Część 16: "Brak Limitu."

90 9 5
                                    

Ciśnienie miażdży moją głowę. Z oczami szeroko otwartymi nie jestem w stanie się poruszyć. Moje ciało jest sparaliżowane, a pościel brudna od krwi i ziemi. Zwinięta w kulkę czuje jak moje oczy płoną. Przez całą noc nie zmrużyłam oka ani na chwilę. Przez te kilka godzin jedyne co pamiętam to zapach krwi, którą mam na rękach. Chociaż bardzo chce, nie jestem w stanie się podnieść. To szaleństwo.

— Lucille, idziesz na śniadanie...? — Usłyszałam, lecz nie byłam w stanie odwrócić wzroku ku drzwi. Słyszałam go jakby przez szkło. Nie chciałam reagować, moje ciało zaczęło się lekko trząść.

— Wszystko w porządku? — Mężczyzna podszedł do mnie i lekko złapał za ramię. Patrząc mi się w twarz odruchowo zatkał swój nos drugą ręką.

— Lucille, musisz wziąć prysznic. — Łagodnym głosem zagadywał mnie mężczyzna. Pomógł wstać i zaprowadził do łazienki.

— Umyj się, dobrze? Będę tuż za drzwiami.

Powolnymi ruchami zdjęłam z siebie ubrania, zaraz po tym jak mężczyzna wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Zaczęłam powoli kontaktować z rzeczywistością. Patrząc w lustro, powoli obraz zaczął się zaostrzać. Zauważyłam plamy po krwi oraz ziemi. Cała jestem spocona, a strużki właśnie potu lekko spływały po długości mojego czoła. Dopiero w tym momencie poczułam jak nieprzyjemny zapach ode mnie biję. Nic dziwnego że mężczyzna zatykał tak swój nos. Moje oczy są opuchnięte, gałki czerwone.

Zauważyłam czysty ręcznik leżący na parapecie. Poszłam się więc umyć. Odkręciłam ciepłą wodę razem z zimną. Dłużej nie myśląc powolnym ruchem weszłam pod gorący strumień. Zmyłam z siebie krew oraz ziemię. Umyłam włosy. Jeszcze jakiś czas przesiedziałam pod przyjemnym strumieniem. Gdybym mogła, wcale bym stąd nie wychodziła, spędziłabym tu wieczność. Jednak nie mogłam. Złapałam za ręcznik i wytarłam nim moje ciało. Na końcu owinęłam się i wyszłam z łazienki.

— Już skończyłaś? — Mężczyzna zgodnie z obietnicą, stał przed łazienką i czekał aż wyjdę. Był to Brian. Sądzę że nikt inny by tak nie postąpił, dlatego nie liczyłam też na nikogo więcej.

– Idź się ubierz, czekamy w kuchni.

~ Time Skip ~

Ubrana w czyste ubrania, wstąpiłam do kuchni wolnym oraz uważnym krokiem. Byli tam Brian oraz Tim. Nikogo poza nimi. Brian uśmiechnął się do mnie i zachęcił bym podeszła do stołu. Usiadłam zaraz obok, przed talerzem pełnym jajecznicy.

— Smacznego. — Powiedział Brian, na co skinęłam głową. Tim pił kawę i nie odezwał się ani słowem.

Szczerze to nie miałam ochoty by cokolwiek jeść. Dłubałam tak w talerzu, by w czterdzieści minut zjeść mniej niż połowę. Rosło we mnie zirytowanie, choć tak naprawdę nie wiedziałam dlaczego. Otoczenie zrobiło się dla mnie niejasne. Czułam się jak w zwolnionym tempie. Nikt nie byłby słyszalny. Aż w końcu coś usłyszałam. Niewiarygodnie zdarte krzyki. Błagały o litość oraz powodowały u mnie ból głowy. Zdawały się nierealne, jakby wyrwane z jakiegoś filmu. Lecz byłam z nimi sama.

Czujesz teraz satysfakcję?
Czy Czujesz się teraz dobrze?
Byłem tego wart?
To bolało.
Dławię się krwią.
DŁAWIĘ SIĘ
ZABIŁAŚ MNIE

CHOLERA, ZAMKNIJ SIĘ! Wyszedł ze mnie niezwykle głośny i zdarty krzyk. Otrząsając się, widziałam przed sobą twarz zdziwionego Tima.

— Lucille, proszę uspokój się.
Pogładził mnie po ramieniu Brian. Cała zszokowana usiadłam z powrotem na krześle. Nie spodziewałam się tego, i oni raczej też nie. Jedyne co pozostało to niezręczna cisza.

Twa Maska Mnie Uwiodła~ // Masky x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz