Chłopak z niecierpliwością wyczekiwał na swojego przyjaciela, który pojawił się w przypadkowym momencie, zapominając wcześniej zapukać do drzwi. Keonhee był jeszcze odrobinę pijany, zresztą Seoho nie spodziewał się, że jego przyjaciel na trzeźwo przyszedłby tutaj z otwartą butelką wina. Zastanawiał się, jakim cudem nikt się do blondyna nie przyczepił i jakim cudem w takim stanie wyszedł ze swojego mieszkania po cichu, nie budząc Youngjo, ale poza Hee nie miał nikogo, komu mógłby się spróbować zwierzyć. Lee podniósł butelkę do góry i z szerokim uśmiechem na twarzy wtulił do siebie Seoho i niemalże pocałował go w czoło, gdyby czarnowłosy w ostatniej chwili się nie odsunął i mruknął kilka słów pod nosem.
— Ja wcale nie zamierzam pić z tobą o tej porze, zwłaszcza że wczoraj musieliście nieźle zabalować. — Seoho zabrał wino z ręki przyjaciela, chcąc je odstawić w bezpieczne miejsce czy po prostu wylać do zlewu, gdyby Keonhee wpadł na kolejny głupi pomysł — Gdybym wiedział, że przyjdziesz tu w takim stanie, sam bym to wszystko przemyślał...
— No teraz to już za późno! — zawołał radośnie, obejmując swojego przyjaciela ramieniem — Ty mi lepiej powiedz, co się stało z tym słodkim chłopakiem z kwiaciarni... Ach, gdybym nie był z Youngjo...
— Ty naprawdę lepiej idź się połóż do mnie, gadasz same głupoty. — Seoho przewrócił oczami — Jak wracałem z pracy to okazało się, że pani Kim to jego babcia i zaprosiła mnie na obiad... A dzisiaj rano przyszedł do mnie podziękować za pomoc, chociaż czy ja wiem czy to w ogóle pomoc była... Ona po prostu chce, żeby zagadał do Suyun, kiedy ten wyraźnie nie ma na to ochoty...
— Mieć w rodzinie panią Kim? Seoho, przecież to jest najlepsze, co ci się może w życiu zda-
— Ile razy mam ci powtarzać, że my w liceum... — przerwał mu w trakcie zdania, mając powoli dość jego pijackich bzdur.
— Jakbyście się tak nienawidzili, to przecież on by tutaj nawet nie przyszedł. — Zauważył Lee, próbując sięgnąć po swoją butelkę, lecz bez większego skutku.
— I tutaj mamy problem — westchnął ciężko, wziął głęboki wdech i wydech, chcąc się zwierzyć przyjacielowi — Geonhak... On miał jakiś wypadek i dlatego nie pamięta tego wszystkiego...
— Wypadek?! Seoho czemu ty jeszcze tutaj ze mną siedzisz i nie wykorzystujesz swojej okazji? Wskakuj w te swoje nowe trampki i idziemy po kwiaty dla Youngjo! — blondyn podniósł się, tracąc równowagę, lądując ponownie na kanapie.
Nawet nie zamierzał godzić się na pomysły Keonhee i wstał sam, idąc z butelką do zlewu, słysząc jedynie rozżalonego Lee z pokoju obok, który ubolewał nad utratą wina. Obawiał się, że gdyby mu je zostawił, byłoby tylko gorzej, więc wolał się jego całkowicie pozbyć i od razu napisać do Youngjo z nadzieją, że tamten wypił mniej lub po prostu kontaktował ze światem lepiej niż jego chłopak. Co prawda nie przeszkadzało mu, że blondyn rozwalił się na jego kanapie i próbował dojść do siebie czy też przekonać go do wizyty w kwiaciarni, ale z drugiej strony nie chciał psuć tamtej dwójce weekendu, widząc że najwyraźniej bawili się wyśmienicie, kiedy on sam stracił resztki swojego dobrego humoru. Nie przejmując się przyjacielem, zostawił mu na stoliku szklankę wody i sam poszedł na balkon, żeby przesadzić do pustej donicy kwiatka od Geonhaka. Mógł to zrobić później, jednak wykorzystał okazję i wziął wszystkie potrzebne narzędzia oraz zajął się pelargonią. Z dumą spoglądał na kwiatek, zapominając na chwilę, kto mu go przyniósł, póki w drzwiach nie stanął Keonhee z szerokim uśmiechem, jakby wpadł znowu na jakiś głupi pomysł. Zanim jednak cokolwiek powiedział, blondyn potknął się o swoje własne długie nogi, nie wylatując niemalże przez balkon, który niestety był niewielkich rozmiarów, aby swobodnie pomieścić ich dwójkę. Co prawda Seoho złapał niezgrabnie swojego przyjaciela i cała sytuacja nie skończyła się tragedią, aczkolwiek nieustraszony Keonhee zauważył na ulicy przed kwiaciarnią kogoś, kogo wcale nie powinien.
Przyglądał się uważnie jego grafitowym włosom i zwykłym czarnym jeansom, do których wsunięta była schludna biała koszulka. Może jego fryzura wypadała na tle reszty nieco niechlujnie, ale oczy Keonhee aż się zaświeciły z radości, widząc Geonhaka we własnej osobie. Teraz to tym bardziej nie zamierzał dać spokoju swojemu przyjacielowi, który próbując go jakoś wyprowadzić z balkonu, nawet nie miał pojęcia, jaki mieli widok z balkonu. Kim w tamtym momencie wyciągał na dwór donice w kwiatami oraz ustawiał je przed sklepem, stając co chwilę i próbując się jakoś rozprostować przez ból kręgosłupa. Lee prawie nie zawołał go z daleka, chociaż Seoho zorientował się w ostatniej sekundzie oraz zasłonił mu usta dłonią a Keonhee bezskutecznie próbował krzyczeć, ostatecznie kończąc w salonie z atakiem duszącego kaszlu. Czarnowłosy zamknął drzwi do balkonu i zapytał się, czy tamten jest zdrowy na umyśle, jednak Lee nie przejął się tamtą uwagą oraz wzruszył ramionami.
— Ty mi nie dasz z tym spokoju nawet na trzeźwo, prawda?
— Jasne, że nie— uśmiechnął się zmierzając do wyjścia —Możemy iść w końcu po te kwiaty? Chcę poznać go osobiście, zanim zabraknie wam czasu dla swoich przyjaciół...
— Stój, ty nigdzie nie idziesz. — Seoho zatrzymał go, łapiąc za nadgarstek, lecz tym razem blondyn znalazł na tyle sił, aby pociągnąć przyjaciela do samego wyjścia, nie przejmując się swoim stanem ani trochę — Pisałem do Youngjo, jak tylko wstanie, przyjedzie po ciebie... Ja kupię kwiaty sam.
— Jak to sam! Seoho, ty przecież nie wiesz, jak się podrywa chłopaków, ty im tylko potrafisz grać na nerwach! — zawołał, naciskając na klamkę, nie dając nawet chwili przyjacielowi, żeby włożył buty i wziął ze sobą jakąś bluzę — Idziesz ze mną i nie próbuj mi się wymigać, załatwię wam kolejne spotkanie, chociaż tym razem bez towarzystwa pani Kim...
Nie pozostało mu nic, jak tylko włożyć swoje trampki w pośpiechu i z niezawiązanymi sznurówkami, zbiec po schodach, modląc się w głębi duszy, że nie potknie się. Miał jednak szczęście, że Keonhee na dworze pozwolił mu łaskawie zawiązać dwa supełki, zanim trafili do kwiaciarni, gdzie nieświadomy wszystkiego Geonhak siedział na zapleczu i tworzył nowe wiązanki, gdy starsza pani Kim przywitała swoją ulubioną dwójkę, pokazując im wszystkie kwiaty po kolei. Seoho starał się uspakajać przyjaciela, żeby kobieta nie pomyślała o nich nagle źle, gdy jego przyjaciel przesadził z napojami wysokoprocentowymi, ale najprawdopodobniej musiało się coś stać, więc nie zwróciła nawet uwagi na lekko taczającego się Lee.
CZYTASZ
Plastic Flower || SeoDo
FanfictionSeoho od kilku miesięcy chodzi do kwiaciarni po kwiaty dla swojego przyjaciela, który wiecznie go prosi o taką przysługę. Niestety chłopak spotyka tam kolegę z czasów liceum, z którym niekoniecznie chciał się znów widzieć. Stara się unikać go, jak t...