Kol puścił na ziemię Carle dopiero, gdy dotarli do jego pokoju. Co prawda nie zrobił tego delikatnie, bo po prostu przestał ją trzymać a ta z hukiem upadła na podłogę.
-AŁA! Nie mogłeś uważać pacanie lub to zrobić delikatniej?!- wydarła się obolała dziewczyna
-Oj no nie przesadzaj powinnaś się cieszyć, że jesteś w pokoju takiego boskiego wampira jak ja. Poza tym to była mała niespodzianka za zaklęcie uciszające wtedy w aucie.- Kol powiedział to z taką radością jakby śmieszne było to, że rzucił dziewczyną jak workiem ziemniaków
Gdy Carla się już zebrała z podłogi dostrzegła gigantyczne łóżko należące do Kola. Jego pokój był duży i przestronny jak każdy zresztą w tym domu. Kolorami przeważającymi w tym pokoju była czerń i kremowa biel. Pokój wampira był naprawdę normalny w porównaniu do niego samego.
-Wygodne to twoje łóżko- powiedziała dziewczyna siadając na nim
-Wiem, bo jest tak samo boskie jak i ja sam- rzekł z uśmiechem wampir- Masz ochotę ze mną coś obejrzeć?
Carla myślała, że się przesłyszała lecz Kol mówił na poważnie, bo wziął z komody laptop i położył się po drugiej stronie łóżka.
Gdy dziewczyna już miała odpowiedzieć nie chce spać. Kol zrobił oczy kota w butach ze ,,Shreka".
-Ugh, dobra mogę z tobą coś obejrzeć tylko błagam nie wydurniaj się już.
-Dobra to co oglądamy?- zapytał entuzjastycznie Mikaelson
-Nie wiem wybierz coś a ja się dostosuje.
-Emm..., to może ,,Kuchenne Rewolucje"?
-Co to jest?
-O jakiejś babie w blond lokach co ocenia restauracje w Polsce. Przynajmniej tak tu pisze.
-A ty umiesz w Polski, bo ja nie bardzo?
-Napisy są przecież idiotko lub lektor.
-To niech będzie już.
Po trzecim odcinku, gdzie pani Magda oceniała restaurację w jakimś Wejcherowie czy coś tam Carla była tak śpiąca, że oczy jej się same zamknęły. Jednak po spędzeniu z Kolem trochę czasu sam na sam musiała stwierdzić, że nie jest on taki zły i wkurzający jak jej się wydawał na początku. Co więcej zaczynała go nawet lubić.
~~~~~~~~~~~
Carle z błogiego snu obudził głośny krzyk Rebeki.
-Carla! Carla! Wstawaj słyszysz! Nie wierzę, że zostałaś u nas na noc i do tego jeszcze w pokoju Kola! Mówiłam ci wczoraj, że o cię lubi to mi wierzyć nie chciałaś.
W głowie Carly pojawiła się jedna myśl. Czy ta mordercza blondynka na codzień zachowuje się jak Pinkie Pie z kucyków pony?
-Dobra ty się tu ogarnij i zejdź na śniadanie do jadalni. Spokojnie Klausa nie ma.
-Która wogóle godzina?-wymarotała zaspana czarownica
-Dochodzi dziesiąta, dlatego czas wstać. - oznajmiła radośnie Rebekah i wyszła z pokoju
Carla po szybkim prysznicu otulona w ręcznik poszła szybkim krokiem do pokoju wampirzycy gdzie ona dużo wcześniej przygotowała dla niej swoje ubrania. Na szczęście oby dwie miały ten sam gust więc Carla nie wyglądała jak pajac. Włosy jak zwykle związała w końskiego kucyka i skierowała się do jadalni.
Jedyne co zastanawiało dziewczynę to gdzie się podział Kol. Nie było po nim śladu w jego pokoju ani na piętrze to gdzie mógł on być?
W jadalni Carla jedynie spotkała małą Hope z mamą, Freye no i wcześniej spotkaną już Bex.
Dziewczyny zjadły posiłek rozmawiając o niebezpieczeństwie jakie niesie za sobą Dahlia i o wcześniej już poznanej z opowieści Davinie Claire.
Carla dowiedziała się, że ta szesnastoletnia wiedźma należy do tych złośliwych z wielkim mniemaniem na swój temat. Także włada sabatem i jest dosyć mściwa.
Szatynka nie musiała jej znać a już wiedziała, że irytujący z niej osobnik i na pewno jak dojdzie do ich spotkania to się nie polubią.
-Rano pod prysznicem pomyślałam jeszcze, że dobrym pomysłem byłoby nałożenie na pewne przedmioty tutaj uroku takiego jak nałożono na mój naszyjnik jak byłam mała. Przez to Dahlia, gdy przyjdzie po małą jeszcze bardziej osłabnie, a my będziemy bezpieczni.
-Jesteś genialna! Znasz regułkę tego zaklęcia?- zapytała Freya
- Tak nie jest to trudne jeszcze jak jesteśmy we dwie to tym bardziej.
-Tylko na co rzucić te uroki by to podziałało?
-Macie dużo w domu wszelakich obrazów więc dobrym wyjściem byłoby na nie, bo im więcej tym Dahlia bardziej osłabnie. Możemy je rzucić nawet po śniadaniu, bo mam że sobą księgę sabatu.-oznajmiła Carla
Freya przystała na taki układ, więc zaraz po posiłku zaczęły szukać w księdze odpowiedniego zaklęcia.
Gdy znalazły odpowiednie zaklęcie zaklęły każdy z obrazów powtarzając:
𝑷𝒉𝒂𝒔𝒎𝒂𝒕𝒐𝒔, 𝑶𝒙𝒊𝒎𝒂, 𝑻𝒐𝒓𝒓𝒆, 𝑴𝒆𝒓𝒓𝒂𝒙, 𝑪𝒆𝒕𝒊𝒏𝒐 𝒔𝒐𝒍𝒄𝒆 𝒘𝒆𝒙....I tak w kółko do póki każdy obraz nie był przpełniony zupełnie magią.
Po wykonaniu z Freyą zadania Carla pożegnała się ze wszystkimi i skierowała się lasem w stronę drogi prowadzącej do jej hotelu.
Dziewczyna nadal zastanawiała się gdzie jest Kol jednak nie chciała dopytywać dziewczyn, bo pewnie im się też nie tłumaczy.
Wiedźma po rzuceniu na tyle obrazów zaklęć ochronnych była troczę wycieńczona.
Zatrzymała się na chwilę w lesie by złapać oddech i zauważyła, że z nosa leci jej krew jak to bywało u czarownic po rzuceniu wielu zaklęć jednego dnia.
Nim Carla się obejrzała dostała czymś ciężkim w głowę i upadła na ziemię.
Przed utratą zupełnej przytomności słyszała czyjś głos. Był on damski i jedyne co dziewiętnastolatka zdążyła usłyszeć to diaboliczne :
-,, No to teraz się zabawimy"
Później pustka i ciemność, bo straciła przytomność.
Hejka!Napiszcie koniecznie jak wam się podoba 4 rozdział i zaklęcia, bo powiem szczerze ciężko było mi je wymyślić.
Mile widziane gwiazdki i komentarze.
Do następnego, buźka!
CZYTASZ
My darling witch ll Kol Mikaelson ✔︎
FanfictionCarla Sanchez po śmierci matki włada sabatem. Niebezpieczna czarownica zbliża się wielkimi krokami. Carla musi zwrócić się o pomoc do pierwotnych wampirów z Nowego Orleanu. Jednak z nimi nawiazuje bliższe relacje. Jak się to skończy?