Nawet nie wyobrażał sobie reakcji Geonhaka, kiedy tym razem wejdzie do kwiaciarni jego babci i to w towarzystwie samej Suyun. Spodziewał się, że nie wyrzuci go, ale z pewnością będzie podejrzewać, że to on namówił dziewczynę, żeby tam poszli, ciągle próbując z nim porozmawiać, nawet jeśli tak wcale nie było. Miał tylko nadzieję, iż wysłucha Kim i nie potraktuje jej w zły sposób, zwłaszcza kiedy definitywnie martwiła się o swoich sąsiadów z naprzeciwka. Przed wejściem do środka miał wiele kwestii w głowie, które chciał poruszyć, aczkolwiek w kwiaciarni jego głowa nagle stała się całkowicie pusta bez jakichkolwiek myśli. Ku jego własnemu zdziwieniu, nawet o tak wczesnej porze nie zastali staruszki tylko młodego chłopaka, który w samotności układał kwiaty, ponownie nie dostrzegając iż ktoś przyszedł do środka. Kiedy się odwrócił, w ostatniej chwili powstrzymał swoją złość spowodowaną widokiem Seoho. Zastanawiał się, jak bardzo chłopak zamierzał to wszystko komplikować, po tym jak kazał mu zwyczajnie zniknąć z jego życia, gdy tamten teoretycznie robił wszystko na przekór. Przy Suyun nie chciał znowu poruszać jakiegokolwiek nieprzyjemnego tematu, zwłaszcza kiedy nie mógł zbyć jej tak łatwo, jak wtedy Dongju.
— Geonhak, przepraszam, że przychodzimy tutaj w całkowicie innej sprawie niż kupowanie kwiatów, ale chyba nie powinniśmy cię oszukiwać... — zaczęła — Coś się dzieje, prawda? Nie widzieliśmy twojej babci od jakiejś chwili i sam chyba masz gorsze dni...
— Ach... — Kim spuścił głowę w dół, zdając sobie sprawę, że ciężko było ukryć większość emocji, które w nim się wyraźnie kotłowały — Moją babcię zabrali do szpitala na badania, co prawda to na razie nic poważnego, ale ostatnio nie czuła się najlepiej — wspomniał ze smutkiem, gdy pozostała dwójka spoglądała na niego ze współczuciem — Dziękuję za troskę, ale jak sami widzicie, sam mam teraz wiele na głowie, kwiaciarnia, mieszkanie...
— Przykro mi w takim razie — stwierdziła odruchowo Kim, chcąc coś sensownego wymyślić, aby móc pomóc jakoś Geonhakowi — Gdyby nie to, że sama mam kilka ważnych rzeczy do załatwienia... Definitywnie potrzebujesz kogoś tutaj, Seoho? Mam wrażenie, że Keonhee się nie pogniewa, jak odpuścisz sobie jeden dzień i weźmiesz wolne, żeby-
— Nie, nie, nie zawracajcie sobie mną głowy niepotrzebnie — Kim w panice zaczął machać rękoma, żeby nie doszło do jeszcze bardziej niezręcznej sytuacji — Jakoś dam sobie radę.
— Ciężko jest załatwić sobie wolne z dnia na dzień — stwierdził nerwowo Lee, podzielając zmartwienie Kima — Keonhee może by to wytrzymał, ale szef...
— Zakładam, że twój szef też by to jakoś zniósł, zwłaszcza kiedy rzadko was nadzoruje i nie raz wychodziliście częściej z pracy, jak kiedyś zapraszała was pani Kim do siebie. — Suyun mrugnęła porozumiewawczo w stronę Seoho — Słyszałam, że się chyba pokłóciliście i się średnio dogadujecie, więc pora to zmienić! — zawołała.
— To nie tak działa! — krzyknął Lee, wiedząc iż mogło być za późno, kiedy Kim wyszła z kwiaciarni, zostawiając ich znowu samych.
Chciał uciec stąd, przeprosić Geonhaka, ale zawsze kończyło się to tak, że brakowało mu jakiejkolwiek odwagi czy po prostu słów, które dałoby się zwyczajnie zamienić w zdania. Chłopak potrzebował kogoś, kto mógłby chwilowo zastąpić jego babcię, ale Seoho nie chciał się narzucać, nie potrafił się złamać i porządnie się skonfrontować z Geonhakiem.
— Powiedziałeś jej o wszystkim? — zapytał się Kim, opierając się delikatnie o blat, przy którym zazwyczaj łączył ze sobą kwiaty w wiązanki — Czy ty dosłownie rozmawiasz o tym z wszystkimi oprócz mnie? — zarzucił mu, mając już naprawdę dość szopki, która trwała od tamtego pocałunku, który zesłał na nich same problemy.
— Geonhak... — próbował wydusić z siebie cokolwiek — Nie powiedziałem nic Suyun oprócz tego, że się "pokłóciliśmy", ona myśli że to kumpelska sprzeczka czy coś w tym stylu...
— No tak... — stwierdził smutno, nie mając pojęcia, czy w ogóle Seoho zdawał sobie sprawę ze swoich słów — Czemu musisz to wszystko komplikować?
— Ja po prostu nie wiem... Chciałbym, żebyś wiedział coś, co jest bardzo ważne i przez to miałem tak mieszane uczucia po tym wszystkim, ale j-
Los nigdy nie sprzyjał Seoho. Kiedy zebrało mu się na odwagę, zaczął mówić coś, co nabierało większego sensu, nagle ku jego zdziwieniu wszystko znowu się popsuło. Nic bardziej go nie przeraziło, jak moment, w którym Kim chcący jakimś cudem wysłuchać jego słów, osunął się powoli na podłogę, tracąc przytomność na chwilę z nieznanej mu przyczyny. Seoho w panice nie wiedział, jak zareagować. Wołał jego imię, a gdy zaczął nieco bardziej trzeźwo myśleć, ułożył chłopaka w bezpiecznej pozycji, sprawdzając jeszcze czy tamten w ogóle oddychał. Już wystarczało mu, że jego babcia była w szpitalu, nie chciał aby Geonhak tam trafił w tym samym czasie.
Nagle otworzył oczy i próbował coś zasygnalizować Lee, który z ulgą klęknął przed Geonhakiem, pomagając mu się podnieść, żeby usiadł oraz oparł się o ladę. Niestety Kim widział całkowitą ciemność przed sobą, próbował zobaczyć twarz Seoho, jednak widział jedynie czerń, która doprowadziła go tylko do uronienia kilku łez oraz błagalnych próśb, żeby wzrok mu wrócił. Seoho nigdy w życiu nie spotkał się z czymś takim, machał dłonią przed twarzą Kima, mówił do niego, lecz zdesperowany Geonhak nadal miał problem, więc Lee wyraźnie zasygnalizował oraz zasugerował, iż musi zadzwonić po pogotowie.
— Nie dzwoń Seoho, błagam cię... — stwierdził załamanym głosem, rozpaczliwie szukając ręką dłoni Seoho, w której trzymał telefon i wahał się nad wzywaniem pomocy — To wszystko moja wina, jak tylko moja babcia trafiła przedwczoraj do szpitala, tak nie spałem i nie byłem w stanie niczego przełknąć, ja nie chcę do szpitala, ona nie może mnie zobaczyć w takim stanie... — Kilka łez zamieniło się w drobny strumyk spływający po twarzy Kima, przez który Seoho opuścił komórkę na ziemię oraz usiadł obok załamanego chłopaka.
Nie wiedział, czy zgadzanie się na jego prośbę mogło mieć dobry skutek. Raczej Geonhak powinien zostać przebadany i zostawiony chociaż na dzień pod obserwacją lekarzy, jednak rozumiał, iż mógł też nie mieć dobrych wspomnień po tym, jak przeleżał chwilę po wypadku samochodowym. Miał nadzieję, że wzrok wróci mu stosunkowo szybko i Kim nie okłamał go, przyznając się do tak destrukcyjnego zachowania, które doprowadziło do tak nieprzyjemnego zdarzenia. Teraz było mu go jeszcze bardziej szkoda i źle, że wtedy pokierowały nim głupie odczucia związane z czasami w liceum, które były zanikającą oraz mało znaczącą przeszłością.
Położył jego głowę na swoim ramieniu i starając się zachować spokój, głaskał go po roztrzepanej grafitowej czuprynie, prosząc aby nie płakał, ponieważ nie był w tym wszystkim sam.
CZYTASZ
Plastic Flower || SeoDo
Fiksi PenggemarSeoho od kilku miesięcy chodzi do kwiaciarni po kwiaty dla swojego przyjaciela, który wiecznie go prosi o taką przysługę. Niestety chłopak spotyka tam kolegę z czasów liceum, z którym niekoniecznie chciał się znów widzieć. Stara się unikać go, jak t...