Pov.USA
Dziś jest ten dzień. Dziś spotkam się z chyba pierwszą osobą którą spotkałem i która nie zemdlała z wrażenia na mój widok. To fascynujące, wiem. Muszę się dziś dobrze przygotować na to spotkanie. To zwykła kawa wiem, ale ja mam w zwyczaju olśniewać nie ważne gdzie się znajduje.
- Co ty dzisiaj taki w skowronkach? – zapytał jeden z moich młodszych braci, a mianowicie Australia
- i co się tak pindrzysz? – zapytał Zelandia
- nie mówił wam? Umówił się z kimś – powiedział Kanada głosem przepełnionym dwuznacznością i z miną najgorszego zboczeńca. Zaczyna się...
Kiedy te dwa małe przerażające bliźniaki to usłyszały to od razu na ich twarze wkradł się dwuznaczny uśmieszek po czym zaczęły skandować „USA się zakochał!"
– zamknąć się wy pierdolce małe dwa. To zwykła kawa – powiedziałem na co oni odpowiedzieli równocześnie „taa jasne". Nadal czasami przeraża mnie to, że tak często mówią to samo w tym samym czasie..
– dobra Ame, żartujemy sobie przecież – powiedział Nada po czym podszedł do mnie, objął mnie ramieniem i mocno przytulił. Tak że nie mogłem się ruszyć.. – ale musisz mi powiedzieć z kim tam idziesz. Jestem przecież twoim starszym braciszkiem i martwię się o ciebie - w jego głosie było słychać wyraźny sarkazm. To niezły mi starszy braciszek...
Gdy w końcu mnie puścił otrzepałem się z niewidzialnego kurzu i poprawiłem sobie fryzurę
– no dobra... ma na imię Polska – powiedziałem a oni wtedy wszyscy równocześnie najpierw spojrzeli na siebie a potem znów na mnie. Uśmiechy też zeszły im z twarzy - ...co?-
– Polska? A to czasami nie jest Słowianin? – zapytał trochę speszony Australijczyk
– tak i co z tego? – zapytałem podejrzliwie nie do końca wiedząc o co im chodzi
– w sensie... to nie jest czasami kuzyn.. Rosji? – powiedział a ja zaniemówiłem. O kurde no faktycznie jest na to duże prawdopodobieństwo
–co? Na serio?.. – zapytałem a oni wszyscy razem pokiwali głową na tak – ee no dobra może i... Ale w sumie co z tego? –
– przecież ty nie cierpisz Rosji.. – przypomniał NZ
– tak ale on też. To że są kuzynami nie ma żadnego znaczenia – powiedziałem i machnąłem lekceważąco ręką. Wtedy jednak wszyscy trzej mocno się do mnie przytulili.
– a co jeśli to jakiś plan Rosji? Wiesz do czego on jest zdolny..-
– może on chce żebyście się zaprzyjaźnili a potem wbije ci nóż w plecy! –
– nie chcę żeby coś ci się stało! –
Mówili wszyscy pokolei
Przez chwilę zamarłem w bezruchu. Nie spodziewałem się tego.. Po chwili jednak uśmiechnąłem się delikatnie i również ich wszystkich przytuliłem. Moi kochani..
– hej.. no spokojnie, to przecież nic takiego. Nawet jeśli jakimś cudem to by była prawda to przecież ja poradzę sobie z każdym, dobrze o tym wiecie – powiedziałem a im od razu humor się poprawił. Uśmiechnęli się szeroko i przyznali mi rację
Dobra to już prawie ta godzina, muszę iść. Pożegnałem się jeszcze z nimi i wyszedłem. Tak naprawdę byłem na miejscu już o tej 17 ale postanowiłem, że stylowo się spóźnię jakieś kilka minut. Jednak gdy w końcu tam przyszedłem... jego nadal nie było..
Szczerze trochę mnie to zmartwiło... Jednak pomyślałem że może są korki, albo nie zdążył na autobus... nawet nie dopuszczałem do siebie myśli, że mógłbym zostać wystawiony... do czasu..
Po 30min spóźnienia zacząłem tracić nadzieję. Jak to jest w ogóle możliwe? Jeszcze nigdy wcześniej mi się to nie przytrafiło. Wszyscy zawsze zabijali się o to żeby spędzić ze mną trochę czasu..
Eh.. to chyba nie ma sensu. Może akurat dziś miał coś ważnego na głowie? Eh.. już słyszę śmiech Kanady, że po raz pierwszy ktoś mnie wystawił.. Spotkam się z nim kiedy indziej. Znalezienie go nie będzie akurat dla mnie problemem..
I gdy już miałem zamiar po prostu sobie iść, zobaczyłem go
– sory że tak późno ale naprawdę długo zastanawiałem się czy chcę się z tobą spotkać na tę kawę. I naprawdę nie mogę uwierzyć że czekałeś tyle czasu.. – powiedział a ja stałem jak wryty. Nie wiem w sumie czemu. Po raz pierwszy nie wiedziałem za bardzo co mam powiedzieć – no to co? Stawiasz tę kawę? Wiesz to ja jestem tą zaproszoną stroną więc nawet nie myśl sobie że zapłacę – powiedział po czym usiadł do stolika.
Od razu na te słowa uśmiechnąłem się a może nawet lekko zaśmiałem. Nie wiem, czy kiedykolwiek ktokolwiek oprócz mojego rodzeństwa był dla mnie taki. Znaczy się taki... bezczelny? Bezpośredni? I aż się dziwie sam sobie że... nawet mi się to podobało. Wiedziałem przynajmniej że nie jest fałszywy. A przynajmniej nie na tyle żeby tylko uśmiechać się w moją stronę, śmiać się z każdego, nawet najgorszego żartu, czy przytakiwać na wszystko co mówię.
Zaczęliśmy rozmawiać dopiero gdy obydwoje dostaliśmy po kawie i dużym ciastku. Zaczęło się chyba dość standardowo. Zapytałem go o rodzinę
Jednak był to chyba zły ruch bo on od razu jakby trochę się zmieszał i posmutniał.
– oh..przepraszam jeśli to dla ciebie niewygodne. Jeśli nie chcesz to nie mu- mówiłem jednak on mi przerwał
– nie nie. Jest spoko..- powiedział jednak ja wiedziałem że nie jest. Może nie chciał wyjść na słabiaka. Może chciał udowodnić i mi i sobie że to go nie rusza - Z całej rodziny... został mi już tylko młodszy brat. – powiedział a im dalej mówił tym smutniejszy się stawał – ale... nasze relacje są specyficzne. Ja... nie widziałem go już.. dłuższy czas..- powiedział a atmosfera od razu zgęstniała. Nigdy bym nie pomyślał że tak podstawowe pytanie o rodzinę może wszystko zepsuć...
On jednak szybko również chcąc zmienić temat uśmiechnął się lekko i zapytał o moją
– oh, więc tak. Z rodzicami mam średni kontakt. Nie dogadujemy się jakoś super dobrze ale też często ich nie ma więc no. Mam jeszcze jednego starszego i dwóch młodszych braci. Ze wszystkimi mam dobry kontakt. No jedynie czasami ci młodsi trochę mnie przerażają... -
– oh..ile mają lat? –
– 10..to bliźniaki – powiedziałem a on spojrzał na mnie po czym zaśmiał się głośno
– i przerażają cię 10-latki? – zapytał ze śmiechem jednak ja cały czas miałem kamienną twarz
– jakbyś ich poznał i wiedział o nich tyle co ja też być się bał..- powiedziałem jednak on nadal się śmiał. Pierwszy raz słyszę jego śmiech i już... jestem w nim zakochany. Z-Znaczy tylko w tym śmiechu!
Bo jak się śmieje to słychać wyraźnie takie charakterystyczne „ha-ha-ha". Nigdy nie słyszałem żeby ktoś się tak śmiał. Niektórzy mogliby pomyśleć, że to sztuczne jednak ja widzę że śmieje się zupełnie naturalnie. Poza tym, ma ładny uśmiech..
Patrzyłem się na niego tak jakiś czas. I chyba trochę za długo bo w końcu usłyszałem jego głos
– Halo! Ziemia do USA! Na co się tak gapisz? – powiedział po czym zaczął się rozglądać dookoła pewnie nawet nie przypuszczając, że tym w co się tak wpatruje może być on
– oh w-wybacz. Zamyśliłem się trochę – powiedziałem trochę nerwowym tonem. On jednak miał chyba gdzieś ten ton i to na co się patrzyłem bo po prostu zaczął jakiś nowy temat.
![](https://img.wattpad.com/cover/281519049-288-k5993.jpg)
CZYTASZ
"To nie tak" - AmePol - Countryhumans
FanfictionAmeryka jest bogaty, znany, ma dobrą rodzinę i można by nawet rzec, że na pierwszy rzut oka, po prostu idealne życie. Polska natomiast to prosty, nic nie znaczący chłopak, który lubi sobie czasami porządnie popić i ma ciężki charakterek Od razu...