Kompletne [TsunaShizu]

26 1 0
                                    

Tekst dla Black

Tsuande x Shisune, yuri, długoletni związek, trochę tajemnicy

Bohaterowie poboczni: (wspomnienie) Sakura, Dan Kato


Budzą ją pocałunki. Leniwe i gorące. Płyną delikatnie po ustach, kiedy obraz świata nadal jest rozmyty. Czuje zęby na dolnej wardze, ale ból się nie pojawia, to zawsze jest błogość. Ciepły oddech otula jej policzki. Pachnie cynamonową kawą, tak słodką, że smak przytłacza każdy inny. Gorący język próbuje wemknąć się w środek uchylonych warg. Dotyk jest otumaniający i nie potrafi mu się oprzeć. Nigdy tak naprawdę nie próbowała.

Shizune próbuje się poruszyć, jednak ciężar drugiego ciała skutecznie to uniemożliwia. W sennym zastoju wszelkie bodźce przychodzą z opóźnieniem. Najpierw rozpoznaje dłonie – głodne i chciwe, które pną się w górę jej talii, żeby zaraz spaść w dół i zacząć wędrówkę od nowa. Czasami zahaczają o rąbek koszuli, unosząc niby przypadkowo i ciesząc się ciepłem odsłoniętej skóry. Później czuje kolano wciśnięte między jej nogi. Napiera – nie mocno, nie słabo – a Shizune nie może się zatrzymać, nie wie nawet kiedy zaczęła się ruszać w tym samym rytmie. Biodra unoszą się i opadają, ocierając o ciało kochanki. Przyjemne tarcie rozbudza uśpione pragnienia. Na końcu zauważa oczy – przymknięte powieki pokazują tylko skrawek bursztynowych tęczówek, ale nawet w niekompletnym fragmencie widzi w nich pasję (coś, czego nigdy nie nazwały) i tonie w tym doznaniu. Jest jak wezbrana rzeka, która porywa wszystko na swojej drodze. Jeśli w nią wpadniesz nie ma mowy o zaczerpnięciu głębokiego oddechu.

Nie patrzy w okno, nie kiedy ma przed sobą kobieta, która trzyma w garści wszystkie jej marzenia i lęki, ale jasne promienie słońca podpowiadają resztkom racjonalnych myśli, że niedawno nastał świt. Mają jeszcze dużo czasu zanim codzienność znów ruszy, a one będą toczyć się rytmem dnia.

Wioska to coś nowego. Shizune tak długo była poza Konohą, że niemal zapomniała jak żyje się w społeczeństwie shinobi.

Czasami tęskni za podróżami, za byciem w ruchu. Wtedy mogły mieć siebie w każdej chwili, nawet jeśli rzadko z tego korzystały. To zawsze było sekretem. Ale nie tym brudnym, wstydliwym, który ukrywasz za wszelką cenę, do ostatniej kropli krwi. Nie, to była tajemnica przeznaczona tylko dla nich dwóch, coś drogocennego, wymagającego chronienia.

Nic się nie zmieniło. Tempo nienazwanego uczucia, które dzieliły i ich rutyna pozostały niemal identyczne, jednak Shizune wydawało się, że wszystko jest inaczej. Tytuł, obowiązki, praca i dom – jedno miejsce, te samo, do którego wracały, a nie kolejny wynajęty pokój w karczmie – spajały je razem jak jeszcze nic wcześniej. Czy teraz tworzył coś bardziej stabilnego? Takie miała wrażenie. To była jej niewypowiedziane prośba.

Czy jeśli znajdzie się ktoś inny, kto przejmie od Tsunade rolę Kage, ta stabilność znów się rozpadnie? Senju wróci na szlak, a Shizune ruszy za nią, tak jak zawsze. To nie jest życie, które blondynka wybrałaby, mając do dyspozycji inne opcje. Czy ponownie włócząc się po świecie, na nowo stałby się tylko towarzyszami wspólnej drogi?

Wzdycha. Ten dźwięk miesza w sobie rozdrażnienie ponurymi myślami i błogość wywołaną dotykiem na skórze.

Zastanawianie się nad wymyślonymi scenariuszami jest głupie, wprowadza zamęt do głowy. Przecież ich dynamika nigdy się nie zmienia. Zetknięcia ust nie są bardziej lub mniej namiętne odkąd po raz pierwszy drugie wargi złożyły zakazany pocałunek. Oczy Tsunade zawsze patrzą na nią w ten sam sposób – pochłaniając całkowicie, chciwe i zamglone uczuciem. Shizune nie dostaje mało, od samego początku niemal dławi się intensywnością ich romansu. Dlaczego miałaby chcieć więcej, skoro ledwo może sprostać temu, co Tsunade z nią robi?

To sprawka słowa, które zawsze wisi w próżni, niewypowiedziane, ale istniejące w każdym dotyku i spojrzeniu. Chciałaby po prostu usłyszeć, że należy do niej. Ale Tsunade nie jest osobą, która mówi o miłości, nie odkąd miłość po raz pierwszy ją złamała. Shizune doskonale o tym wie. Widzi to w nawet w wyrazie oczu Senju, kiedy patrzy na Sakurę. Nie ważne o jaki rodzaj miłości chodzi, nawet tą matczyną, którą obdarza dziewczynę, którą wzięła pod swoje skrzydła. Shizune zna każdą myśl Tsunade i każdy strach, który ma w sobie. Wie, że żadne zapewnienia nie są możliwe, nie ważne w stosunku do kogo. Panika zabiera jej głos. Strata czegoś niesklasyfikowanego jest dużo łatwiejsza.

Kocha to jak bezbronna może być kobieta z tytułem Sannina. Wojownicza, która potrafi skruszyć kamień w dłoniach nawet bez użycia chakry. Kocha, że pokazała jej bezbronną, słabą stronę siebie. Jak rozpada się w jej dotyku, kiedy tworzą nową, wspólną historię. Kiedy szczytuje w jej ramionach i kiedy siedzą na kanapie czytając raporty. Kocha wszystko czym Tsunade jest.

Drżący oddech łaskocze ją w twarz. Ich rytm jest inny. Shizune potrzebuje wolnego dotyku, który niemal posyła rozum i ciało w objęcia szaleństwa. I właśnie to dostaje. Leniwą pieszczotę, drżenie ciała, pierwsze objawy obłędu. Próbuje odnaleźć się w tym wszystkim, przekroczyć granice zatracenia, bo chce, pragnie, potrzebuje oddać intensywność, która przenika ją na wskroś. Nie lubi sama spadać z wysoka, uwielbia mieć ją przy sobie. Kiedy na sekundę wraca jasność umysłu, nie waha się nawet przez moment. Usta odnajdują drugie w mokrym pocałunku pełnym potrzeb i rozpaczy. Dłoń wkrada się między uda kochanki. Nie napotyka bariery materiału i uśmiecha się przelotnie. Daje jej inny rodzaj dotyku. Tam gdzie Shizune potrzebuje powolnych, zabierających rozum ruchów, Tsunade oczekuje pasji. Więc jej palec wskazujący odnajduje skupisko mięśni między dolnymi wargami kochanki i poświęca mu całą uwagę. To szybkie, równomierne uderzenia we właściwy punkt sprawiają, że jej ciało drży. Shizune czasami używa drobnych ładunków chakry, a Senju krzyczy głośno. Na samym początku zaniepokojeni ANBU zerkali w okno ich sypialnie. Bardzo szybko przestali.

Ręce Tsunade zaczynają drżeć. Tak słodko niekontrolowanie, kiedy traci stabilność i ląduje na poduszce obok. Upadła na tak wiele sposobów: w ekstazie, złamana, zniszczona i przytłoczona szczęściem. Shizune kocha każdy z nich, bo to świadczy, że wszystko jest dla jej oczu, niczego nie ukrywa.

Tym razem są ciche, bo każdy krzyk i sfrustrowane westchnienia zagłuszają pocałunki. Mimo to każda z nich to czuje. Chakra elektryzuje powietrze w pokoju, a one próbują być jeszcze bliżej siebie. Wszystko eksploduje, a później powoli rozmywa się w powietrzu – zupełnie jak chmury smagane wiatrem.

— Napijesz się kawy? — Blondynka obluzuje czerwone, napuchnięte usta.

— Czy już nie miałaś jednej?

Śmiech sprawia, że gardło, w zagięciu którego Shizune chowa twarz, lekko drga. Czuje jej śmiech na swoim ciele.

Kiedyś myślała, że wszystko wydarzyło się przez tęsknotę. Nie sposób było ominąć takie myśli, skoro dzieliła krew z mężczyzną, którego Tsunade kochała przed nią. Dlatego, że ich twarze są tak podobne, a poza nazwiskiem łączyli także wartości życiowe. Shizune nie chciał nigdy zostać kage, ale pragnęła obronić każdego, kto był jej bliski tak samo jak Dan. Dlatego stała się uzdrowicielem.

Bała się zapytać czy to prawda. Na samym początku Shizune widziała ich uczucie jako chwiejny domek z kart. Obawiała się dokładać kolejnej, żeby wszystko nie runęło, przeleciało między jej palcami, kiedy próbowałaby złapać chociaż fragment z tego, co je łączyło. Wtedy nauczyła się czytać Tsunade. Spojrzenie, dotyk, mowa ciała – wszystko krzyczało, że nie jest zastępstwem, że chce ją dlatego, że jest sobą, a nie substytutem. Dan nie był tematem tabu, a wspomnieniem osoby, która ukształtowała je obie choć na różne sposób. Był kimś, kto pozwolił im się odnaleźć.

— Potrzebuję więcej kofeiny, żeby poradzić sobie z tym cyrkiem.

— Proszę, tylko nie słodź mojej.

Shizune zawsze będzie mieć niedorzeczne myśli i obawy, przez które jej gardło się ściska i nie pozwala zaczerpnąć oddechu. Taka już jest. Będzie się zastanawiać kiedy nadejdzie koniec, nawet jeśli adoracja Tsunade nigdy nie ustanie. Patrząc na popołudniowe słońce i chmury wolno płynące po horyzoncie, będzie sobie wyobrażać puste życie bez niej. Ale każdego wieczoru wszystko znika. Jest tylko dotyk, zapach cynamonu i słowo, które wisi w próżni, którego Tsunade nie potrafi powiedzieć na głos, ale pokazuje je każdym skrawkiem siebie. Razem tworzą coś dobrego, coś prawdziwego. To jest ich miłość. Razem są kompletne. 

Zamówienia na zbawienie | Zbiór one-shotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz