Część 15: "Nie żałowałam."

90 6 7
                                    

Życie toczyło się dalej. Od ostatniego spotkania z małą dziewczynką minął jakiś tydzień. Od tamtej pory jej nie widziałam. Myślami wracam do tamtego spotkania, mając nadzieję że kiedyś jeszcze ją zobaczę. Teraz stoję w biurze Slendermana razem z Brianem oraz Timem. Omawiają moją pierwszą misję. Mają dostać teczkę z potrzebnymi informacjami, a następnie wytłumaczyć mi wszystko co i jak. Ponadto mają mnie nadzorować. Mam nadzieję że nie wyjdzie z tego totalna katastrofa. Ciarki przechodzą mi po ciele a lekki strach mnie przeszywa na myśl, co okrutnego będę musiała wykonać.

- W porządku, to wszystko. - odetchnął Slenderman, jak zazwyczaj ubrany w czarny garnitur. Siedział i popijał coś z ciepłego kubka z którego widoczna była unoszącą się para.

Brian kiwnął głową a ja ruszyłam za nimi. Idąc przez korytarz ogromnego biura nie odezwaliśmy się ani słowem. Nikt nie chciał się odezwać, bądź nie miał pomysłu jak zacząć dyskusje. W takim zaciszu dotarliśmy na parking i wysiedliśmy do samochodu Briana. Usiadłam z tyłu, wiedząc że Tim miał zająć miejsce po prawej zaraz obok kierowcy. Ku mojemu zdziwieniu nie zrobił tego. Ruszył z lewej strony i usiadł na tylne siedzenie, zaraz obok mnie. Nie odzywał się ani nie patrzył w moją stronę. W jego dużych dłoniach trzymał jedynie teczkę, a swoją głowę miał zwróconą ku okna. Jego zachowanie było trochę dziwne, ponieważ jeszcze tydzień temu potrafił się wywyższać oraz obsypywać mnie obelgami. Teraz jedynie milczał, wydawał się spięty. Brian także się nie odzywał i skupiał się na drodze. Postanowiłam więc wkroczyć do akcji, zagadać do Tima. Najwyżej zginę uduszona przez rozwścieczonego poważniaka.

- Mam wrażenie że jesteś strasznie spięty. - Wypaliłam, tym samym zwracając na siebie jego uwagę. Obrócił swoją głowę w moją stronę. Wzdrygnęłam się na sam widok jego maski, próbowałam jednak nie dać po sobie poznać mojego strachu przed nim.

- Dlaczego? - Otrzymałam od niego prostą, jednoznaczną odpowiedź. Aż niemożliwe że nie obdarzył mnie jeszcze żadnym wrednym tekstem.

- Nie wiem, po prostu myślę że czymś się stresujesz. - Przez chwilę złapałam głębszy oddech. - Nie rzucasz żadnymi wrednymi tekstami od czasów imprezy u Bena. Zauważyłam że nawet się ze mną nie drażnisz.

- A powinienem drażnić się z tobą przez cały czas? - Oparł głowę o siedzenie i spojrzał na moją twarz. Przyprawiło mnie to o ciarki, ponieważ teraz zdałam sobie sprawę że zachowałam się jak jakaś pokręcona gotka. Co przyszło mi do głowy by pytać go o takie rzeczy. Zawsze warto spróbować normalnie z nim porozmawiać, jednak nic poza tym.

- Czemu nic nie mówisz, boisz się mnie? - Parsknął śmiechem i zaczął się ze mnie wyśmiewać. Znakomicie. Gdybym mu nie przypomniała, może by już się nie odzywał.

Po tym krótkim, idiotycznym dialogu przysunęłam się bliżej okna, tym samym zostawiając go samego. Wolałam już się nie odzywać zanim wszystko pogorszę. Co prawda nie mam zamiaru dać tak sobą pomiatać, jednak czasami lepiej po prostu się nie odzywać. W takiej atmosferze dotarliśmy do domu Briana. Wchodząc do środka zdjeliśmy nasze buty. Tim natychmiastowo usiadł na kanapie i otworzył teczkę. Brian poszedł do kuchni i zaczął szperać w szafkach, zupełnie jakby czegoś szukał. Ja natomiast nie wiedząc co ze sobą zrobić usiadłam na fotelu i przykryłam się kocykiem. Siedziałam tak obserwując poczynania chłopaków.

- Trzymaj. - Wypalił Brian tym samym rzucając mi biały pojemnik. Odruchowo złapałam go, następnie obdarowując go zaciekawionym wzrokiem.

- Po ostatniej imprezie mogą boleć cię plecy. Posmaruj je tą maścią i przeczekaj tak jakiś czas, póki się nie wchłonie. Mam go od naszej lekarki.

Wdzięczna skinęłam głową na znak podziękowania. Ogólnie nie czułam bólu na plecach, jednak gdy zaczęłam odszukiwać moją dłonią bolącego miejsca, znalazłam je bez problemu. Ledwo mogłam dosięgnąć jednak starałam się jak mogłam.

Twa Maska Mnie Uwiodła~ // Masky x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz