Pov.USA
Gadaliśmy chyba z jakieś 5 godzin. W międzyczasie postanowiliśmy się przejść. Chodziliśmy tak sobie po mieście a tematy nam się nie kończyły. To był jeden z najlepszych wieczorów w moim życiu. W końcu jednak zadzwonił do mnie zmartwiony Kanada, który już chciał zacząć mnie szukać. Powiedziałem mu że wszystko w porządku i już wracam
– no to chyba koniec naszego spotkania. Powiem ci.. było fajniej niż myślałem że będzie. Inaczej wyobrażałem sobie twój charakter. Zawsze myślałem że jesteś nadętym przechwalającym się wszystkim lalusiem a tu proszę. Jesteś nim tylko po prostu masz też inne trochę lepsze cechy. – zaśmiał się a ja udałem wielką urazę
– no wiesz ty co? A ja myślałem że ty jesteś inny – powiedziałem i odwróciłem się teatralnie
– inny? To znaczy że dużo osób ci to mówi? No wiesz, jak tak to chyba już powinieneś coś z tym zrobić – powiedział po czym oboje się zaśmialiśmy
– hej właśnie. Jest już w sumie ciemno, chcesz to odwiozę cię do domu. – zaproponowałem jednak on odmówił. Powiedział że żebym poznał jego miejsce zamieszkania to jeszcze za wcześnie – oh szkoda. A chciałem cię trochę postalkować - powiedziałem smutno na co on się zaśmiał
– poza tym potrzebuję chyba trochę ruchu. Przelecę się – powiedział a ja spojrzałem na niego ze zdziwieniem
– chcesz biec taki kawał do domu kiedy ja ci tu proponuje przejazd wozem pierwszej klasy? – powiedziałem zdziwiony
– biec? Przecież powiedziałem że się przelecę.. – powiedział jednak ja nadal patrzyłem na niego niezrozumiałym wzrokiem.
Wtedy on rozprostował i pokazał mi w całej swojej okazałości swoje skrzydła, o których swoją drogą kompletnie zapomniałem. Dopiero teraz mogłem zobaczyć jak duże są. Nie tak wielkie jak u Kazachstanu ale i tak.
– co? To ty możesz na nich latać?! – zapytałem ze zdziwieniem a gdy usłyszałem potwierdzenie od razu zacząłem straszliwie zazdrościć. Takie skrzydła to by było coś – o kurde....Ej a powiedz mi.. Dałbyś może radę kogoś unieść? – zapytałem trochę nieśmiało na co on parsknął śmiechem.
– haha no niektórych to pewnie tak ale ciebie? Zapomnij ty kupo mięśni. Ty to pewnie z tonę ważysz – powiedział a ja nie wiedziałem czy uznać to za komplement czy obelgę. Zrobiłem niezadowoloną minę i skrzyżowałem ręce na piersi. On zaśmiał się, po czym wyciągnął z kieszeni jakąś kartkę i coś na niej napisał – masz. Jak ty staniesz się jakimś chuderlakiem albo ja przypakuje tak że będę silniejszy od Rosji to zadzwoń. Wtedy się przelecimy – powiedział po czym odsunął się trochę i wzbił się w powietrzę. Pomachał mi jeszcze na pożegnanie po czym zniknął mi z pola widzenia
Spojrzałem na kartkę i jak można się domyślić widniał na niej numer telefonu. I w tamtej chwili po raz pierwszy od dawna... lekko się zarumieniłem
Gdy wróciłem już do domu, praktycznie od razu gdy postawiłem w domu swoją stopę wpadł na mnie Kanada
- Jesteś w końcu! Tak się martwiłem! – Powiedział przytulając mnie mocno. Po chwili jednak jakby coś sobie uświadomił bo jak tylko mnie puścił to od razu zdzielił mnie po głowie – co to miało być?! Mówiłeś że zajmie to najdłużej 3 godziny! Wiesz co ja tu przechodziłem? 2 godziny spóźnienia to jednak trochę dużo nieprawdaż? – powiedział wyraźnie wkurzony. W sumie trochę go rozumiem
– uspokój się.....mamo – dodałem masując się po głowie a on obdarował mnie morderczym spojrzeniem – po prostu trochę straciłem poczucie czasu.. – wytłumaczyłem się jednak on nie wyglądał za bardzo na usatysfakcjonowanego z tej odpowiedzi
– Nada zostaw go. Zakochał się biedaczek – nagle pojawił się Australia przyprawiając nas o zawał serca – kiedy ktoś się zakocha to tak jest. Najpierw stracił poczucie czasu a potem to już w ogóle na noc nie będzie wracał – powiedział wzruszając ramionami. Kanada gdy tylko to usłyszał od razu zmrużył oczy i spojrzał na mnie
– co? Kanada no co ty, nie słuchaj go.. On ma 10 lat, co on może o tym wiedzieć – powiedziałem patrząc na niego z politowaniem
– a tak się składa że dużo. Ja kocham różne rzeczy w różny sposób. Kocham Zelandię, jeść różne robaki, jeździć na kangurach, chować się przed emu i gryźć ludzi po kostkach. A wszystkie te rzeczy kocham w różny sposób – powiedział dumny z siebie. Ja i Kanada spojrzeliśmy po sobie a potem znów na niego
– taa.. chyba nie do końca o to chodzi...- powiedział lekko zmieszany a potem znów zwrócił się do mnie – masz szlaban –
– że co mam? Jestem dorosły a ty jesteś moim bratem a nie rodzicem.. –
– dobra trochę przesadziłem. W takim razie nie spotkasz się z nim już więcej – powiedział a ja już wziąłem głęboki wdech żeby zacząć mu montować że jakim prawem i w ogóle ale wtedy dokończył – dopóki go nie poznamy –
Popatrzyłem na niego z zażenowaniem połączonym z gniewem. On jednak stał nieugięty więc nie za bardzo mając wybór po prostu westchnąłem głęboko i się zgodziłem
Pov.Polska
Jestem już u siebie. Po cichu wszedłem do środka mojego domu. Jest już późno.. mam nadzieję że nie obudz-
– no jesteś wreszcie – nagle światło się zapaliło a ja stanąłem jak wryty. Cholera.. – fajnie to tak chodzić po mieście do nie wiadomo której godziny i w dodatku nic mi o tym nie mówiąc? – powiedział wyraźnie rozdrażniony
– Węgry.. heh, dlaczego jeszcze nie śpisz? – zapytałem udając przygłupa a on zmrużył oczy i skrzyżował ręce na piersi
– wiesz trudno jest zasnąć gdy osoba na której ci zależy nie wraca do domu... - powiedział z wyrzutem a ja westchnąłem ciężko
– eh.. masz rację. Przepraszam – powiedziałem ze smutkiem a on podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu
– wybaczam. Tylko nie rób tak więcej, okej?.. – zapytał a ja pokiwałem delikatnie głową na tak – no dobra a teraz opowiedz mi co ty robiłeś przez ten cały czas – powiedział z ciekawością w głosie a ja od razu uśmiechnąłem się szeroko. Nigdy mi nie uwierzy! I dlatego nie powiem mu wszystkiego teraz. Mam lepszy pomysł
– dobrze więc tak. Poznałem pewną ciekawą osobę – powiedziałem z szerokim uśmiechem. Widziałem jak w jednej sekundzie w jego oczach pojawiła się zazdrość. Od razu zaczął mnie o to wypytywać nieudolnie starając się nie wyglądać na zazdrosnego – hahaha wiedziałem że tak zareagujesz ty mój zazdrośniku – powiedziałem na co on od razu chciał zaprzeczyć ale nawet nie dałem mu się odezwać – dobra cicho, przecież widzę. A żeby podrażnić cię jeszcze bardziej nie powiem ci kto to – powiedziałem z zadowoleniem a on od razu głośno powiedział „jak to?!". Znów zaśmiałem się z jego reakcji po czym dodałem – ale tylko na razie. Spokojnie jeszcze wszystkiego się dowiesz –
On na początku wyglądał jakby chciał jeszcze protestować ale w końcu westchnął tylko, wiedząc że moja upartość nie ma granic i i tak nic nie wskóra.
– no niech ci będzie – powiedział z uśmiechem – chodźmy spać. Jest już późno -
CZYTASZ
"To nie tak" - AmePol - Countryhumans
FanfictionAmeryka jest bogaty, znany, ma dobrą rodzinę i można by nawet rzec, że na pierwszy rzut oka, po prostu idealne życie. Polska natomiast to prosty, nic nie znaczący chłopak, który lubi sobie czasami porządnie popić i ma ciężki charakterek Od razu...