Tekst pisany dla Anonimka
Sai x Ino, romans, dramat, nieszczęśliwa miłość
Postacie poboczne: Chōji, Shikamaru, Temari, Sasuke, Sakura, Naruto, Gengo
________________________________________
Na wstępie powiem, że trochę pobawiłam się kanonicznym wydarzeniem z SaiIno. W anime misja, podczas której Ino ratuje Saia była początkiem ich związku. Tutaj byli już ze sobą jakiś czas.
________________________________________
Miał te przeklęte, cudowne oczy. Niemal identyczne. Tak łatwo było pomyśleć, że patrzy na Sasuke, kiedy skupiała się tylko na nich, a obrys twarzy się rozmazywał.
— Jesteś do niego zbyt podobny, żebym cię nie porównywała — powiedziała, mieszając białą kawę w dużym czerwonym kubku. Upiła łyk, ale nadal była za mało słodka. Dodała kolejną kostkę cukru.
Nie lubiła jego uśmiechu. Był dziwny, sztywny, przyklejony do twarzy. Czasami miała wrażenie, że kiedy dotknie jego warg wyczuje, że są sztuczne. Nie powinien być tak łatwy do odczytania, przecież był w Korzeniach. Najwyraźniej Sai nie grał w ogóle albo był najgorszym aktorem na świecie.
Może o to w tym chodzi, pomyślała. Człowiek czuje dyskomfort i przestaje dążyć, przestaje analizować. Szpieg idealny, który wymusza na tobie odwrócenie wzroku.
Przeczesała palcami długi koński ogon. Pojedyncze blond włosy zostały w jej dłoni. Strzepnęła je na chodnik.
— Nie mam nic przeciwko — zapewnił.
Nie chciała w to wierzyć, ale nie potrafiła niczego z niego odczytać. To pomagało, kiedy uzmysłowiła sobie, że jest równie wielką zagadką, co Sasuke.
________________________________________
Wszystko trwało tygodnie, zaledwie tygodnie, ale ona nie była okrutna. Nie mogła brnąć w to głębiej, wodząc go za nos. Dni wypełnione słodkimi słówkami, wspólnymi spacerami i trzymaniem się za ręce przypominały powieść miłosną skierowaną do dojrzewających nastolatek. Ino uważała, że to tylko jego próba wpasowania się w zaistniałą sytuację. Kiedy zaproponował związek (tak oficjalnie, tak rzeczowo) pół roku po wojnie, myślała że to kiepski żart. Takie coś mógłby wymyślić Naruto i podjudzić go do uczestnictwa w zabawie. Dlatego go zbyła, niemal szydziła z głupiego pomysłu, ale nie potrafiła śmiać się w twarz osobie, która miała oczy Sasuke. Po prostu odeszła, mówiąc żeby poszukał sobie innej naiwnej. Był jednak cierpliwy w dążeniu do celu, a kiedy nie widziała w pobliżu Uzumaki'ego i myśli o podłym żarcie przestałby być tak oczywiste, zgodziła się. Była młoda, bez zobowiązań i potrzebowała zabawy. Konoha przecież nie stanie przez to w ogniu.
Sześć tygodni łagodnych podchodów sprawiły, że zaczęła czuć się źle. Zgodziła się, ponieważ Sai przypominał Sasuke. To był główny powód, niemal jedyny. Cóż, Ino zawsze patrzyła na wygląd, to żadna tajemnica, a to że tak dobrze wpasował się w jej pierwszą, niespełnioną miłość było niemal znakiem z góry. Po czasie dogoniły ją wyrzuty sumienia. Wykorzystywała go. Nie była potworem, żeby ciągnąć to w nieskończoność. Wątpiła, żeby zdążył poczuć coś prawdziwego, więc dzisiejsze spotkanie było idealnym pretekstem do zerwania tego udawanego związku. Nawet jeśli trzymała go za dłoń, pozwalała, żeby objął ją ramieniem lub odwiedzał w kwiaciarni, to zawsze wyobrażała sobie Sasuke. Dlatego nie było w tym nawet grama prawdy.
CZYTASZ
Zamówienia na zbawienie | Zbiór one-shotów
RomanceJest to zbiór moich tekstów z bloga Zbawienie na sprzedaż, z których jestem najbardziej zadowolna. Co kilka miesięcy otwieramy zamówienia na one-shoty, o których chcielibyście przeczytać. Nie istnieje określony motyw przewodni poza fondomem Naruto...