Niby przyjechał jedynie dla interesów, jednak to, że wpadł do restauracji, nie wyglądało mi na zwykłe "sprawdzenie, czy dotarłam cało", tylko coś więcej. Bo w innym wypadku, po co chciałby się jeszcze ze mną zobaczyć? Nawet jeśli tylko po to, żeby wypytywać o sprawcę moich siniaków, wydawało mi się to niezwykle urocze.

Do końca dnia, chodziłam cała w skowronkach, zapominając o tym, że jeszcze jakiś czas temu, nie chciałam go znać i nawet próbowałam spławić. Chyba ten jego upór, w ogóle jego obecność, tak mi zaimponował, że znów pozwoliłam sobie na snucie marzeń.

Jednak długami Filipa musiałam się zająć sama. Nie mogłam ryzykować, że zrobią mu krzywdę, albo uzna mnie za kogoś, kto obracał się w takim towarzystwie z własnej woli. Jakoś po ludzku było mi wstyd przyznać się do tego wszystkiego, a sam z pewnością nie dałby rady kilkunastu, uzbrojonym Polakom, którzy zaszli mi drogę ostatnim razem.

Wychodząc z pracy, od razu ruszyłam w kierunku komisariatu. Co prawda było późno, ale musiał być tam jakiś funkcjonariusz na służbie. Wystarczyło uważnie się rozglądać i w razie kogoś podejrzanego w otoczeniu, wrócić do domu, żeby spróbować znów rano.

Ręce pociły mi się ze stresu, ale wiedziałam, że nie miałam za bardzo innego wyjścia. Szłam, sprawdzając co jakiś czas, czy przypadkiem, znów nie planowali zaatakować aż w końcu zauważyłam kilku zakapturzonych mężczyzn, kierujących się w moją stronę. Natychmiast przyspieszyłam, żeby znaleźć się gdzieś, gdzie ktoś mógłby mi ewentualnie pomóc, a najlepiej uciec do mieszkania, ale kiedy przede mną znikąd wyrosło trzech dryblasów, moja bezsensowna ucieczka, skończyła się, nim się tak naprawdę zaczęła.

- Dokąd to? Dokąd? - Zaśmiał się pogardliwie ten, który zostawił mi pamiątkę nie tylko na twarzy. - Mówiłem, że jak spróbujesz pójść na psy, to się dowiem.

- Nigdzie nie szłam. - Spróbowałam zaprzeczyć, na co znów zostałam wyśmiana.

- Sądziłem, że dostałaś wystarczającą nauczkę, ale najwyraźniej, jednak się myliłem - powiedział, po czym wydobył z kieszeni nóż sprężynowy.

Zrobiłam oczy jak pięć złotych, aby zaraz zacząć się cofać, by tylko mężczyzna o twarzy pełnej blizn po ospie, nie zdołał się do mnie zbliżyć.

- Zapłacę! Tylko potrzebuję czasu - powiedziałam spanikowana, byle tylko się uratować.

- Widzę, że jak byłaś, tak dalej jesteś kłamliwą suką.

Wpadłam na kogoś, kto mocno chwycił moje ręce w nadgarstkach, aby bez problemu wystawić mnie swojemu szefowi. Przerażona zaczęłam się szarpać we wszystkie strony, ale wtedy znikąd pojawił się jakiś szczupły mężczyzna.

- Zostawcie ją! - zawołał, na co od razu wszystkie oczy skierowały się w jego kierunku.

- M-Michał? - zapytałam z niedowierzaniem, bo był chyba ostatnią osobą, której się spodziewałam, zwłaszcza po tym, co powiedziała Natalia.

Myślałam, że nie będzie chciał mnie znać, zamienić ze mną słowa, a tym bardziej stawać w mojej obronie.

Na jego widok cała banda znów wybuchła śmiechem, ponieważ choć naprawdę doceniałam jego odwagę oraz poświęcenie, którego nie byłam warta, czułam, że nie ma żadnych szans.

- No proszę! - Przywódca zebranych, zaczął bawić się nożem, mierząc uważnym wzrokiem Michała. - Pojawił się bohater. Liczę, że jeśli to przeżyjesz, to chociaż zrobi ci za to loda - powiedział, idąc w jego kierunku, ale kiedy wydawało się, że na tym wszystko się skończy, mężczyzna wytrącił mu nóż kopnięciem.

Nim tamten, kompletnie oszołomiony zdołał coś zrobić, zaraz został kopnięty prosto w brzuch. Jęknął coś niezrozumiałego i ledwie utrzymał się na nogach.

- Zabieraj się stąd i więcej jej nie nachodź! - Powiedział z lekceważeniem, po czym podniósł nóż z ziemi.

- Co się gapicie?! - warknął wściekle mężczyzna z dziobatą twarzą. - Ma popamiętać, skurwiel!

Pozostali natychmiast zaczęli zbliżać się do Michała, który wyglądał na niewzruszonego, grożącym mu zagrożeniem. Przez chwile wyglądało, jakby analizował możliwe sposoby ataku aż w końcu przystąpił do działania.

Już przy pierwszym uderzeniu, zamknęłam oczy kompletnie przerażona, tym co zobaczę, a z każdym dźwiękiem uderzeń i jękiem bólu, jeszcze mocniej zaciskałam powieki.

Nagle poczułam, że mężczyzna, który mnie trzymał, rozluźnił uścisk i najwyraźniej uciekł.

- Nic ci nie jest? - Poczułam delikatny dotyk na policzku, ale dopiero po chwili odważyłam się spojrzeć na Michała.

W półcieniu jego twarz wyglądała niezwykle mrocznie. Jednak świadomość, że właśnie zostałam przez niego uratowana przed czymś niewątpliwie strasznym, sprawiała, że miałam ochotę rozpłakać się oraz rzucić mu na szyję z wdzięczności.

- Już dobrze. Dlaczego nie powiedziałaś od razu? - zapytał, głaszcząc mój policzek, co wprawiało mnie w zakłopotanie, ale nie miałam odwagi kazać mu przestać.

- B-bałam się - wymamrotałam płaczliwie, bo wreszcie zaczęły zchodzić te wszystkie duszone emocje.

- Trenowałem taekwondo przez prawie pięć lat. Poza tym... od czego masz przyjaciół?

- Nic ci nie jest? - Dopiero teraz oprzytomniałam, po czym pozwoliłam sobie chwycić jego dłoń i naprowadzić bardziej w lewą stronę, aby zobaczyć ją w lepszym świetle.

- Nic. Dlaczego się ciebie czepili? - Poprawił bluzę, patrząc na mnie wyczekująco, a ja czułam się w obowiązku zrewanżować się chociaż prawdą.

- Mój były wisi im pieniądze. Chcieli, albo, żebym powiedziała, gdzie jest, albo najlepiej zwróciła wszystko za niego.

- Nie łatwiej było powiedzieć, gdzie się ukrywa?

- Gdybym ja to wiedziała. - Westchnęłam ciężko. - Z resztą może to i dobrze, bo w innym wypadku mogłabym mieć jeszcze większe kłopoty przez tą znajomość.

- Jeśli chcesz mogę zająć się Filipem - wypalił nagle. - Pożałuje, że niszczy ci życie, ale dobrze byłoby, gdybym wiedział, gdzie mam go szukać - powiedział, na co na moment zamarłam.

- Naprawdę nie wiem - oznajmiłam po kilku chwilach ciszy. - Pójde już do domu.

- Odprowadzę cię - rzucił i choć wcale nie uważałam, by było to konieczne, Michał już postanowił, razem ruszyliśmy w kierunku mojego mieszkania.

Nieślepa miłość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz