Promise

2.1K 73 13
                                    

Patrzyłam na jego piękną twarz.
Jego powieki były zamknięte, a całe ciało pogrążone w głębokim śnie.
Pogładziłam jego policzek.
Kocham tego mężczyznę ze wszystkich sił.
Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana.
-Stalkerka.- wymruczał pod nosem Reece.
Popatrzyłam na niego i uniosłam jedną brew.
Co ja mam z tą brwią?

-Może tak, może nie...- wymruczałam.- lubię patrzeć jak śpisz.- skwitowałam, po czym podniosłam się z kanapy.
-A gdzie ty się niby wybierasz?- zapytał Reece, podpierając się na jednej ręce i mrużąc jeszcze rozespane oczy.
-Założyć coś na siebie?- zapytałam, nie oczekując odpowiedzi.- lada moment zjawi się Zoe, CJ oraz nasz SYN. - podkreśliłam ostatnie słowo.- Nie chcę żeby miał skrzywione dzieciństwo, przez widok nagich rodziców, zabawiających się w salonie.- dodałam, po czym zarzuciłam na siebie koszulę Reeca.
Mężczyzna uśmiechnął się, po czym leniwie podniósł z kanapy, obnażając znowu przede mną swoje piękne nagie ciało.
Poczułam jak moje policzki pokrywa rumieniec.
Mężczyzna podszedł do mnie blisko, po czym złapał mój podbródek w dwa palce.
-W moich koszulach jest ci do twarzy.- powiedział z głupim uśmiechem, po czym schylił się po bokserki i spodnie.
-To co teraz będzie?- zapytałam, nie czekając na moje typowe rozterki typu „czego on ode mnie chce? Nie, nie zapytam, wole nie wiedzieć, niech sam mi powie".
-Teraz?- powiedział, zapinając pasek od spodni.- Teraz, wrócimy do domu, kochanie.- oznajmił, po czym spojrzał mi prosto w oczy.- Jako para.- dodał, uprzedzając moje pytanie.
-Tylko para?- spojrzałam na niego.
W tamtej chwili, chciałam jedynie powrócić do czasów kiedy byłam najszczęśliwsza.
Reece spojrzał na mnie zakłopotany. Kompletnie nie spodziewał się ze powrócę do statusu narzeczeństwa.
Podeszłam do komody, na której stał telewizor. Otworzyłam trzecią szufladę, i wyciągnęłam małe zawiniątko.
Reece patrzył na mnie, nie wiedząc co chce zrobić.
Podeszłam do niego i chwyciłam jego dłoń, po czym położyłam na nie maleńkie zawiniątko.
Reece wziął je do ręki i zaczął odpakowywać. Usiadłam na kanapie, cierpliwie czekając na jego reakcję.
Mężczyzna po kilku sekundach, chwycił w swoje dwa palce pierścionek, który ofiarował mi na zaręczyny.
-Ty...- przełknął głośno ślinę.- Ty go zatrzymałaś?- popatrzył na mnie, jakbym zrobiła coś kompletnie niewiarygodnego.
-Tak.- oznajmiłam po chwili.
Wstałam i podeszłam do mężczyzny.
-od tamtego dnia, codziennie marzyłam żebyś wrócił.- otworzyłam się przed nim.- codziennie patrzyłam na ten pierścionek i mocno tuliłam go do swojej piersi, marząc, żeby to wszystko było tylko snem, żebyśmy nigdy nie wyrządzili sobie takich krzywd...- wyszeptałam.
Reece patrzył na mnie, a ja czułam, jak w moich oczach wzbierają łzy.
-Nie, nie...- podszedł i przytulił mnie mocno.- tylko nie płacz, proszę.- wyszeptał.- nie mogę tego znieść.- dodał.
-Nie płaczę bo jest mi smutno...- oznajmiłam po chwili, po czym popatrzyłam na niego.- patrzę bo w końcu cię mam, w końcu jesteśmy razem, bez tajemnic, oszustw, bez głupich nieporozumień.- westchnęłam.- czysta karta.- powiedziałam.
Reece uśmiechnął się , a następnie złożył pocałunek na moich ustach.
-Może znów za bardzo się spieszymy...- spojrzał na mnie po chwili.- ale byłbym najszczęśliwszy na świecie, gdybyś...- nie pozwoliłam mi dokończyć.
-Tak.- powiedziałam stanowczo, z uśmiechem.- Tak, tak, tak!- podniosłam ton, rzucając się mojemu mężczyźnie na szyję.
Reece zaczął się śmiać, po czym uniósł mnie.
-Pani Hudson.- uśmiechnął się szeroko, a następnie pocałował mnie w usta.

-Proszę, proszę!- usłyszeliśmy kobiecy głos za sobą.
Odskoczyliśmy od siebie, p oczym spojrzeliśmy na osobę, która stała za nami.
-Już myśleliśmy, że się tego nie doczekamy!- krzyknął CJ radośnie, trzymając uśmiechniętego Leona na rękach.
Reece podszedł do niego.
-Chodź do taty.- Powiedział, biorąc naszego syna na ręce.- duży chłopak z ciebie!- powiedział wesoło, lekko ściskając jego brzuszek, na co Leon się zaśmiał.
Patrzyłam na nich, a moje serce gotowało się z miłości.
-Musisz mi wszystko opowiedzieć!- krzyknęła Zoe, zabierając mnie za rękę w stronę schodów.
-A-ale...- wydukałam, nie chcąc oderwać się od moich dwóch wspaniałych mężczyzn.

Siedziałyśmy w mojej sypialni, a Zoe zadawała milion pytań. Opowiadałam jej o wszystkim, aż nagle zadała to niezbyt wygodne pytanie.
-A co ze studiami?- popatrzyła na mnie podejrzliwie.
-A co ma być?- spojrzałam na nią zdziwiona, próbując ukryć ze nie mam zielonego pojęcia jak pogodzić studia i romans z profesorem.
-Twój profesor, a zarazem sponsor uczelni, jest twoim narzeczonym!a krzyknęła.
-Będziemy się ukrywać?- uśmiechnęłam się głupio do dziewczyny, która od razu posłała mi gniewny wzrok.
-Mam nadzieje ze nie zrezygnujesz...- oznajmiła Zoe.
-Nikt z niczego nie będzie rezygnował.- usłyszałyśmy głos Reeca za sobą.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Jak?- zapytałam.- Ty za bardzo lubisz tą pracę, a ja za bardzo lubię te studia.- powiedziałam.- Jeśli się wyda, ze jesteśmy razem...- schowałam twarz w dłonie.
-Kochanie...- powiedział Reece, siadając na końcu łóżka.- ja już nie chce uczyć.- oznajmił.- chce się całkowicie poświęcić wychowaniu Leona.- dodał.
-Naprawdę? - spojrzałam na jego, nie dowierzając.
-Tak.- powiedział stanowczo.
Patrzyłam prosto w jego oczy, wiedziałam kiedy kłamie. Jednak wtedy w jego oczach widziałam jedynie samą prawdę.
- Już i tak straciłem dużo czasu.- wyszeptał. - I nie zamierzam tracić więcej.- Dodał.
-Obiecuję, że nas nie stracisz.- wyszeptałam.
-Obiecuję, że zawsze będziemy razem. - Wyszeptał.
Złączyliśmy nasze usta w pocałunku, cały czas powtarzając „obiecuję".

Kilka tygodni później Reece zrezygnował z wykładania na uniwersytecie. Z biegiem czasu wszyscy przywyknęliśmy do nowej sytuacji, a uczelnia nie robiła z tego tytułu problemów. Reece Odwiedzał go i swoich byłych studentów okazjonalnie, ponieważ wciąż pozostawał jego głównym sponsorem.

Zamieszkaliśmy razem, w naszym starym, pięknym domu. W końcu staliśmy się rodziną.

My LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz