Gwiazdy [HinaSaku]

45 5 0
                                    

Tekst dla Black

Hinata x Sakura, yuri, nieszczęśliwe małżeństwo, romans 

Bohaterowie poboczni: Naruto, Himawari, Boruto, Sarada, Shikadai, ChoCho


Chociaż na zewnątrz panował ciemny, jesienny wieczór, to małe lampki zawieszone na ścianie rzucały przyjemne, ciepłe światło na kanapę. Kiedyś Himawari zauważyła je w sklepie "wszystko po 50 ryō" i absolutnie się w nich zakochała. Cały baldachim nad łóżkiem w jej dziecięcej sypialni ozdobiły wspólnie żółtymi i pomarańczowymi gwiazdkami. Było ich tak dużo, że przy wieczornej zabawie nie potrzebowała innego źródła światła aby widzieć każdy kąt niewielkiego królestwa.

Hinata miała w sobie coś z dziecka – dziewczynki, ograniczanej sztywnymi zasadami w wielkiej i zimnej posiadłości Hyūga, dziewczynki, która nigdy nie mogła mieć ładnych rzeczy, eksportowanych z innych wiosek – dlatego w dorosłym życiu pozwalała sobie na małe wariactwa, na które jej ojciec patrzyłby z drwiną lub złością. Piąty, nadprogramowy łańcuch mleczno-żółtych gwiazd zawiesiła nad rodzinnym portretem w salonie. To było tak niewiele, a jednak dawało jej satysfakcję i radość. Lubiła siedzieć przy ich nikłym blasku z kubkiem herbaty.

Jej własne niebo wypełnione gwiazdami, mawiała. Tylko tutaj mogła je podziwiać. Nadal czuła się osaczona pod milionami tych prawdziwych. Miała wrażenie, że ją obserwują. Tysiące odległych, obcych oczu śledziły każdy jej krok, tak jak robił to kiedyś Toneri. Nie potrafiła nikomu tego powiedzieć, ale pomimo długich lat dzielących ją od tego wydarzenia, wciąż bała się jego niespodziewanego powrotu. Czasami miała wrażenie, że cały świat nie jest wystarczająco duży, żeby ukryć się przed nachalnym wzrokiem, podskórnym, pieczącym uczuciem...

— Hinata?

Mrugnęła, zbierając rozrzucone myśli.

Ach, kolacja.

Odstawiła kubek z jaśminową herbatą na niewielki szklany stolik. Na ten mebel jej ojciec też spojrzałby z dezaprobatą. Zbyt "nowoczesny", prychnął z pogardą i nieruchomą twarzą.

Zrzuciła ciepły koc z kolan i usiadła prosto, w pozycji, którą pamiętała z dzieciństwa. Niektórych przyzwyczajeń nie sposób się pozbyć. Podniosła mleczne oczy na twarz męża. Nie musiała używać Byakugan, żeby w półmroku dostrzec jego mimikę. Jej wzrok był dobry i bez tego.

— Nic się nie stało.

Głos kobiety już dawno przestał drżeć. To jeden z tych małych sukcesów, które ludzie skwitowaliby śmiechem, może drwiną (co to ma być za sukces?), ale dla Hinaty to dużo. Pamiętała jaka była kiedyś i widząc progres, coś czego nikt jej już nigdy nie zabierze, czuła ukłucie dumy.

— Jesteś pewna? — zapytał. Jasne brwi mężczyzny zbiegały się ku sobie, kiedy zmarszczy czoło.

Nadal używał tego słodkiego, niepewnego tonu. Przed latami pytał ją czy na pewno go chce, czemu wybiera go zamiast swojej rodziny, czy wybaczyła mu, że nie zdołał ocalić Neji'ego. Dziś ten głos towarzyszył tylko wymówkom i pytaniom czy naprawdę pozwala mu kolejne potknięcia. Chciałaby westchnąć, ale starała się, żeby niczego nie zauważył. Nie pozwalała, po prostu nie miała wyboru.

— To nic, Naruto. Niecodziennie Kazekage przybywa z wizyta dyplomatyczną — odpowiedziała spokojnie.

Była wdzięczna losowi za okoliczności, bo rzeczywiście to coś wyjątkowego, co mogli mu wybaczyć. Chociaż wychowała się w sztywnym klanie z tradycjami, to już dawno wyparła wszystkie głupie zachowania, które wpajał jej ojciec. Kolacja z samym Gaarą to napięta atmosfera, której dzieci nie lubiły. Dlaczego miała je na to skazywać? Wystarczyłby sam Kankuro, żeby rozładować napięcie, ale tym razem nie miał pojawić się w wiosce.

Zamówienia na zbawienie | Zbiór one-shotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz