(Start; 10 sieepień 2021, 23:12)
Pov: George
Dzisiaj był piątek, dzień wyjazdu Clay'a.
Siedziałem właśnie na ostatniej lekcji, języku niemieckim. Za sześć minut miał rozpocząć się weekend. Moja głowa rozbolewała po całym dniu siedzenia w tym budynku.
Wilbur siedział koło mnie uważnie słuchając nauczycielki, podczas gdy ja myślałem, że zaraz zasnę.
Uczę się bardzo dobrze, we wszystkich przedmiotach mam piątki, po za niemieckim.
Siedziałem bazgrając na ostatniej stronie zeszytu, pani Greengrass przepytywała uczniów z poprzedniego tematu.
Błagałem, by nie wybrała mnie. Nie pamiętałem nic z poprzedniej lekcji. Mój pech umiał mnie zawieźć, lecz pomimo tego nadal często zapadałem w nadzieję.
"Teraz George..." moje serce natychmiast stanęło, myślałem, że to mój koniec. "Johnson." dokończyła, a moje serce natychmiast wróciło na równy tor.
George Johnson to jeden blondyn z mojej szkoły, który był brany za osobę z dużym ego, ale potrafił się dobrze zachować, w końcu nie bez powodu jest na profilu psychologicznym.
Gdy Johnson skończył opowiadać o poprzednim temacie, zadzwonił dzwonek, któremu w duszy dziękowałem na kolanach.
Wszyscy opuścili klasę z okrzykami radości, ze względu na zaczynający się weekend, którego chciałem uniknąć na drodze swojego życia. Jedynym pocieszeniem była przerwa od tego miejsca.
"Wracamy razem?" zaproponował Wilbur.
Pokiwałem głową na zgodę, po czym ruszyliśmy w stronę szafek, by wziąć kurtki.
Nasze szafki nie były daleko. Droga trwała około minutę, a cała została przegadana o planach na te dwa dni.
Gdy doszliśmy do szafek wykręciłem kod do swojej, a Wilbur do swojej i wzięliśmy potrzebne rzeczy, odkładając kilka książek.
"Możesz się spotkać jutro?" spytał.
"Tak, nie mam planów." zgodziłem się, z lekkim uśmiechem.
Gdy opuściliśmy szkołę, zimny wiatr owiał mój kark. Deszcz lekko kropił, pogoda nie była najlepsza, ostatnio temperatura z dnia na dzień zaczęła spadać.
Drzewa zawierały już bardzo mało liści, wszystkie opadały na chodniki i ulice.
Po chwili wyszliśmy z terenu szkoły, londyńskimi chodnikami przemieszczało się wiele przechodniów w pośpiechu, nie którzy wracali z pracy, a nie którzy jechali odebrać swoje dzieci ze szkół. Ze względu na tłum, musieliśmy się trochę przepychać. Mieszkanie w centrum Londynu, to nie jest coś, co uwielbiam. Po chwili rozmawiania o muzyce pop i jej wykonawcach doszliśmy pod kamienicę Wilbur'a. Pożegnałem się z nim i ruszyłem w stronę mojego domu.
Mieszkałem jedną przecznicę dalej od bruneta. Założyłem słuchawki puszczając jedną z moich ulubionych playlist. Mieszkałem na dość spokojnej dzielnicy, więc wyraźnie słyszałem spadające krople deszczu na chodniki i asfalt. Deszcz padał już w miarę intensywnie, więc nałożyłem kaptur. W oddali było słychać pojedyncze pioruny. Muzyka wypełnia moją głowę, zapełniając ją myślami.
Po chwili byłem już pod swoją kamienicą. Wszedłem do środka, a fala ciepła natychmiastowo we mnie uderzyła. Przeszedłem na pierwsze piętro. Wyciągnąłem kluczyki od mieszkania i wszedłem do środka.
Kluczyki swobodnie opadły na szafkę, w domu było pusto. Zapewne rodzice byli nadal w pracy.
Ruszyłem do kuchni, nalałem sobie szklankę wody i poszedłem do pokoju.
Postanowiłem odpalić netflixa, więc tak zrobiłem. Włączyłem serial, który ostatnio bardzo mi się spodobał i wziąłem się za oglądanie.
~~~
Dochodziła godzina osiemnasta, czekałem na Clay'a w parku. Miałem się z nim spotkać teraz, ponieważ o dziewiętnastej wyjeżdża.
Park składał się z kilku ławek, drzew, krzaków i kilku lamp oświetlających teren. Wszystko tutaj było eleganckie, miało urok. Niczego nie było za dużo, proporcje wydawały się idealnie ze sobą komponować.
Po chwili zauważyłem blondyna zmierzającego w moją stronę, a moje usta ukształtowały się w lekki uśmiech.
"Clay, cześć." przywitałem się przytulając chłopaka.
"Cześć Georgie." uśmiechnął się oddając uścisk.
Usiedliśmy na ławce. Nie wiedzieliśmy od czego zacząć.
"Słuchaj, obiecuję, że zadzwonię jutro wieczorem. Będziemy mogli gadać i oglądać filmy, cokolwiek. Co ty na to?" przerwał ciszę.
"Jestem za." powiedziałem uśmiechając się delikatnie.
"Przykro mi, że mamy ograniczenie, ale moja mama musi jechać na kontrolę do szpitala na trzy dni. Dlatego jadę do mojego kuzyna, ponieważ nie miałbym z kim lecieć do ojca na Florydę, by się mną zajął." wyjaśnił.
"Spoko, rozumiem." odpowiedziałem. "Wierzę, że twoja mama z tego wyjdzie." poklepałem go delikatnie po ramieniu.
Mama Clay'a posiada tarczycę, ostatnio zaczęło jej się lekko pogarszać, więc jedzie na kontrolę.
Gadałem chwilę z blondynem, aż doszła za kwadrans dziewiętnasta, chłopak musiał wracać do domu. Więc pożegnałem się z nim i posiedziałem jeszcze chwilę w parku, aż stwierdziłem, że również wrócę do domu.
(Koniec; 11 sierpień 2021, 01:28)
~~~
Vote?
714 słów!
Miłego dnia/nocy!<3
CZYTASZ
Tylko nie zapomnij • Dreamnotfound
FanficZależy mi, lecz co mam zrobić, gdy twoje serce poddało się komuś innemu? ~~~ ⚠️Okładka jest z aplikacji pinterest, nie znam autora!⚠️ ⚠️Jeśli będzie potrzeba to TW będziecie mieli na początku rozdziłów.⚠️ ⚠️KOMENTUJCIE I NIE PRZEJMUJCIE SIE SPAMEM...