Pov.Polska
Z Ameryką nie widziałem się kilka dni. Spędziłem je z Węgrami żeby trochę go pocieszyć i pokazać że wciąż jest moim przyjacielem. Ale po tych kilku dniach już w sumie chciałbym się z nim zobaczyć. Znaczy nie żebym jakoś super za nim tęsknił ale.. fajnie by było znów go zobaczyć
Trzymam właśnie w rękach telefon i zastanawiam się czy napisać do niego. Boję się że jak do niego napisze to później będzie mi dogryzać że się stęskniłem czy coś w tym stylu..
Już ostatecznie zdecydowałem że jakoś to zniosę i napiszę. Jednak los się do mnie uśmiechnął. Niesamowitym zrządzeniem losu to akurat on w tej chwili do mnie napisał. No proszę jednak są takie momenty w życiu
Napisał czy nie chciałbym się może gdzieś przejść używając przy okazji do tego z milion emotek jak on to zawsze robi. Jak ktoś spojrzałby na nasze wiadomości to pomyślałby że pisze z nim tylko z litości. On używa ich więcej niż słów a ja nie użyłem ani jednej więc moje wiadomości w porównaniu do tych jego wyglądają bardzo oschle
Oczywiście zgodziłem się. Umówiliśmy się na za pół godziny w parku więc mogę w sumie już powoli wychodzić bo zanim tam dojdę to trochę zleci. Gdy zszedłem już na dół powiedziałem jeszcze Węgrom że wychodzę a on tylko powiedział obojętne „okej".
Doszedłem na miejsce jak zawsze punktualnie. A USA jak zawsze się spóźnił.
Gdy już wreszcie przyszedł pomachał do mnie już z daleka. Ja już to uznałem jako powitanie jednak on gdy podszedł bliżej... przytulił mnie.
Powiem szczerze, naprawdę się tego nie spodziewałem. Przez krótką chwilę nie wiedziałem co zrobić ale w końcu też nieudolnie oddałem przytulasa.
– dość dawno się nie widzieliśmy – powiedział a ja pomyślałem sobie że to było tylko kilka dni... - co robiłeś przez ten czas?-
– wiesz.. maiłem taki drobny incydent z Węgrami – powiedziałem jednak on czekał na rozwinięcie tematu – nic takiego, po prostu był chyba trochę o ciebie zazdrosny i się martwił –
– oh.. dobry przyjaciel z niego – powiedział z lekkim uśmiechem
– tak.. – również na mojej twarzy zawitał uśmiech. Potem zobaczyłem coś kątem oka a moje oczy od razu bardziej się rozszerzyły a na twarzy zawitał wielki uśmiech – kaczki! – krzyknąłem i szybko pobiegłem w stronę stawu w którym się znajdowały
USA na początku patrzył na mnie z niepokojem ale potem zaczął się śmiać i poszedł za mną
– mamy jakiś chleb? Chciałbym je nakarmić. Zawszę to robię gdy tylko je widzę – powiedziałem z radością małego dziecka.
– ja nic przy sobie nie mam. Chyba tym razem będą musiały wytrzymać bez darmowej wyżerki – zaśmiał się... ale to nie jest śmieszne..
– no nie.. przykro mi kaczuszki.. – powiedziałem a one automatycznie jakby zrozumiały poleciały na drugą stronę stawu gdzie nakarmił je ktoś inny
Usiedliśmy razem na ziemi przy brzegu. Zauważyłem kątem oka jak USA wpatruje się w to jak lecą a potem we mnie
– Polsko powiedz mi.. jak to jest mieć skrzydła? Jak to jest móc umieć wzbić się w powietrze bez pomocy żadnych urządzeń – powiedział z pasją w głosie wpatrując się w niebo – ah jak ja bym takie miał to latałbym bez przerwy.. – powiedział rozmarzony. Ja jednak miałem na to zupełnie inne spojrzenie...
– ta.. wiesz.. ja nie latam na nich za często.. – powiedziałem i wbiłem wzrok w ziemie. On od razu to zauważył i usiadł trochę bliżej mnie
– powiesz mi.. dlaczego?.. – zapytał cicho a ja westchnąłem lekko i pokiwałem lekko głową na tak
- wiesz po prostu... to głównie przez nie mój brat po prostu mnie nienawidzi – zaśmiałem się nerwowo aby ukryć mój smutek spowodowany myśleniem o tym. On spojrzał na mnie zdziwiony a ja wtedy spuściłem lekko głowę w dół – znaczy.. lubię sobie po prostu to wmawiać.. tak naprawdę to moja wina.. – powiedziałem po krótkiej chwili.
Widziałem jego trochę zagubiony ale współczujący wzrok. Wiedziałem, że zaraz zacznie mi gadać coś o współczuciu i innych takich. Nie chciałem tego
- po prostu – przerwałem mu aby nic nie mówił ale wtedy urwałem, nie do końca wiedząc co chcę powiedzieć – ...nasz ojciec przez to że je miałem faworyzował mnie. I to bardzo. N-no i przez to teraz nie chce mieć ze mną nic do czynienia. B-bo to nie tylko ojciec wtedy zawinił... - dokończyłem, ale słysząc jak już powoli łamie mi się głos, jak najszybciej chciałem zakończyć ten temat. Bo to mój jedyny słaby punkt do którego otwarcie umiem się przyznać sam przed sobą.. – a-ale to nie ważne. Zmienimy temat? – zapytałem uśmiechając się krzywo
Widziałem chwilowe zmieszanie na jego twarzy. Widać było, że chciał mi dać jakieś słowa pocieszenia czy coś w tym stylu, ale z drugiej wiedział, że tego nie chce. Pokiwał więc wtedy tylko lekko głową i zamilkł.
Po krótkiej chwili gdy cisza trwała już jak dla mnie za długo, odezwałem się
– teraz moja kolej.. – powiedziałem cicho a on spojrzał na mnie – co chowasz pod tymi okularami? Nie widziałem cię jeszcze bez nich –
On zastygnął na chwilę i zastanawiał się nad czymś
- to jakaś super tajemnica? Nie masz oka czy coś? – dopytywałem dalej
- nie nie, to... po prostu chyba trochę głupie.. – powiedział i trochę bardziej podkurczył nogi
- jak nie chcesz to nie musisz – powiedziałem otwarcie miłym głosem a wtedy on chyba się zdecydował. Wziął głęboki wdech i ściągnął je
Wtedy po raz pierwszy mogłem spojrzeć prosto w jego oczy. Wyjątkowe oczy
Jedno było pomarańczowe a drugie niebieskie. A na dodatek miały jeszcze na sobie wiele różnokolorowych plamek. Normalnie wyglądały jakby namalował je jakiś nowoczesny artysta
– nikt oprócz mojej rodziny jeszcze ich nie widział... jestem znany.. muszę dobrze się prezentować.. Boję się że przez tę inność ludzie źle będą na mnie patrzeć – powiedział i odwrócił lekko wzrok – nigdy ich nie lubiłem. Zawsze uważałem że jestem przez nie.. dziwny..-
Spojrzałem na niego zdziwiony. Nigdy bym nie pomyślał że Ameryka może mieć jakikolwiek... kompleks?
- to nie prawda – powiedziałem prawie od razu a on spojrzał na mnie – nie sprawiają że jesteś dziwny.. sprawiają że jesteś wyjątkowy. Są oryginalne tak jak cały ty a poza tym... n-no po prostu bardzo ładne – powiedziałem z uśmiechem co on od razu odwzajemnił i lekko się zarumienił
Siedzieliśmy jeszcze tak przez chwilę w ciszy. Ale już nie niezręcznej. Ta cisza była przyjemna i uspokajająca. Tylko ja, on i kaczki pływające na stawie
Jednak te przyjemną chwilę przerwał dźwięk który wydał jego telefon. Sprawdził to i okazało się że to jego brat
- Kanada napisał że mam już się powoli zbierać – powiedział niechętnie i wstał. Ja zaraz za nim – em.. odprowadzić cię może jeszcze? – zapytał trochę niepewnie a ja się zgodziłem. I to nawet z dużą chęcią
Już mieliśmy iść ale wtedy zauważyłem że jego okulary zostały na ziemi. Powiedziałem mu a on spojrzał na nie, podniósł je ale zamiast je założyć schował je do kieszeni rumieniąc się przy tym jednocześnie. Spojrzałem na niego zdzwiony a on tylko uśmiechnął się szeroko
USA – idziemy czy nie? -
.......................................
Wróciłam >:3
I mam nadzieje że była to ostatnia tak długa przerwa :)
CZYTASZ
"To nie tak" - AmePol - Countryhumans
FanfictionAmeryka jest bogaty, znany, ma dobrą rodzinę i można by nawet rzec, że na pierwszy rzut oka, po prostu idealne życie. Polska natomiast to prosty, nic nie znaczący chłopak, który lubi sobie czasami porządnie popić i ma ciężki charakterek Od razu...