Pan idealny [DeiIta]

60 3 0
                                    

One-shot pisany dla Eriko (Uchihaseksualna)

Deidara x Itachi, świat realny, yaoi, przemoc fizyczna

Bohaterowie poboczni: Sasori, Hidan (czytelnicy) Eriko, Eleine, Sayuri7



Włosy Eriko były piękne. Długie i proste brązowe kosmyki wiły się wokół jej twarzy i spadały kaskadami na ramiona.

— Jesteś zbyt słodki.

Zielone oczy iskrzyły się dziwnym, niemal mistycznym blaskiem w świetle popołudniowego słońca. Najbardziej lubił, kiedy mówiła o czymś z pasją. Wtedy w jej spojrzeniu pojawiał się ogień. To była chwila, sekunda ponadprzeciętnego piękna, nagła jak wybuch.

— Naprawdę, spójrz na swoje złote włosy cherubinka.

Jednak teraz jej twarz była mdło uprzejma. Nie nawiązywała nawet kontaktu wzrokowego. Dłonie żywo gestykulowały, próbując nadać słowom większej mocy.

— Wolę nieco mroczniejszy chłopów, Dei-Dei.

Och i ten przydomek. Jakże on go nienawidził. Sprawiał, że stawał się uroczy.

Deidara wariował. Dostał kolejnego kosza, nie ważne kogo w danej chwili grał. Próbował już wszystkiego. Czasami pozwalał swojej pasji wypłynąć na powierzchnię. Mówił o performansach, o swojej sztuce, która trwa chwilę i później znika, jakby nigdy nie istniała. Przecież to było piękno w najczystszej postaci! Mimo to ludzie patrzyli na niego jakby był szalony. Nie potrafili zrozumieć dlaczego roztrzaskał glinianą rzeźbę, którą tworzył tygodniami.

Próbował być zimnym dupkiem, tajemniczym gościem. Ale wtedy kobiety od niego uciekały. Sasori powiedział, że to przez jego oczy. Wyglądał jak obłąkany seryjny morderca, a nie intrygujący uwodziciel. Cóż, Deidara nie potrafił wejść w rolę połowicznie. Nie umiał się zatrzymać będąc tylko w połowie bad boyem.

Starał się być uroczy. Typ słodziaka do tulania, ale wtedy wszystkie kobiety wchodziły w matczyny tryb. Chciały się nim opiekować, ale nic poza tym. Kiedy próbował pocałować Eleine wybuchła mu śmiechem w twarz.

Już dawno przestał próbować być sobą. Mieszanka dziwactw i specyficznego poczucia humoru przyciągała kobiety, jednak zawsze było jakieś "ale". Dobry materiał na przyjaciela, szalonego kompana z niepokojącymi zainteresowaniami i skłonnościami piromańskimi, ale nie na "chłopaka". Nadal pamiętał twarz Sayuri, czerwoną jak jej włosy, kiedy próbował ją objąć. Zaczęła na przemian na niego krzyczeć i przepraszać.

— To by się nie udało.

Eriko odwróciła się w stronę południowego wejścia Uniwersytetu Konoha. Patrzył za nią spod przymkniętych powiek. Kolejne tygodnie zmarnowane.

— Dzisiaj pijemy! — krzyknął w stronę Sasoriego, cichego obserwatora kolejnej druzgocącej porażki miłosnej. Akasuna wywrócił oczami. Spojrzał w górę prosząc Boga, w którego nie wierzył, żeby zesłał grom z nieba i zabił go na miejscu.


__________________________________________


Upił się na smutno. Nie działo się tak często. Zazwyczaj był wulkanem energii, a procenty wszystko potęgowały.

Łokcie Deidara opierał na blacie w brudnym barze. Jego wątpliwy poziom rekompensowały niskie ceny. To i bliskość uniwerku sprawiły, że był często oblegany przez studentów. Nawet w dni powszednie zawsze było tu tłoczno, a tym bardziej w piątkowy wieczór. Głośne rozmowy i kiepska muzyka atakowały ich ze wszystkich stron. Jak na jego gust piosenka zawierała za mało słów i zdecydowanie za dużą ilość basowych dźwięków, przez które jego czaszka pulsowała w tym kiepskim rytmie.

Zamówienia na zbawienie | Zbiór one-shotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz