Spojrzenie [GaaSaku]

61 10 0
                                    

Tekst dla Sayuri Shirai

Gaara x Sakura, demon, zagubienie, jednostronne uczucie, pokuta, grzesznik 

Bohaterowie poboczni: Naruto, Shukaku


Pierwszy raz chciałem coś powiedzieć przy naszym spotkaniu po pamiętnym egzaminie na chunnina. To była jedna z tych wielu misji scalających Sune i Konohe. Integracja po wojnie, te sprawy. Moją przemowę układałem po stokroć w głowie, a szyderczy śmiech Shukaku wtórował każdemu słowu. Pierwotnie ten śmieszny wywód miał trafić najpierw do Naruto, a jego promienny uśmiech powinien dodać skrzydeł spaczonej duszy. Jednak wieczny optymista wyruszył w podróż, a Uchiha zniknął i Liść nie chciał skomentować tego nawet pojedynczym słowem. Prawda wypłynęła wiele miesięcy później.

Pomyślałem wówczas, że chyba dobrym rozwiązanie będzie zacząć oczyszczenie od niej. Była członkiem drużyny, która mnie zmieniła, a którą skrzywdziłem najbardziej. Reszta musiała poczekać.

Nie oczekiwałem białej karty, bo niektórych zbrodni się nie zapomina. Wybaczenie to inna kwestia. Chciałem tylko zrzucić balast, który powoli ciągnął mnie na dno. Szepty demona ucichły, ale głos bijuu wciąż krył się gdzieś głęboko w głowie. Nie mogłem pozwolić, żeby znów wypłynął na powierzchnię. Pragnęłam szansy na polepszenie stosunków z osobą, która widziała mnie w najgorszym okresie; by w potworze zobaczyła człowieka.

Niczego więcej nie oczekiwałem, wystarczyłaby szczątkowa relacja. Nawet mając dwanaście lat nie byłem na tyle głupi, żeby żądać przyjaźni.

Jej grzecznościowy ton dodał mi skrzydeł. Mówiła z szacunkiem, do osoby, która zasłużyła na splunięcie w twarz. Pełen euforii powtórzyłem w myślach po raz kolejny śmieszną, niezgrabną przemowę i zrównałem nasz wzrok... I nie mogłem wypowiedzieć pojedynczego słowa. W jej oczach zobaczyłem przejmujący strach. Był tak wielki, że spłynął także na mnie, a jego zimne dłonie zacisnęły się na moim gardle. Stałem sparaliżowany i widząc jak bardzo się mnie lęka, nawet ja zacząłem czuć przejmującą trwogę przed sobą. Nigdy nie próbowałem postawić się na miejscu drugiej osoby i wiedza ta spadła na mnie jak grom z jasnego nieba.

Odwróciłem się i czułem w jakim szaleńczym tempie bije moje serce. Przegrałem, a śmiech Shukaku zagrzmiał donośnie.


__________________________________________________


Pierwotna wersja jest taka, że sam, w przypływie heroizmu, stanąłem naprzeciw Akatsuki. Oczywiście taki był plan. Pamiętam, że wspinałem się po stopniach siedziby Kazekage, a z dachu miałem ruszyć na wroga. Jednak w połowie drogi naprzeciw mnie stanęli ludzie ze starszyzny wioski.

— Musisz się poświęcić — powiedział jeden z nich.

Przytaknąłem mijając pomarszczonych, smutnych starców bez słowa. Oczekiwali, że pójdę z wrogiem dobrowolnie, złożę broń, wywieszę białą flagę. Chcieli tylko pozbyć się problemu, choć w tamtej chwili nie wiedziałem czy mają na myśli mnie, czy Akatsuki. Może to było bardziej racjonalne posunięcie, mniejsze straty. Ale dusza wojownika tkwi nawet we mnie. Nie potrafiłem odejść nie próbując.

Po potyczce nie nastąpiła ciemność. Byłem w bardzo jasnym miejscu, sam jak palec, zupełnie jak przez całe życie. Nieoczekiwanie spotkałem tam Naruto i zamiast szczęścia, poczułem żal ściskający moje serce. Tylko nie on. Ten nadpobudliwy shinobi miał szanse na szczęście, o którym ja nie mogłem nawet śnić.

Zamówienia na zbawienie | Zbiór one-shotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz