Rozdział 24

3.9K 140 1
                                    

Alicja

Wysiadając z samolotu, wciąż ściskałam w ręce karteczkę od Santiago.

"Gdyby coś się działo, nie ważne co, choćbyś nawet tylko chciała pogadać, dzwoń zawsze!"

W głowie wciąż brzmiały mi jego słowa, a przed oczami miałam te przeszklone, zmęczone oczy, gdy mi ją wręczał. Czułam się, jakbym zostawiała ukochanego ojca i choć nie mieliśmy zbyt dużo okazji do rozmowy, naprawdę go polubiłam. 

Kiedy wylądowałam na lotnisku im. Chopina, ciężar na sercu zmalał odrobinę. W końcu do samego końca nie miałam pewności, czy nie będą bali się mnie wypuścić, ale jednak Santiago okazał się słownym. Poczekał nawet aż przeszłam przez bramki i dał trochę pieniędzy na busa do domu.

Było mi dziwnie z faktem, że odeszłam bez pożegnania z Vee, z którą zdążyłam się już nieco związać. W końcu ostatnie dni, spędzałam z nią osiemdziesiąt procent swojego czasu.

"Nie pozwól mu zaniedbywać Vee" - poprosiłam Santiaga, nim ostatecznie się rozstaliśmy.

Na myśl o Diegu, miałam ochotę dosłownie wyć w poduszkę. Targała mną wściekłość, na siebie, że nie potrafiłam się mu oprzeć i pozwoliłam posunąć się tak daleko. Jak mantra, odtwarzałam we wspomnieniach jego szyderczy uśmiech, gdy zasugerował, że nie wyobraża nas sobie, jako pary. Przyznał to wprost, grzebiąc moje, może trochę śmieszne, a nawet naiwne nadzieje. 

Był przystojny, męski, tak cholernie pewny siebie i pomimo tego, że jego tłumaczenie o udarze członka ekipy budowlanej, od razu wydała mi się bujdą, a to zaświecało czerwoną lampkę, nie potrafiłam mu się oprzeć oraz przerwać fantazji, o tym, że jest tylko mój.

Wolałam zatem, ukrócić to już teraz. Pocierpieć tylko trochę, niż potem leczyć ranę, przez kilka lat. Tak było lepiej. Tak trzeba było zrobić... Przynajmniej, tak sobie mówiłam.


***

- Cześć, Ala! - zawołała na mój widok Natalia i uściskała mnie mocno. - Jak twoja wizyta u ciotki? Ma się lepiej? - zapytała zatroskana.

- Ma się już dobrze - skłamałam, uśmiechając się lekko, bo domyślałam się, że Santiago musiał w jakiś sposób ukryć moje zniknięcie.

- Nie wiedziałam, że masz ciotkę, z którą jesteś tak blisko - powiedziała z wyczuwalnym wyrzutem.

Zaczęła przyglądać mi się dokładnie, a gdy ściągnęła brwi, wiedziałam, że kłamstwo zaczęło się sypać szybciej niż myślałam.

- A gdzie twój bagaż? - zapytała podejrzliwie, patrząc na moją torebkę, po czym założyła ręce.

- Okej. Nie byłam u cioci. - Odpuściłam od razu. - Ale nie chcę o tym mówić - rzuciłam, aby zaraz ruszyć w kierunku swojego pokoju, szukając klucza.

- Alicja! - Poszła za mną. - Czy coś się stało? - Chwyciła mój przegub i pociągnęła lekko. - Alicja! - Najwyraźniej, nie zamierzała ustąpić. - Ten sms od razu wydał mi się dziwny. Michał się martwił, ja się martwiłam! Nie odzywałaś się prawie tydzień! - Potrząsnęła mną. - Przecież... jesteśmy przyjaciółkami - dodała smutno, z rezygnacją, gdy ja wciąż milczałam.

- To zbyt skomplikowane - powiedziałam, bo nie chciałam znów próbować kłamać, a prawda...

Albo by nią wstrząsnęła, albo pomyślałaby, że znów łgałam lub fantazjowałam.

- Tak myślałam, że jesteśmy takimi przyjaciółkami - mruknęła, puszczając mnie, a następnie odwróciła się z zamiarem odejścia.

- Natalia. - Chciałam ją zatrzymać, bo nie chciałam się z nią kłócić.

Była mi naprawdę bliska, ale co ja miałabym jej powiedzieć?

Porwali mnie, ponieważ wyglądałam jak inna, zmarła niedawno kobieta?

Dziewczyna weszła do środka swojego pokoju i wyraźnie obrażona, usiadła na łóżku tyłem do drzwi, w których progu się zatrzymałam.

- Poznałam kogoś - wypaliłam nagle. Poruszyła się lekko, na co uśmiechnęłam się, bo domyślałam się, że ciekawość zwycięży. - Ale było mi głupio powiedzieć o tym wprost, zwłaszcza, że chciałaś poznać mnie z Michałem. - Oparłam głowę o futrynę i zamknęłam oczy, czując łzy z powodu wspomnienia Diega. - Wyobrażałam sobie... nie wiadomo co... - Przerwałam, żeby uspokoić oddech. Natalia obróciła się w moją stronę z troską wymalowaną na twarzy. - A on myślał tylko o jednym - powiedziałam, a po policzku popłynęła mi łza.

Moja przyjaciółka podniosła się natychmiast i przytuliła mocno.

- To drań! - warknęła zajadle, a ja rozpłakałam się na dobre.

Nieślepa miłość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz