I

1.8K 68 35
                                    

Pov.USA

Siedzę sobie właśnie w parku i patrzę na wiadomości na telefonie. Nie mam już siły na tego idiotę.. Każdy kolejny jego pomysł jest coraz gorszy.. Szkoda że zobaczyłem to dopiero gdy wpadł na ten „genialny" pomysł z wybudowaniem muru odgradzającego mnie od Meksyku. To prawda że Meksyk jest czasami wkurzający ale to już gruba przesada! (wiem że Trump nie jest już prezydentem USA ale to na potrzebę opowiadania)

Wyłączyłem w lekkiej złości telefon, westchnąłem głęboko i przetarłem ręką zmęczoną twarz. Już na dziś mi starczy..

Gdy już wstałem z ławki i miałem zamiar iść już w kierunku mojego domu do moich uszu doszedł pewien głośny dźwięk

- KURWA – krzyknął ktoś w pobliżu z niewyobrażalną wściekłością w głosie. Rozejrzałem się dookoła. Nikogo tu nie było. Poza jedną przyciągającą uwagę osobą stojącą przy fontannie. Najbardziej niezwykłą rzeczą w nim było to że.. ma duże, piękne białe skrzydła. Może samo to, że je ma nie jest aż tak niezwykłe bo znam jeszcze dwie takie osoby które je mają ale te były jakieś inne. Pomimo tego że miały na sobie widoczne blizny to przytłaczały swoją majestatycznością i dziwnym blaskiem

Jednak w tej chwili jakoś super majestatyczny to on nie był. Chodził w te i we w te, rzucał przekleństwami na prawo i lewo aż w końcu jego wkurzenie chyba doszło zenitu bo cisnął z całej siły telefonem o ziemię a ten rozleciał się na kawałki. Potem schował twarz w dłonie i usiadł na murku od fontanny

Nie trzeba być Sherlockiem żeby zorientować się że coś jest nie tak. A jako że jestem osobą bardzo otwartą na innych (ale bardziej po prostu wścibską) postanowiłem dowiedzieć się co. Podszedłem do niego a on nie zauważył mnie dopóki się nie odezwałem

- hej – zacząłem przyjaźnie a on spojrzał na mnie spod byka - wszystko w porządku? – zapytałem a on powiedział ciche i oschłe „tak". Ja jednak nie poddaje się tak łatwo – oh okej. Wiesz u mnie jak ktoś rzuca telefonem o ziemie i wykrzykuje przy tym milion przekleństw na minutę to oznaka, że coś jest nie w porządku ale dobra – powiedziałem i wzruszyłem ramionami

On spojrzał na mnie, dokładnie obczaił mnie wzrokiem jakby badał czego mogę od niego chcieć po czym westchnął cicho

- chodzi o mojego prezydenta. Mam go serdecznie dosyć! Przez niego wszyscy mnie nienawidzą, mówią że staje się krajem autorytarnym i ogólnie wszystko co najgorsze to ja.. – powiedział po czym znów spuścił swój wzrok w dół.

- no tak. Skąd ja to znam – powiedziałem a on znów spojrzał na mnie – ja też mam teraz trochę podobnych problemów. Ale uwierz mi, to jeszcze nie koniec świata. W końcu kiedyś to się skończy – powiedziałem i uśmiechnąłem się miło a on wstał i podszedł trochę bliżej.

- a co ty możesz wiedzieć? Pomiędzy mną a tobą jest gigantyczna różnica.. – powiedział chyba trochę smutnym tonem

- a skąd możesz wiedzieć? Nie znasz mnie –

- oczywiście że cię znam. Jesteś przecież USA! Każdy cię zna... – powiedział i skrzyżował ręce na piersi. No w sumie to tu nie mogę się kłócić – jesteś przecież wykurwiście wielki i popularny – mówił a moje ego coraz bardziej go lubiło - coś takiego jak Rosja -

Co?! Czy on mnie porównał do Rosji?!

- oj nie nie nie nie! Złe porównanie kolego – powiedziałem stanowczo – nie porównuj mnie do tego komunisty - powiedziałem a on na początku wydawał się być trochę zaskoczony moją reakcją ale po chwili na jego twarzy po raz pierwszy pojawił się uśmiech

- taa masz rację. Hah komunista i pijak – zaśmiał się a ja postanowiłem kontynuować naszą piękną wizję Rosji

- jebany wieżowiec – powiedziałem a on znów się zaśmiał. Później na zmianę rzucaliśmy obelgami w jego stronę śmiejąc się przy tym. Ale tylko do momentu aż podałem nieodpowiednią

- hahaha po prostu typowy Słowianin – wtedy on automatycznie od razu przestał się śmiać, chwycił mnie za kołnierzyk koszulki i przybliżył do siebie patrząc na mnie wściekłymi przymrużonymi oczami

- masz coś do Słowian? – powiedział jednocześnie zaciskając drugą dłoń w pięść. O no ładnie. Po tak krótkiej znajomości już jestem w stanie określić jego charakter. Oschły, uczulony na obrażanie rzeczy z nim związanych i skłonny do bójek, nawet takich w których on sam wie, że nie ma szans. Na przykład sytuacja taka jak teraz. Zapowiada się ciekawie

- em..nie, wybacz chyba trochę się zagalopowałem – powiedziałem a on skrzywił się trochę po czym mnie puścił – więc tak... zgaduje, że ty też nim jesteś – powiedziałem a on od razu wyprostował się dumnie

- tak i jestem z tego dumny – powiedział a ja uśmiechnąłem się na te słowa. To fajnie, że nie wstydzi się tego kim jest. Po chwili jednak trochę chyba posmutniał. Jakby coś sobie uświadomił – ta.. ale ty o tym nie wiedziałeś, prawda? Bo jak taki wielki i ważny kraj może wiedzieć coś o kimś takim jak ja.. Ty to nie wiesz nawet pewnie kim jestem – powiedział po czym spojrzał na mnie z ledwie zauważalną nadzieją. Ja jednak naprawdę nie wiedziałem. Nigdy nie miałem głowy do zapamiętywania osób. Pomyliłem kiedyś nawet Meksyk z Włochami. Dla mnie większość tych flag jest prawie identyczna. I ta jego też gdzieś mi świta ale...

Gdy on zobaczył moje zmieszanie ta mała nadzieja już umarła. Całkowicie już posmutniał. Kolejna cecha. Chyba małe kompleksy z powodu że jest mało znany a raczej.. mało znaczący..

- dobra.. nie ważne.. – powiedział po czym odwrócił i zaczął odchodzić – miło się gadało.. –

Nie chce kończyć tej rozmowy w ten sposób. Wydaje się być bardzo ciekawą osobą. Postanowiłem że spróbuję pogłębić trochę naszą znajomość

- masz rację, nie wiem. Ale sęk w tym że właśnie bym chciał – powiedziałem a on zatrzymał się ale wciąż nie obrócił się z powrotem w moją stronę – tak szczerze mówiąc to jesteś jedną z ciekawszych osób jakie spotkałem. I jeśli zdecydujesz się powiedzieć mi jak masz na imię to... może zechcesz również się ze mną spotkać na jakąś kawę czy coś?..- zapytałem a on odwrócił się i spojrzał na mnie zdziwionym ale też podejrzliwym wzrokiem

- Ty chcesz się umówić ze mną na kawę? – zapytał podkreślając tamte słowa.

- jutro o 17? W tej nowej kawiarni na rynku? – zapytałem drapiąc się nerwowo po karku. On westchnął ciężko i odwrócił się do mnie plecami

- jestem Polska – powiedział po czym po prostu sobie poszedł zostawiając mnie samego przy tej fontannie. Samego z moimi myślami które krążyły po mojej głowie. W końcu nie dowiedziałem się czy chce się ze mną spotkać czy nie.. No trudno.

I tak tam pójdę i będę czekać

"To nie tak" - AmePol - CountryhumansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz