•Szmata•

911 74 157
                                    

(POPEŁNIŁAM NAJWIĘKSZY BŁĄD NA ŚWIECIE, mam zaplanowany każdy rozdział i nie powiem ile ich jest, ale w każdym pisze se co będzie się w nim działo tak w skrócie I W POPRZEDNIM ROZDZIALE TEGO NIE USUNĘŁAM, PRZEPRASZAM)

(Why'd you only call me when you're high? - Artic Monkeys)

⚠️TW:⚠️
- Używki

Pov: Dream

Stałem przed drzwiami do domu Quackity'kiego, nacisnąłem dzwonek po chwili i czekałem. Z domu było słychać głośną muzykę, po minucie w drzwiach pojawił się Quackity.

- Hej Clay, wejdź. - powiedział.

Wszedłem do środka, na podłodze siedział Karl, Sapnap, George i Cadance grający w butelkę.

Usiadłem koło nich, witając się i gra ciągła się w najlepsze. Nie przepadałem za butelką, jak nikt z tąd. Dlatego Quackity pisał, że byśmy się nie zgodzili na wieczór u niego, bo chciałby grać w butelkę. Ale te rundy akurat były ciekawe.

Nick zakręcił butelką i wypadło na mnie.

- No więc, pytanie czy wyzwanie? - spytał.

- Pytanie. - odpowiedziałem.

- Czy jesteś zazdrosny o kogoś z tego kółka? - spytał.

Wiem do czego zmierzał, spiorunowałem go wzrokiem. Jakby można było nim zabijać to już by leżał.

- Tak. - odparłem.

- Uhuhuuuu~ - podjarał się Quackity.

Zakręciłem butelką, butelka padła na brunetkę.

- Wyzwanie. - powiedziała.

- Przestań sie na mnie nonstop patrzeć, szmato. - mruknąłem.

- Clay!? - spytał George.

- Nonstop się na mnie patrzy, powiedz jej coś. - wzruszyłem ramionami.

- Ty wiesz kim jest mój ojciec? - spytała.

- Typowa gadka rozpieszczonej szmaty. - odparłem a Sapnap patrzał na mnie nie dowierzając.

- Dobra ludzie, spokój. - powiedział Karl.

- Nie wtrącaj się! - krzyknęła na niego.

Karl wzdrygnął się podnosząc ręce w geście obronnym.

- Przestań się drzeć, bo jesteś tu nikim. - powiedziałem.

- George, idziemy. - wstała podając mu rękę.

- Co ty tu wogule odwalasz, hm? Drzesz się na moich przyjaciół, a teraz jeszcze karzesz mi wybrać między tobą a Clay'em? - spytałem.

Dziewczyna wyszła trzaskając drzwiami.

Quackity, Karl i Sapnap wybuchli okrzykami radości. Ja i George siedzieliśmy patrząc sobie w oczy. Wszystko było jak przez mgłę.

Zauważyłem, że jego oczy się zaszkliły i poszedł na górę.

- Zaraz wrócę. - mruknąłem do reszty i ruszyłem w kierunku chłopaka.

Zamknął się w pokoju Quackity'kiego. Gdy wszedłem tam lekko uchylając drzwi, zauważyłem pokój o granatowych ścianach, łóżko było ciemno brązowe, tak samo jak półka na telewizor, biórko zapełnione trzema monitorami i szafa.

- George. - podszedłem do skulonego chłopaka na łóżku, który cicho płakał.

Usiadłem koło niego a on wtulił się w mój tors.

Oparłem się o ścianę, chłopak nadal leżał na mojej klatce piersiowej.

Po chwili usłyszałem, że zasnął, sam odpłynąłem po minucie.

~~~

Pov: Sapnap

- CLAYYYYY~, GEORGEEEEE~~ CHODŹCIE DO NASSSS~ - mówiłem przeszukując pomieszczenia z Karlem na piętrze, w poszukiwaniu ich.

Nie mogłem opanować śmiechu, wszystko było jak przez mgłę, na dodatek kręciło mi się w głowie.

- Ej Sap, czy ja dobrze widzę!? - krzyknął szeptem podjarany przy drzwiach do pokoju Quackity'kiego.

Podszedłem do niego chwiejącym krokiem, po czym moje brwi uniosły się, a na twarzy wyrósł banan. To samo co u Karl'a.

Widząc śpiących i wtulających się w siebie dwójkę naszych przyjaciół zalało mnie tsunami słodkości.

Karl wyciągnął telefon pstrykając im zdjęcia.

~~~

- Quackity, śpisz dzisiaj z nami na dolee~ - powiedział Karl.

- Co kurwa? - spytał upuszczając jointa ze swojej dłoni.

(Koniec: 20 sierpień 2021, 19:27)

~~~

Vote?

515 słów!

Miłego dnia/nocy!<3

Tylko nie zapomnij • DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz