Omoi x Sakura, powojenne AU, lekki romans, humor
Bohaterowie poboczni: Cee
Wygrali wojnę. Omoi był w szoku. Naprawdę nie myślała, że to się uda. Mierzyli się z mistycznymi mocami! Ktoś na górze musiał im żarliwie kibicować.
Mężczyzna siedział w tłumie. Shinobi świętowali, ale nie były to huczne wiwaty, tylko spokojna biesiada. Ludzie byli zbyt zmęczeni na coś więcej. Śmiech Raikage był najgłośniejszym ze wszystkich głosów. Pił z Hokage, a Darui i Cee siedzieli blisko niego. Wciąż na służbie, bez względu na wszystko. Obok przywódcy Liścia był Sharingan Kakashi i młoda, różowowłosa dziewczyna. Znał ją, chociaż nadal nie poznał jej imienia. Słyszał na froncie wieści o uczennicy Tsunade, która w ferworze walki przebudziła pieczęć Byakugō. Nie miał pojęcia co to takiego, ale Cee mówił, że to cholernie imponujące, zwłaszcza w tak młodym wieku, a Omoi nie miał podstaw, żeby mu nie wierzyć.
Była śliczna. O tak, egzotyczna uroda. Chociaż nie widział nikogo innego z różowymi włosami. Może to nie sprawa genów Kraju Ognia?
Westchnął upijając łyk jakiegoś samogonu (iwijczycy go przywieźli, może to stały element ich wyposażenia?), który podała mu Karui.
Ciekawe, czy jest nieśmiała. Może to jedna z tych dziewczyn, które rumienią się przy złapaniu za ręce? To musi wyglądać słodko w połączeniu z jej włosami. Starałby się wywołać jej rumieniec tak często, jak by mógł. Po tygodniach krążenia skradłby jej pocałunek. Wyobraża sobie, jak nazywa go "baka" i trąca delikatnie, jednak nie ucieka od jego dotyku i pozwala całować się raz jeszcze i jeszcze.
Jej mentorka, to twarda kobieta. Musi być naprawdę opiekuńcza. Pewnie musieliby ukrywać swoją fascynację przed wszystkimi. Ciche uczucie zmieniłoby się w żarliwą miłość, z której nie było już odwrotu. Pochłonęłaby ich całkowicie. Może musieliby uciekać.
O Kami!
Tsunade by ich szukała. To mogło wywołać następną wojnę, rzecz jasna łagodniejsza od tej, którą przeżyli. Suna stanęłaby po stronie Konohy, przecież mają dobre stosunki od czasów nowego Kazekage i razem próbowaliby zniszczyć Kumo. Hokage wysłałaby kogoś, żeby odzyskać dziewczynę. Może nawet Sharingan Kakashiego, podobno był ich katem do zadań specjalnych. Przebiłby jego ciało kataną albo uwięził w wiecznym genjutsu i zabrał jego miłość!
Upił kolejny łyk, żeby alkohol pomógł mu ze stratą.
Może by go nie chciała? Mimo, że próbowałby pokazać się z jak najlepszej strony, to jej serce zostałoby zamknięte? Wysyłałby kwiaty i prezenty. Może nawet fioletowy kamień, który jest popularnym podarunkiem w Kumo jako symbol miłości. Wyrzuciłaby go do któregoś z lasów Konohy. Ludzie przechodziliby obok nawet nie patrząc, co leży na ziemi, a to przecież symbol jego miłości!
Podobno dziewczyna jest nie tylko medykiem, ale zna również taijutsu, którego używa Hokage. Któregoś dnia jego starania zacząłby ją irytować i męczyć. Złapałaby go wtedy i użyła tej strasznej siły. Pewnie mogłaby złamać mu kark jednym ruchem. Jego ciało spocznie obok fioletowego kamienia.
Ciarki przebiegły mu po kręgosłupie.
A może jest drapieżnikiem? Typem cichej wody, która tak naprawdę jest dziką kocicą. Po paru minutach flirtu i gorącej rozmowy zaproponowałaby spacer. Później w jednej z bocznych uliczek przyparłaby go do murów jakiegoś budynku i całowała żarliwie. Rozbudziła jego zmysły, jak jeszcze nikt wcześniej tego nie zrobił. Jego dłonie sunęły po jej ciele błagając o więcej. Nagle ktoś się pojawił! Na przykład ten blondyn, który ich uratował, jinchuriki lisa. Podobno się przyjaźnią, ale ona może chciała tylko go użyć, żeby wzbudzić w Naruto zazdrość. Wściekłby się i przy użyciu chakry bestii zabił go na miejscu. W taki sposób może u nich zdobywa się dziewczyny?
Omoi skulił się na samą myśl.
Ludzie chodzili dookoła, więc nie zwrócił uwagi na dźwięk kolejnych kroków. Aż ktoś stanął przed nim. Podniósł oczy i zobaczył ją przed sobą.
— Cześć, obserwujesz mnie od jakiegoś czasu. Chciałam się przywitać. Jestem Sakura.
Mężczyzna wstał gwałtownie upuszczając gliniany kubek. Jego dłonie spoczęły na jej ramionach. Była niższa, ale nadal przerażająca.
Sakura, pomyślała. To do niej pasuje.
— Jestem za młody, przepraszam! Nie umrę w imię tej miłości! — krzyknął.
I już go nie było.
— A jemu co się stało? — Sakura zmarszczyła brwi. — Powiedziałam coś nie tak?
— Omoi jest wyjątkowy — zaśmiał się Cee. — Idzie się do tego przyzwyczaić. Opowiedz mi więcej o pieczęci. Trzy lata zbierania chakry? Cholera, myślałem, że to będzie łatwiejsze.
CZYTASZ
Zamówienia na zbawienie | Zbiór one-shotów
RomanceJest to zbiór moich tekstów z bloga Zbawienie na sprzedaż, z których jestem najbardziej zadowolna. Co kilka miesięcy otwieramy zamówienia na one-shoty, o których chcielibyście przeczytać. Nie istnieje określony motyw przewodni poza fondomem Naruto...