Już jest dzień pogrzebu jak coś. Stiles przez cały czas siedział w domu nigdzie nie wychodził. Derek przyszedł kilka razy pod jego dom i zapukał, ale Stiles mu nie otworzył.
[Pov] Stiles
Sam nie wiem jak dałem się namówić na to że wrócę... Dzisiaj był już dzień pogrzebu, a ja nie wiedziałem co mam założyć! I nie był to jakiś mów wymysł bądź brak ubrań! Nic z tego! Nie miałem ubrań w których nikt by mnie nie rozpoznał! To bardzo komplikowało całą sprawę, bo wiedziałem że pojawi się tam przynajmniej jedna osoba z paczki...
Ubrałem się tak aby nikt mnie nie rozpoznał i nie wyczuł mojego zapachu. <Jak to dobrze że Rin pomyślała o tym, abym zabrał ze sobą jej czarną pelerynę. Do tego założyłem maskę, więc raczej powinienem wejść i wyjść niezauważony.
Było jakieś pięć minut przed pogrzebem, a ja nadal siedziałem w domu (w pelerynie i masce). Nadal się nie zastanowiłem czy na pewno chcę iść. Wiedziałem że jak spotkam tam kogoś z paczki to będę musiał z nim porozmawiać. Jestem pewny że jak zobaczą gościa w pelerynie i masce to od razu do niego podejdą i zagadają.
W końcu wziąłem się w garść, wstałem z łóżka i udałem się na cmentarz, bo było już za późno na Kościół. Doszedłem po dziesięciu minutach i bardzo zdziwiło mnie to że nigdzie nie natknąłem się na Scotta, lub kogoś innego z paczki... Zawsze chodzili na tak zwany ,,obchód'' i nigdy z niego nie rezygnowali. Nawet się na to lekko ucieszyłem, bo nie chciałem aby mnie zaczepili....
Stanąłem pod pobliskim drzewem i zobaczyłem że ludzie już zaczęli się zbierać. Uśmiechnąłem się na widok wszystkich znajomych twarzy. Nie wszyscy z rodziny przyszli, ale mnie to nie obchodziło.
Wszechmogący narrator robi teraz skok czasowy...
Hokus, pokus, czary mary.... Idź po mleko jak twój stary.Po godzinie (nigdy nie byłam na pogrzebie, więc nwm ile on trwa) wszyscy zaczęli zbierać się w swoją stronę. Ja też chciałem odejść, ale poczułem że moje ramię jest łapane. Automatycznie się odwróciłem i zobaczyłem.... Piękne zielone oczy...
Przyznać się kto się nabrał.
Stałem jak wryty wpatrując się w jego oczy i nie wiedziałem co powiedzieć.
- Kim jesteś? - Zapytał bardzo oschłym tonem głosu. - Kimś na pewno. - W tamtej chwili dziękowałem w duchu Rin za to że jej maski zmieniają głos. - Odpowiedz albo zrobię ci krzywdę. - Nie chciałem mu mówić kim jestem, ale ułożyłem sobie już plan w głowie jak się go (przynajmniej na chwilę) pozbyć. - Jestem Ren i jestem tu z prośby kogoś kogo znasz. - Starałem się aby mój głos brzmiał jak najbardziej wiarygodnie. - Ciekawe kogo. - Prychnął, a ja patrzyłem się w jego twarz chcąc zapamiętać jego wyraz jak mu powiem. - Stiles mnie przysłał. - Tak jak się spodziewałem jego mina była bezcenna. Szkoda że nie zrobiłem zdjęcia. Można było na niej zobaczyć zdziwienie, smutek, lekką radość (w oczach), złość i lekki strach. - Gdzie on jest? - No tu się pojawił problem... Nie powinienem mówić mu, ale w sumie raz kozie śmierć. A po za tym wyjadę i nigdy więcej mnie nie zobaczy.
Na początku zdjąłem kaptur, a później maskę. Mina którą zrobił była krótka (ale śmieszna), bo od razu się na mnie rzucił i przytulił. Mówił coś o przeprosinach i innych takich, ale ja nie słuchałem... Byłem zły na siebie że pozwoliłem emocjom wziąć górę... Teraz wszyscy się dowiedzą.
CZYTASZ
Sterek - Waiting for you
WerewolfStiles po opętaniu przez nogitsune postanawia odciąć się od wszystkich i wyjechać. Ma dość tego, że każdy trzyma go na dystans myśląc, że jakaś część złego lisa dalej w nim jest i w każdej chwili będzie próbowała ponownie zaatakować. Chłopak nie wie...