Rozdział 8 - Zdrada nie uchodzi na sucho

197 13 6
                                    

Damiano's POV

  Z totalnego nagła, ktoś zapukał do drzwi. Podskoczyłem ze strachu i szybko odeszłem od Vic i na prędko założyłem szare jeansy. Pędem podskawiwałem w stronę drzwi zapinając rozporek. Podeszłem do nich i lekko otworzyłem tak, żeby osoba stojąca w drzwiach nie mogła widzieć moich nagich przyjaciół.

- Serwis sprzątania. Czy chciałby pan skorzystać? - zapytała pani sprzątająca po angielsku (w końcu dalej byli w Rottedamie).

- Uhhh... DZIĘKUJĘ, ALE DZIŚ CHYBA ODMÓWIMY - odpowiedziałem niezmiernie przestraszony i spocony. Kobieta patrzyła się na mnie swoimi kamiennymi, robotycznymi oczami i miałem wrażenie, że jej dusza weszła już do naszego pokoju i zobaczyła co tam się wyprawia.

- W porządku, życzę miłego dnia, do widzenia.

  Ulotniła się z przed naszego pokoju i poszła w oddalę niekończąco długich korytarzy. Ulżyło mi, zamknąłem drzwi i wróciłem do kuchni gdzie pięć minut temu cała zabawa się odgrywała. Thomas i Ethan właśnie przestali się całować i zaczęli ubierać swoje ciuchy. Przechodząc przy lodówce przypomniało mi się to piwo, które Thomas kupił. To był idealny moment na taką piwną ucztę. Wyciągnąłem cztery puszki z chłodziarki i podałem każdemu z moich "przyjaciół".

- Obejrzyjmy coś na Netflixie - zaproponowałem.

- Lepiej się umyjmy XD - odpowiedziała z przekąsem Vic 

- Tak, wymyjmy się, a później trzeba się przygotować do jutrzejszego koncertu - rzekł Ethan po czym poszedł pod prysznic do łazienki na dole i zaczął swój higieniczny rytuał.

  Trochę się rozczarowałem, ale chyba Ethan miał racje. Trzeba wreszcie odpocząć od tego seksu i alkocholu. Odłożyłem piwko z powrotem do lodówki i poszedłem na górę do drugiej łazienki się umyć z tego wszystkiego. Vic i Thomas czekali na swoją kolei w salonie i już podłączali swoje gitary do prądu i wszystko ustawiali.

  Po szybkim, zimnym prysznicu zszedłem na dół, gdzie czekał Ethan. Właśnie upinał swoje czarne, bujne i piękne włosy w luźnego koka. Szykował swoją wielką perkusję w salonie małego pokoju hotelowego. Zabraliśmy wszystkie instrumenty ze sobą gdy tu wyjeżdżaliśmy. Po około dziesięciu minutach Thomas przyszedł do nas a chwilę później Vic dołączyła.

- Loro non sanno di che parlo vestiti sporchi, fra', di fango - zacząłem śpiewać Zitti E Buoni. To była jedna z moich ulubionych piosenek, które kiedykolwiek stworzyliśmy, i jutro zagramy ją na koncercie w Warszawie. Nie mogę się tego doczekać!

~~Time Skip~~ (następny dzień)

Obudził mnie głośny hotelowy budzik który nastawiłem dzień wcześniej. Była siódma rano. Wstałęm z oporem, ale właśnie sobie przypomniałem sobie o dzisiejszym koncercie. W mgnieniu oka stanąłem na nogi i zacząłem budzić Vic. Zawsze spała z kołdrą owiniętą na głowie, więc zdjąłem ją i obudziłem cichutko.

- Victoria, wstawaj... Dziś koncert a o dziesiątej mamy samolot, pamiętasz?

- Tak, tak już idę - odpowiedziała martwym do bólu głosem.

- No dawaj bo się spóźnimy!! - rzeknąłem i pociągnąłem za jej stopę która wystawała spod kołdry. Miałem wewnętrzny wstręt do stóp, ale na tę chwilę jakoś o tym zapomniałem. Vic ruszała swoimi kończynami tak, żebym nie mógł ich złapać. W końcu zaczęła wstawać. Jej stopy z pomalowanymi na bordowo paznokciami dotknęły subtelnie podłogi i dziewczyna stanęła nade mną. Była ubrana w długą, oversizową koszulkę Thomasa zakrywającą jej tyłek. Jej żywa grzywka leżała sobie spokojnie nad jej czołem.

- Choć Dam. Chodźmy na śniadanie - zaproponowała grzecznie.

- Okej.

W hotelowym bufecie, na parterze czekali już na nas Thomas i Ethan. Dopiero co przyszli, więc stali przy ladach i nakładali już sobie jedzenie. Podszedłem do nich i spojrzałem na talerze. Były pełne różnych sałatek, jajek i innych frykasów. Postanowiłem, że dziś postawię na sałatkę, tak na zdrowo po wczorajszym ruchanku!

  Podczas nakładania swojej sałatki, po drugiej stronie zauważyłem Camille, bliską przyjaciółkę Giorgii, mojej dziewczyny. Byłęm zaskoczony, ale przywitałem się grzecznie.

- Cześć Camille!

- Hej Damiano - odpowiedziała mało entuzjastycznie.

- Jak leci? Jak w ogóle tu się znalazłaś? - zapytałem ciekawy i zdeterminowany aby nasza rozmowa się kleiła.

- Dobrze, a u Ciebie chyba jeszcze lepiej - szepnęła z przekąsem. Byłem zszokowany, że tak dziwnie się zachowywała wobec mnie. Zawsze się lubiliśmy a ona była bardzo sympatyczna.

- Tak, w końcu spełniliśmy swoje marzenie, wygraliśmy Eurowizję i teraz nasz zespół jest mega popularny - chwaliłem się.

- Mówię bardziej o życiu prywatnym... Mam pokój tuż obok was i wczoraj o wiele za dużo usłyszałam. Nie myśl, że ujdzie ci to na sucho, Damiano. Słyszałam te wszystkie wasze jęki.

  Zmroziło mnie. Byłem totalnie skompromitowany. To było niemożliwe, przecież ja i Vic byliśmy w miarę cicho, Thomas i Ethan też. Nie wiedziałem co począć.



CDN

Hej! Przepraszam, że tak długo nie było tej części, ale ostatnio miałam cięższy tydzień  i nie było ze mną najlepiej. Mam nadzieję, że to Wam sie podobało. Napiszcie w komentarzasz jakieś pomysły odnośnie następnych części pls bo troszkę weny mi brak XD

𝕴𝖔 𝖈'𝖍𝖔 𝖛𝖊𝖓𝖙'𝖆𝖓𝖓𝖎 | Damiano x Victoria - Måneskin FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz